Ten konkurs wymyśliła przed laty niestrudzona Maria Fołtyn, której największym marzeniem było, by świat pokochał i śpiewał Moniuszkę. Nie miała wielu zwolenników dla swojego pomysłu, ciągle walczyła z przeciwnościami, ale dopięła swego. Konkurs powstał, choć swoją rangą bliski był PRL-owskm festiwalom w Sopocie, których organizatorom wydawało się, że zmuszając zagranicznych wokalistów do śpiewania polskich piosenek rozpropagują je na świecie.
Przez pierwszych kilkanaście lat Konkursu Moniuszkowskiego jedyną naprawdę ważną jego ambasadorką była więc Aleksandra Kurzak, laureatka z 1998 roku, której nieprzeciętny talent zapewne zostałby dostrzeżony za granicą i bez tej nagrody. Sytuacja zmieniła się w połowie poprzedniej dekady, kiedy to zmodyfikowano regulamin Konkursu. Mniej więc jest teraz w jego programie utworów Moniuszki, licznie za to są obecne utwory polskich kompozytorów zwłaszcza XX wieku, co sprawia, że jest to konkurs trudny, odróżniający się od dziesiątek innych międzynarodowych, a standardowych rywalizacji śpiewaków.
Z Konkursu Moniuszkowskiego do Nowego Jorku
Od kilku edycji Konkurs Moniuszkowski stal się też imprezą, którą interesują się dyrektorzy ds. obsad ważnych teatrów i przedstawiciele dużych agencji artystycznych. O tym, co z tego wynika świadczą losy laureatów z poprzednich edycji. Zwyciężczyni poprzedniej edycji z 2022 roku (Konkurs Moniuszkowski odbywa się w cyklu trzyletnim), Juliana Grigorian śpiewa już nie tylko na słynnym festiwalu Arena di Verona ale również w Metropolitan Opera.
W przyszłym sezonie na nowojorskiej scenie dołączy do niej w „Cyganerii” chiński tenor Long Long, który w 2019 roku zachwycił polską publiczność nienaganną polską wymową w arcytrudnej dla cudzoziemca arii ze „Strasznego dworu” Moniuszki („Baczność, Stefanie, wszak się przyrzekło żyć w bezżennym stanie”). Cenioną w Europie artystką jest też obecnie Słowaczka Slávká Zamečniková (laureatka z 2019 roku).