Polak – czyli katolicki entuzjasta telewizji

Na telewizję przypada w Polsce ponad 50 proc. wydatków na reklamę. Czy na tle europejskiej średniej nasz kraj wydaje się ewenementem? – pyta prezes Omnicom Media Group

Publikacja: 24.12.2007 04:40

Polak – czyli katolicki entuzjasta telewizji

Foto: Rzeczpospolita

W Unii Europejskiej większość pieniędzy inwestowana jest w reklamę drukowaną. Czy polski rynek jest wyjątkiem? Czy reklamodawcy kierują się u nas inną logiką niż w starej Europie? Bynajmniej. Po prostu jednej Europy nie ma. Pieniądze na reklamę podążają zawsze za potencjalnym klientem. Udział poszczególnych rodzajów mediów w rynku reklamowym jest ściśle skorelowany z popularnością danego medium w danym kraju. Europa nie jest pod tym względem homogeniczna. Średnią w dużej mierze wyznacza rynek niemiecki, bo tam właśnie inwestuje się ponad jedną trzecią wszystkich nakładów na reklamę w Unii, a rynek ten jest specyficzny, bo podobnie jak w innych krajach niemieckojęzycznych został zdominowany przez słowo drukowane.

W większości krajów Europy telewizja walczy z prasą o palmę pierwszeństwa na rynku mediów. Jest to walka nie tyle o pieniądze reklamodawców, ile o uwagę i czas obywateli. Różnice w poszczególnych krajach są uderzające, a Polacy zdecydowanie nie są entuzjastami słowa drukowanego.

Nietrudno zauważyć, że popularność prasy codziennej jest bardzo zróżnicowana; od nieco ponad 100 egzemplarzy na 1000 mieszkańców we francuskojęzycznej części Belgii, do sześciu razy więcej w Danii. Popularność dzienników w Europie układa się w dość charakterystyczny wzór. W krajach południa prasa jest zdecydowanie mniej popularna. W Skandynawii mamy do czynienia z sytuacją odwrotną. Mam wrażenie, że ten fenomen zasługuje na bardziej wyrafinowane wytłumaczenie niż odległość od równika. Ciekawe miejsce w tym rankingu zajmują kraje Europy Środkowej. Polska, według miary czytelnictwa, jest zdecydowanie na południu kontynentu obok Grecji, Francji i Włoch. Estonia dość daleko od zbliżonych do niej gospodarczo, politycznie i historycznie pozostałych krajów bałtyckich. Mam wrażenie, że obraz popularności prasy nakłada się nie tyle na mapę klimatu Europy, ile na mapę jej kultury, a w szczególności religii. Potwierdza to ciekawy przykład Belgii, kraju podzielonego językowo i religijnie na część flamandzką, gdzie mieszka większość belgijskich protestantów i gdzie dominuje język i kultura niderlandzka, i część walońską o przeważających wpływach francuskojęzycznych katolików. Belgowie mówiący po holendersku kupują 70 proc. więcej gazet w stosunku do swej liczebności niż Belgowie mówiący po francusku. Nietrudno zgadnąć, że popularność telewizji ma się dokładnie odwrotnie. W Walonii ogląda się telewizję o ponad trzy kwadranse dłużej niż we flamandzkiej części kraju.

Popularność telewizji w Szwajcarii – państwie podzielonym na kantony mówiące w trzech językach: po włosku, francusku i niemiecku – układa się według tego samego wzoru: w niemieckojęzycznej części Szwajcarzy oglądają telewizję średnio o pół godziny krócej od swoich francusko- i włoskojęzycznych współobywateli. Nie ma w tym nic zaskakującego, wziąwszy pod uwagę fakt, iż Polacy, jedni z najbardziej uzależnionych od telewizji narodów Europy (przeciętnie spędzamy przed telewizorem 3,5 godziny dziennie), sąsiadują w rankingu popularności szklanego ekranu z Grekami, Włochami, Hiszpanami, Francuzami i francuskojęzycznymi Belgami. Łatwo zgadnąć, że na drugim końcu tej skali są niemieckojęzyczni Szwajcarzy, Szwedzi, Duńczycy i Norwegowie, którzy oglądają telewizję dziennie około godziny i 45 minut krócej niż Polacy.

Media są elementem szeroko pojętej kultury. Kultura ta kształtowana jest przez wieki, a podstawą zróżnicowania jej w Europie jest nie tyle geograficzne położenie państw, ile fundamenty tożsamości kulturowej społeczeństw, które mają swe korzenie w najgłębszym jej pokładzie – religii. Należy nałożyć na mapę popularności mediów w Europie podział na katolików i protestantów. W przytłaczającej większości oba obrazy się pokrywają. Wyjątkiem na rynku prasy jest Hiszpania, gdzie popularność gazet pasuje raczej do kultury protestanckiej, i Wielka Brytania, która zarówno pod względem popularności mediów, jak i religijnej tożsamości stanowi europejski ewenement.

Jedynym prawdziwym wyjątkiem od tak opisanej reguły jest Austria. Kraj pod względem popularności prasy i stosunkowo słabej popularności telewizji plasujący się w sąsiedztwie protestanckich sąsiadów, który jednocześnie przez wieki stanowił jeden z fundamentów europejskiego katolicyzmu. Jak widać w tym przypadku, w dobie braku granic, zjednoczonej Europy i telewizji satelitarnej tożsamość kulturowa jest silniej wyznaczana przez język niż religię. Tym bardziej, że jedynie 9 proc. Austriaków deklarowało w 2005 roku, że są praktykującymi katolikami.

Nietrudno odpowiedzieć na pytanie, dlaczego wpływy dwóch dominujących europejskich religii widać tak wyraźnie w codziennej konsumpcji mediów. Protestantyzm od swego zarania był religią pisma. Głosił powrót do źródeł zapoczątkowany przez Marcina Lutra przybiciem 95 tez na drzwiach przedsionka kościoła zamkowego w Wittenberdze, z których podstawowa głosiła: sola scriptura (jedynie pismo). To postulat powrotu do oryginalnego przekazu biblijnego wraz z aktualnym do dziś nakazem samodzielnego jego studiowania. W tradycji protestanckiej czytanie Biblii jest podstawową formą modlitwy. Pismo czyta się w czasie nabożeństwa, przy rodzinnym posiłku. Katolicyzm operuje obrazem, msza katolicka jest misterium, przedstawieniem, które jeszcze 40 lat temu odprawiane w martwym języku, jakim jest łacina, dla jego zdecydowanej większości uczestników pozostawało całkowicie niezrozumiałe.

Nie dziwi, że 500 lat historii pozostawiło na Europejczykach tak widoczne piętno. Kontynent jest religijnie i kulturowo pęknięty. Polska należy do jego południowej, katolickiej części. Dlatego dzisiaj, w dzień Wigilii Bożego Narodzenia, więcej z nas zasiądzie przed ekranami telewizorów, żeby obejrzeć „M jak miłość“, niż przeczyta Ewangelię według św. Mateusza o narodzeniu Jezusa.

Popularność prasy codziennej w krajach europejskich jest bardzo zróżnicowana. Po słowo pisane najchętniej sięgają mieszkańcy państw o dominującej religii protestanckiej.

W Unii Europejskiej większość pieniędzy inwestowana jest w reklamę drukowaną. Czy polski rynek jest wyjątkiem? Czy reklamodawcy kierują się u nas inną logiką niż w starej Europie? Bynajmniej. Po prostu jednej Europy nie ma. Pieniądze na reklamę podążają zawsze za potencjalnym klientem. Udział poszczególnych rodzajów mediów w rynku reklamowym jest ściśle skorelowany z popularnością danego medium w danym kraju. Europa nie jest pod tym względem homogeniczna. Średnią w dużej mierze wyznacza rynek niemiecki, bo tam właśnie inwestuje się ponad jedną trzecią wszystkich nakładów na reklamę w Unii, a rynek ten jest specyficzny, bo podobnie jak w innych krajach niemieckojęzycznych został zdominowany przez słowo drukowane.

Pozostało 88% artykułu
Media
Nieznany fakt uderzył w Cyfrowy Polsat. Akcje mocno traciły
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Media
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Media
Gigantyczne przejęcie na Madison Avenue. Powstaje nowy lider rynku reklamy na świecie
Media
Solorz miał nosa kupując Interię. Najnowszy ranking polskich wydawców internetowych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Media
Chińczycy przegrali w sądzie w USA w sprawie TikToka. Co dalej z aplikacją?