Przyjechali do Kataru zwalczyć traumę sprzed czterech lat, a mogą popaść w jeszcze większą depresję.
Wydawało się, że gorzej niż na mundialu w Rosji, gdzie pierwszy raz nie wyszli z grupy, być nie może. Nadzieję miała wlać roszada na trenerskim stanowisku. Utytułowanego, ale wypalonego Joachima Loewa zastąpił Hansi Flick – ojciec ostatnich sukcesów Bayernu Monachium. Zmienił się selekcjoner, ale problemy nie zniknęły.
Niemcy mogli pakować walizki już po dwóch meczach, gdyby pomocnej dłoni nie wyciągnęła Kostaryka, która pokonała niespodziewanie Japonię. W tej sytuacji nawet przegrana z Hiszpanią nie eliminowała drużyny Flicka. Skończyło się remisem 1:1.
Przed porażką uratował Niemców nie żaden z wielu gwiazdorów Bayernu (w wyjściowym składzie było ich sześciu), lecz Niclas Fuellkrug – 29-letni napastnik Werderu Brema, który jeszcze pół roku temu występował w 2. Bundeslidze. W reprezentacji zadebiutował kilka dni przed mundialem, ma już trzy mecze i dwa gole, choć przebywał na boisku w sumie 76 minut.
– Pomimo wieku wnosi do zespołu świeżość i optymizm. To świetny facet i piłkarz – chwalił kolegę kapitan Manuel Neuer.