Meksyk bierze udział w mistrzostwach świata nieprzerwanie od 1994 roku i choćby z tego powodu zasługuje na szacunek.

W tym czasie zawsze wychodził z grupy – taką serią może się pochwalić jeszcze Brazylia – i tylko raz (28 lat temu w USA) zaczął turniej od porażki. To wystarczy, by uznać go za przeciwnika wyjątkowo niewygodnego na starcie rywalizacji w Katarze. Nawet jeśli atmosfera wokół meksykańskiej kadry jest gęsta.

Wszystko przez ostatnie wyniki, styl gry i ciągnącą się od lat aferę. W kwalifikacjach mundialu Meksykanie nie odnieśli ani jednego zwycięstwa w czterech meczach z USA i Kanadą, co sprawiło, że o awans musieli się bić do samego końca.

Czytaj więcej

Mundial w Katarze. Czesław Michniewicz: Zapiszemy piękną kartę

W serii sparingów oraz spotkań amerykańskiej Ligi Narodów pokonali tylko: Nigerię (2:1), Surinam (3:0), Peru (1:0) oraz Irak (4:0), czyli zespoły, których na mundialu zabraknie. Przegrali z Urugwajem (0:3), Paragwajem (0:1), Kolumbią (2:3), a w ostatnim sprawdzianie przed przylotem do Kataru ulegli Szwecji (1:2), którą Polacy wyeliminowali w barażach.

Tiki-taka po meksykańsku

Ten mecz odbył się w Gironie, Meksykanie nie wyszli na boisko w najsilniejszym składzie, ale też nie wystawili głębokich rezerw. Przez dwie trzecie czasu byli przy piłce, wymienili prawie 700 podań i oddali 13 strzałów, ale niewiele z tego wynikało. Szwedzi potrafili wytrącić im atuty z rąk, okazali się skuteczniejsi i wygrali.

Drugi gol padł po rzucie rożnym. Obrona przy stałych fragmentach gry to słaba strona Meksyku. W tym należy upatrywać szansy Polaków.

Mocnym punktem naszych przeciwników jest 37-letni bramkarz Guillermo Ochoa. W kadrze rozegrał już ponad 130 meczów. To jego piąty mundial i – jak zapowiada – być może nie ostatni. Bronił jednak tylko na dwóch turniejach – w Brazylii i Rosji. Dziś ma niepodważalną pozycję, a niektóre media zachwycają się, że jest mieszanką Gianluigiego Buffona, Ikera Casillasa i Manuela Neuera.

Ochoa to jeden z weteranów kadry, podobnie jak rok młodszy pomocnik Andres Guardado – rekordzista pod względem występów w reprezentacji (180). On akurat grał na każdym z czterech poprzednich mundiali, ale zdaniem meksykańskiej prasy we wtorek usiądzie na ławce.

Środek pomocy, czyli najsilniejszą formację Meksykanów, tworzyć będą m.in. Edson Alvarez i Hector Herrera. Ten pierwszy od kilku lat jest ważną postacią w Ajaksie Amsterdam, ale interesują się nim bogatsze kluby. Latem zgłaszała się po niego Chelsea, jednak do transferu nie doszło. Herrera do niedawna też grał w Europie, był jednym z żołnierzy Diego Simeone w Atletico Madryt, ale w tym roku przeszedł do amerykańskiej MLS (Houston Dynamo).

Wolą ojczyznę

Meksykanie coraz częściej wracają także do ojczyzny albo w ogóle z niej nie wyjeżdżają. Poziom rozgrywek jest coraz wyższy (wysoka porażka Pumas UNAM w przedsezonowym sparingu z Barceloną trochę zniekształca obraz), kluby płacą zawodnikom duże pieniądze, na trybuny przychodzą tłumy kibiców, a mecze transmitowane są również za granicą.

16 z 26 zawodników powołanych na mundial broni na co dzień barw meksykańskich klubów. Oprócz Ochoi (Club America) grają tam m.in. obaj stoperzy – Hector Moreno i Cesar Montes, koledzy z CF Monterrey, w którym występuje też boczny obrońca Jesus Gallardo, spodziewany we wtorek w wyjściowym składzie. Zgranie powinno być ich atutem.

Wiele wskazuje na to, że co najmniej dwóch piłkarzy grających w Meksyku zobaczymy też w ofensywie. Henry Martin (Club America) może zastąpić w środku ataku Raula Jimeneza. Napastnik Wolverhampton zmaga się z urazem pachwiny i od sierpnia nie rozegrał meczu w Premier League. To właśnie Jimenez zdobył jedyną bramkę w ostatnim spotkaniu Meksyku z Polską – w listopadzie 2017 r. w Gdańsku.

Na lewym skrzydle może zagrać Alexis Vega (Chivas Guadalajara), prawe powinno należeć do kolegi Piotra Zielińskiego – Hirvinga Lozano. Napoli było rewelacją jesieni w Europie, jest liderem Serie A i awansowało do fazy pucharowej Ligi Mistrzów.

Niechciany selekcjoner

Problemy zdrowotne Jimeneza oraz fakt, że w kwalifikacjach mundialu Meksykanie strzelili tylko 17 goli w 14 meczach, spowodował, że kibice domagali się przywrócenia do kadry Javiera Hernandeza. Nikt nie zdobył więcej bramek dla Meksyku niż on (52), w dodatku „Chicharito” ma za sobą udany sezon w Los Angeles Galaxy (18 trafień), ale trener Gerardo „Tata” Martino nie dał mu drugiej szansy.

Selekcjoner pomija go konsekwentnie od trzech lat, odkąd były napastnik Manchesteru United i Realu Madryt miał sprowadzić na zgrupowanie prostytutki. To nie był pierwszy tego typu skandal w reprezentacji. Przed mistrzostwami świata w Rosji piłkarze też mieli bawić się w towarzystwie dziewczyn z agencji podczas hucznej imprezy zorganizowanej po wygranym sparingu.

Martino, były trener Barcelony (2013/2014), takich zachowań tolerować nie zamierza. To jego drugi mundial. W 2010 roku doszedł z Paragwajem aż do ćwierćfinału.

Po przegranych finałach z Amerykanami w Złotym Pucharze Concacaf (mistrzostwa Ameryki Północnej) i Lidze Narodów spadła na niego fala krytyki – nie tylko ze względu na wyniki, trzymanie się kurczowo tych samych nazwisk i brak pokoleniowej zmiany w kadrze, ale również stan zdrowia selekcjonera. Argentyńczyk przeszedł kilka operacji oka, złośliwi kwitowali, że dlatego nie dostrzega chorób trawiących zespół.

Szefowie federacji nie ulegli jednak presji opinii publicznej i 60. urodziny Martino obchodził w niedzielę w Katarze. Nietrudno się domyślić, o jakim prezencie marzy.

Canelo wierzy

Martino przekonuje, że może być to najlepszy mundial Meksyku, ale kibice nie podzielają tego optymizmu i czekają na mundial z niepokojem. Wiara w narodzie całkiem jednak nie zginęła. Mistrz boksu Saul „Canelo” Alvarez postawił duże pieniądze, że jego rodacy dotrą w Katarze do finału. Dotąd ich najlepszym wynikiem był ćwierćfinał. Osiągali go za każdym razem, gdy organizowali turniej, czyli w 1970 i 1986 roku.

Historia pokazuje, że piłkarzy Meksyku nie można lekceważyć. W 1994 i 2002 roku wygrali grupę przed Włochami, w 1998 – nie ponieśli porażki w żadnym z trzech pierwszych spotkań. W 2010 roku przyczynili się do wysłania do domu Francuzów, a w 2018 roku – broniących tytułu Niemców.

Kilku zawodników ma też doświadczenie olimpijskie – przed rokiem Meksykanie zdobyli brąz igrzysk w Tokio, w 2012 roku w Londynie wywalczyli złoto. Do Kataru przylecieli bez większych oczekiwań. Budują drużynę na kolejny mundial, który ugoszczą do spółki z USA i Kanadą. Nie wiadomo, czego się po nich spodziewać, i właśnie dlatego mogą być groźni.