[b]"Rz":[/b] Dodanie książek do wyszukiwarki da nową jakość wyszukiwarce, waszemu najważniejszemu produktowi. Jak projekt Book Search wpłynie na Google?
[b]Philippe Colombet:[/b] Nie zaczynaliśmy tego projektu z kalkulatorem w ręku. To właśnie odróżnia Google od innych firm. Istotą Google jest kombinacja nie tylko poszczególnych produktów, których mamy wiele, ale raczej poszczególnych indeksów, które pozwalają użytkownikom wyszukiwać informacje nie tylko w stronach internetowych, ale także wśród materiałów wideo, newsów, muzyki czy książek. To spaja Google. Naszą misją jest uporządkowanie informacji i ułatwianie dostępu do nich. Dlatego nie chcemy ignorować takich źródeł jak książki. Dzięki temu, że nasz model biznesowy jest niebywale skuteczny, zyskujemy środki, by wypełniać nasza misję. W tym także inwestujemy w przenoszenie zasobów książkowych online.
[b]Jak wiele książek zawiera już Book Search?[/b]
Katalogujemy ok. 10 milionów. Spośród ok. 30 tys. wydawców, którzy z nami współpracują, 9 tys. pochodzi z Europy. Korzystają oni z Book Search jako platformy marketingowej, popularyzując swoje książki. Podpisaliśmy także siedem znaczących umów z europejskimi bibliotekami. W Monachium skanujemy ponad milion książek z domeny publicznej, a w Lyonie ok. pół miliona. W Oksfordzie kilkaset tysięcy, podobnie w Belgii czy Szwajcarii. Te książki stanowią dziedzictwo publiczne, należą do nas wszystkich i nie są objęte prawami autorskimi. Dzięki digitalizacji budujemy też w sieci równowagę między zawartością amerykańską a europejską. Ma to ogromne znaczenie dla użytkowników, bo trzeba pamiętać, że większość wyszukiwań w Google pochodzi spoza Ameryki Północnej.
[b] Kto będzie używał Google Book Search?[/b]