[b]"Rz":[/b] Kiedy pierwszy raz odwiedziła Pani Polskę?
[b]Fionnuala Sweeney:[/b] To było w 2008 roku, cały tydzień spędziliśmy wtedy w Warszawie, pracując nad cyklem "Eye on...". Słyszałam już wtedy o Polsce wiele, ale nie miałam wcześniej okazji, żeby ją obejrzeć. Spacerowaliśmy po Starym Mieście, wielkie wrażenie robiło na nas to, że spora jego część została odbudowana z niczego, z Zamkiem Królewskim na czele. Wtedy przyglądaliśmy się temu miastu przez pryzmat historii i skupialiśmy na tym, jak Polska wyszła z komunizmu. Potem byłam tu znowu w ubiegłym roku, znów przez około tydzień, ale tym razem przylecieliśmy do Warszawy, a potem byliśmy też w Gdańsku i Krakowie.
Przygotowywaliśmy wtedy materiał o Polsce, który był częścią większego cyklu "Jesień zmian" - poświęconego 20-leciu upadku komunizmu w Europie. Skupialiśmy się na Solidarności, widziałam stocznię gdańską, wrażenie zrobiło na nas to, jak jest wielka.
[b]Widzi tu Pani w ciągu tych ostatnich trzech lat jakieś istotne zmiany?[/b]
Tak - kiedy byliśmy tu pierwszy raz w 2008 roku, na świecie właśnie zaczynał szaleć kryzys bankowy i to, co robiliśmy w Warszawie, było tylko tłem dla zawirowań na rynkach finansowych. Pamiętam, że w Polsce wtedy wszyscy uspokajali, że tu nic się nie stanie, bo banki nie pożyczały pieniędzy tak hojnie, jak gdzie indziej. I dziś już widać, że tak się faktycznie stało. Wasze PKB wzrosło w ubiegłym roku o 1,7 proc., bo jest niezwykłym osiągnięciem, jeśli weźmie się pod uwagę inne kraje europejskie. Kiedy oglądam materiały, jakie nasz zespół nagrał w Polsce w ciągu ostatnich dwóch tygodni, widać, że gospodarcza sytuacja jest dobra, nie ma tu żadnej desperacji, wręcz przeciwnie. I tę różnicę najbardziej widać w porównaniu z 2008 rokiem.