Stonesi zbudowali w Holandii imperium gospodarcze złożone z czterech samodzielnych firm: Promopub, Promotone, Promotour i Musidor, tak aby kontrolować wszystkie aspekty swojej działalności, głównie prawa autorskie czy prawa do wizerunku. Każda firma produkująca koszulki czy inne gadżety ze słynnymi wydętymi ustami i czerwonym jęzorem musi posiadać odpowiednią licencję.
Dlaczego Holandia? Bo grupa korzysta w swojej działalności z tamtejszego przepisu o nieopodatkowaniu tantiem. Od 2014 r., czyli od tournée „On Fire", Stonesi współpracują z Jeepem. Według samych zainteresowanych, te dwa brandy wiele łączy. To przede wszystkim duch wolności i przygody, które reprezentują obie marki.
Czytaj także: Jagger nie ma wyrzutów sumienia z powodu cen biletów
Czy zatem marka Stonesów bądź innych gwiazd tego formatu, mająca swoje korzenie w zjawiskach kulturowych, może być tak samo wyceniona jak np. Google? Na podstawie obiektywnych gospodarczych kryteriów Google i The Rolling Stones niczym się nie różnią. Można analizować zakres ich działalności oraz ich przychody. Na razie jednak nikt tego jeszcze nie zrobił, może dlatego, że The Rolling Stones czy inne ikony popkultury nie powstali po to, by stać się wyłącznie potężnym znakiem towarowym.
Faktem jest, że za gwiazdami idą potężne pieniądze. Najbogatszym artystą świata wciąż pozostaje Paul McCartney. Majątek eks-Beatlesa szacowany jest na 1,3 mld dolarów. Na drugim miejscu plasuje się największa sława światowego musicalu, Andrew Lloyd Webber.