VAR na mistrzostwach świata pomaga mniej, niż powinien

Sędziowie są ostro krytykowani, a o jednym meczu można nawet powiedzieć, że arbiter swoimi decyzjami wypaczył wynik.

Publikacja: 13.12.2022 03:00

Brazylijski arbiter Wilton Sampaio (na zdjęciu) kilkakrotnie mylił się na korzyść Francji w jej mecz

Brazylijski arbiter Wilton Sampaio (na zdjęciu) kilkakrotnie mylił się na korzyść Francji w jej meczu z Anglią

Foto: Jewel SAMAD / AFP

Chodzi o ćwierćfinałową rywalizację Anglii z Francją i brazylijskiego sędziego Wiltona Sampaio, który kilkakrotnie mylił się na korzyść Francji.

Po spotkaniu Holandia – Argentyna obie strony miały zastrzeżenia do arbitra Antonia Mateu Lahoza. Były na tyle poważne, że FIFA odesłała go do domu. Tylko dlaczego w ogóle zakwalifikowała Hiszpana na mundial, skoro cała La Liga wie, że ten sędzia jest słaby?

VAR polega na tym, że kamery rejestrują obraz, a interpretują go ludzie

Zakładam, że Sampaio i Lahoz nie podejmowali błędnych decyzji dlatego, że którejś stronie sprzyjają, tylko dlatego, że do mistrzostw świata nie dorośli lub nie wytrzymali presji, jaka towarzyszy meczom, zwłaszcza w fazie pucharowej. Ale reprezentują kraje z bogatymi tradycjami futbolowymi, więc ktoś ich przepchnął.

Jeden problem związany z sędziami się na szczęście skończył. Dawniej jeśli do prowadzenia meczu czołowych drużyn wyznaczano arbitra z egzotycznego kraju, można było mieć uzasadnione obawy, czy sobie poradzi. Dziś już nie.

Paradoksalnie natomiast problemem stało się to, co miało pomóc: system VAR. Niewątpliwie bardzo potrzebny, nie dopuści bowiem do sytuacji, jakich byliśmy świadkami już w XXI wieku. Na mundialu w RPA urugwajski sędzia Jorge Larrionda nie dostrzegł, że w meczu Anglia – Niemcy piłka po strzale Franka Lamparda znalazła się ponad pół metra za linią bramkową i gola nie uznał. Dziś dzięki systemowi VAR byłoby to niemożliwe.

Czytaj więcej

Dominik Livaković odkryciem mundialu w Katarze. Stres już go nie paraliżuje

Ale VAR polega na tym, że kamery rejestrują obraz, a interpretują go ludzie. Na boisku jest jeden sędzia główny, dwaj asystenci, jeden techniczny, a przy VAR jeszcze czterech. Czyli mecz sędziuje osiem osób, a i tak zdarza im się podjąć błędną decyzję.

Irytujące jest to, że czasami, kiedy sami zawodnicy, trybuny i telewidzowie uważają, że doszło do naruszenia przepisów, sędzia nie przerywa gry, a VAR mu nie pomaga. Tak stało się w meczu Portugalia – Ghana. Amerykański arbiter przyznał jedenastkę Portugalczykom po faulu, co do którego było dużo wątpliwości. Ale VAR się nie zająknął. Widzów denerwują takie sytuacje, bo mają prawo sądzić, że ktoś tu oszukuje.

Ze spalonym też mamy problem, bo asystent go nie sygnalizuje, dopóki zawodnik nie dotknie piłki lub akcja nie zostanie zakończona. To czasami trwa kilkanaście sekund. Wystarczająco długo, żeby zdenerwować parę milionów ludzi.

Być może decyzja o tym, kto poprowadzi finał, zapadła już przed mundialem, a może w ostatnich godzinach. Bo z sędziami tak jest. Nigdy niczego nie można być pewnym. Ani kto będzie sędziował mecz, ani jak. Niby obowiązują jakieś reguły, ale nawet one zakładają, że w pewnych sytuacjach arbiter może się zapomnieć.

W naszej lidze meczów Legii nie prowadzą więc sędziowie z Warszawy i Mazowsza, klubów śląskich Ślązacy itp. Przykład idzie z góry: w fazie grupowej mundialu spotkania drużyn europejskich prowadzili arbitrzy spoza Europy, a zespołów z zachodniej półkuli, Afryki czy Azji – Europejczycy. Było tylko kilka odstępstw od tej reguły (Szymon Marciniak prowadził mecz Francja – Dania).

Czytaj więcej

Messi kontra Modrić. Ostatnie takie tango

Można przyjąć, że w ten sposób FIFA dmucha na zimne, ale to samo w sobie podważa zaufanie do sędziego, bo założenie, że im dalej od rywalizujących krajów sędzia mieszka, tym jest uczciwszy, raczej nie ma sensu. Adres zamieszkania arbitra nie powinien być wyznacznikiem jego obiektywizmu.

Szymon Marciniak jest jednym z najlepszych arbitrów na świecie i ma dobrych asystentów: Pawła Sokolnickiego i Tomasza Listkiewicza. Ojciec tego ostatniego był sędzią liniowym finału mundialu w roku 1990. Syn miał wtedy 12 lat. To ładna rodzinna historia.

Chodzi o ćwierćfinałową rywalizację Anglii z Francją i brazylijskiego sędziego Wiltona Sampaio, który kilkakrotnie mylił się na korzyść Francji.

Po spotkaniu Holandia – Argentyna obie strony miały zastrzeżenia do arbitra Antonia Mateu Lahoza. Były na tyle poważne, że FIFA odesłała go do domu. Tylko dlaczego w ogóle zakwalifikowała Hiszpana na mundial, skoro cała La Liga wie, że ten sędzia jest słaby?

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Mundial 2022
Influencer świętował na murawie po zwycięstwie Argentyny. FIFA prowadzi dochodzenie
Mundial 2022
Messi wskrzesza przeszłość. Przed Argentyną otwiera się szansa na lepsze jutro
Mundial 2022
Hubert Kostka: Idźmy argentyńską drogą
Mundial 2022
Szymon Marciniak: Z dżungli na salony
Mundial 2022
Stefan Szczepłek o finale mundialu: Tylko w piłce takie rzeczy