Nasz rynek jest bardzo konkurencyjny i dojrzały. Będziemy starali się wyważyć te dwa kryteria: konkurencyjności – ale nie przesadnie – i ceny.
A co będzie decydujące w przetargu na 800 MHz?
Analizowałam, jak podobne przetargi przebiegały w Europie: w Niemczech, we Francji, w Szwecji, Hiszpanii i we Włoszech. Wszędzie tam została zastosowana czysta aukcja. Ja na pewno będę chciała odbyć rundę spotkań z regulatorami w tych krajach, aby opowiedzieli o swoich doświadczeniach od podszewki. Nie będę tego przesądzać dziś, bo każde słowo zaważy na planach biznesowych przedsiębiorców. Dziś powiem, że to będzie aukcja, a za pół roku po spotkaniach z Hiszpanem, Włochem i Niemcem – że mi się odwidziało. Regulatorowi nie może się odwidzieć.
Teoretycznie może się zdarzyć, że pojawi się wielki przedsiębiorca z Madagaskaru i stwierdzę, że jednak głównym kryterium powinna być konkurencyjność.
Jak idą prace nad rozporządzeniem, pozwalającym rozdysponować częstotliwości? (to poprosimy o doprecyzowanie, czy rozporządzenie rozstrzyga tylko o 800-tce, czy także o 1800 MHz).
Rozporządzenie dotyczy uwolnienie przez wojsko zarówno zakresu 1800 MHz, jak i 800 MHz, prace są na ukończeniu, wstrzymują nas tylko kwestie formalne, w najbliższym tygodniu, dwóch rozporządzenie powinno znaleźć się na Radzie Ministrów i będziemy mogli ogłosić efekty.
Traktuje Pani przetargi na 1800 MHz i 800 MHz rozłącznie?
Tak. Ale moment aukcji 800 MHz będzie poprzedzony analizą biznesową, która wykaże, kiedy najlepiej przeprowadzić przetarg biorąc pod uwagę chociażby kondycję ekonomiczną podmiotów nim zainteresowanych. Wszędzie w Europie rynek walczyły o tę częstotliwość na duże kwoty. Nie mogę więc zrobić tego przetargu/aukcji w odstępie 2 miesięcy od 1800 MHz. Muszę dać rynkowi oddech i możliwość przegrupowania się w sensie finansowym. Na pewno chciałabym być regulatorem odpowiedzialnym i racjonalnym. Moje decyzje będą poprzedzone analizami merytorycznymi dyrektorów w UKE. To oni będą przedstawiać mi alternatywy rozstrzygnięć.
Jakie zagadnienia regulacyjne będą w najbliższym czasie najistotniejsze?
Decyzja w sprawie zasad dostępu do nowoczesnych sieci telekomunikacyjnych (tzw. NGA), bo jest ważna dla operatorów, którzy decydują się na ich budowę. Ale także sprawy związane z ułatwieniem inwestycji, czyli dostępem do nieruchomości. Myślę, że decyzje w tej sprawie trzeba będzie wzmocnić. Istotny oczywiście będzie też przetarg na częstotliwości 1800 MHz oraz dalsze losy porozumienia z Telekomunikacją Polską. Uważam, że powinniśmy mówić o ewentualnej zmianie tego już istniejącego. Nie chciałabym mnożyć umów regulatora z rynkiem. Jeśli stwierdzę, że porozumienie z TP jest potrzebne nadal po roku 2012 r., to będę chciała je aneksować w taki sposób, aby przedsiębiorca pomógł nam wykonać cel Agendy Cyfrowej Nie przesądzam jednak tego już dziś. Porozumienie z TP obowiązuje do października 2012 r.
Zdaje się, że do marca 2013 r., bo ogłoszono, że podpisany został aneks.
Dla mnie to protokół ustaleń między UKE a TP, a nie aneks. Ale nie wchodźmy tu w szczegóły.
Czy skoro myśli Pani o prolongowaniu porozumienia z TP, to oznacza to, że decyzji w sprawie separacji telekomu nie będzie szybko?
Na razie postępowanie ws. separacji jest do października zawieszone. Trzeba sprawdzić, czy warunki, które miała spełnić TP związane z oddzieleniem hurtu od detalu, brakiem dyskryminacji, zostały spełnione. Jeśli dyskryminacji nie ma – nie ma potrzeby prowadzić dalej postępowania ws. obowiązku separacji. Jeśli jednak TP nadal dyskryminuje operatorów alternatywnych – to droga to podziału jest nadal otwarta.
Gdyby ktokolwiek myślał o funkcjonalnej separacji TP to decyzja w tej sprawie – z przyczyn proceduralnych, np. przedstawienia sprawy Komisji Europejskiej – mogłaby zapaść za 2-3 lata, jeśli zaczęlibyśmy o tym w ogóle myśleć w październiku.
Czym jest dla Pani Agenda Cyfrowa: wskazówką, czy naszym „być albo nie być". Innymi słowy co grozi Polsce, jeśli nie wywiąże się z założeń: 30 Mb/s dla wszystkich w 2015 r., 100 Mb/s w 2020.
Tego „być albo nie być" nie łączyłabym akurat z Agendą. Po prostu jako kraj nie możemy pozwolić sobie, aby obywatele nie mogli korzystać ze zdobyczy cywilizacyjnych, żebyśmy nie mogli pracować zdalnie dla dużych międzynarodowych korporacji, korzystać z porad medycznych na odległość itd. Agenda pewnie nas mobilizuje, bo wyznacza daty graniczne. Natomiast odpowiedzialny człowiek niezależnie od tego, czy Agenda jest, czy nie będzie dążył do tego, aby te sieci powstały.
Tak czy inaczej, wydaje mi się, że dotrzymamy terminów wyznaczonych w Agendzie. A jeśli nie – to nic państwu polskiemu w sensie formalno – prawnym się nie stanie. Agenda nie jest dyrektywą, jest dokumentem politycznym.
Czy wraz z Panią do UKE zawita projekt systemowy?
Absolutnie nie. To kompetencje rządu.
Anna Streżyńska wskazała, że cyfryzacja mediów to jedyna rzecz, która się UKE nie udała. Co Pani na to?
Moim zdaniem UKE nie ma żadnych spektakularnych zadań w zakresie cyfryzacji telewizji poza decyzjami rezerwacyjnymi, które wydaje po wydaniu decyzji koncesyjnych przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Oczywiście, jeśli będą problemy z wykonywaniem tych decyzji, wypełnianiem harmonogramu wdrożenia, to mam tu narzędzia egzekucyjne i nie będę obawiała się ich używać. To, co jest do zrobienia to kampania informacyjna. Ministerstwo ma do wydania w tym roku 2,5 mln zł na ten cel.
Jest Pani zwolenniczką powstania jednego regulatora dla rynku telekomunikacyjnego i medialnego?
Wydaje mi się, że połączenie tych urzędów jest nieuniknione w przyszłości. Kiedy? Nie wiem.
Czy wróci pomysł konwersji zobowiązań operatorów na inwestycje w laptopy dla szkół?
Projekt został zawieszony, z racji tego, że był zbyt ważny cywilizacyjnie, abyśmy – wtedy my jako rząd – mogli go kontynuować przed wyborami. Pojawiły się komentarze, że to kiełbasa przedwyborcza. W projekcie tym chodziło przede wszystkim o budowanie kompetencji cyfrowych dzieci. Szkoła powinna nadążać za teraźniejszością, bo nie nadąża. Dlatego powstał teraz nowy projekt – projekt „Cyfrowa Szkoła", realizowany przez Ministerstwo Edukacji przy pomocy MAC. Na pilotaż kilkadziesiąt milionów złotych zostało już przeznaczonych. Zdecydowaliśmy, że nie potrzebujemy sięgać do pieniędzy pochodzących z opłat od operatorów.
Jednym słowem operatorzy nie mogą liczyć, że ich zobowiązania licencyjne za częstotliwości UMTS zostaną częściowo umorzone i zamienione na inwestycje?
W chwili obecnej nie ma tego pomysłu i nie ma tej ustawy.