Co zmienia się na rynku wyszukiwania? Sztuczna inteligencja też go wywraca do góry nogami?
Naszą misją zawsze było nie tylko organizowanie dostępu do informacji, ale jednocześnie uczynienie go naprawdę użytecznym dla ludzi. AI otwiera w tym obszarze zupełnie nową erę. Skupiamy się na tym, aby wyszukiwanie było bezwysiłkowe, żeby każdy mógł wyszukać wszystko, co przyjdzie mu do głowy, nie martwiąc się przekładaniem pytania na łatwe słowa kluczowe wpisywane do wyszukiwarki. Teraz technologia po prostu zrozumie. Można wyrazić swoje zapytanie naturalnie, multimodalnie (tekstem, obrazem, dźwiękiem), bez żadnego wysiłku. Każda kolejna zmiana technologiczna, przez którą przechodzimy, otwiera nowe możliwości: zarówno tego, co mogą robić nasze produkty, jak i tego, czego oczekują od nas użytkownicy. Widzieliśmy to w przypadku urządzeń mobilnych czy technologii rozpoznawania obrazów. Dzieje się to teraz szybciej niż kiedykolwiek wcześniej, dzięki AI.
Czytaj więcej
Hasło „suwerenność technologiczna” musi w Europie stać się ciałem. I to szybko. Do zagrożeń związ...
To szansa czy zagrożenie?
W przypadku AI faktycznie widzimy, że ludzie zadają więcej pytań, częściej korzystają z wyszukiwania, ponieważ poprzeczka w zadawaniu pytań jest tak obniżona, że wydaje się to warte ich czasu. W przeszłości zadawali bardziej podstawowe pytania. Dzięki sztucznej inteligencji mogą teraz swobodnie wyrażać swoje rzeczywiste pytania na różne sposoby, odkrywając w sieci treści i strony naprawdę dla nich istotne, interesujące i przydatne. Teraz możemy połączyć z nimi użytkowników bardziej skutecznie.
Nie obawiacie się, że z powodu AI Google może stracić niektórych klientów? Teraz mamy o wiele więcej opcji wyszukiwania za pomocą AI i nie musimy korzystać akurat z Google’a.
Wyszukiwanie to długa historia innowacji, odpowiadających na różnorodne sposoby, w jakie ludzie chcą uzyskiwać dostęp do informacji. To ciągłe wyzwanie i dlatego tak lubimy tę dziedzinę. Takie pytania słyszeliśmy od wielu lat. Powiem tak: działamy nie tyle w branży wyszukiwarek, co przede wszystkim w branży potrzeb informacyjnych, odpowiadając na pytania ludzi, zapewniając łatwy dostęp do użytecznych informacji. Tak więc jest tu konkurencja ze strony innych wyszukiwarek, jest konkurencja ze strony tych, którzy odpowiadają na zapytania inspiracyjne albo wyspecjalizowane, jak podróże czy zakupy, czy ostatnio dostawców nowych rozwiązań AI. Zawsze była tu konkurencja, choć na pewno jest jej więcej niż kiedykolwiek. Ale jest to dziedzina, którą konsekwentnie rozwijaliśmy przez lata i pokazaliśmy, że naprawdę możemy zaspokoić oczekiwania użytkowników. I to jest to, na czym nadal się skupiamy – na zaspokajaniu potrzeb użytkowników każdego dnia, wykorzystując AI do innowacji na nowe sposoby. Szczególnie kiedy możemy połączyć najbardziej zaawansowane modele AI tworzone przez Google’a z naszym głębokim doświadczeniem w zakresie wyszukiwania.
Co z niedawno ogłoszonym postępowaniem Komisji Europejskiej wobec Google’a? Znowu są zarzuty, że Alphabet traktuje Google’a i inne swoje usługi lepiej niż ofertę konkurencyjnych firm. Jest też zarzut o naruszenie Aktu o rynkach cyfrowych (DMA).
Zawsze skupiamy się na próbach stworzenia jak najlepszego doświadczenia dla użytkowników. DMA jest w tym kontekście skomplikowane, ponieważ odchodzi od użytkowników, a skupia się bardziej na firmach, w szczególności na platformach pośredniczących. I widzimy, że prowadzi to do znacznych kompromisów zarówno dla użytkowników w Europie, jak i dla wielu europejskich firm. Pracując nad dostosowaniem się do tych regulacji, zaobserwowaliśmy w ostatnim roku znaczny wzrost kosztów dla firm. Tak więc europejskie firmy, takie jak sprzedawcy detaliczni, hotele i restauracje, widzą, że ich kliknięcia w bezpośrednie rezerwacje spadły znacznie, nawet o 30 proc., co jest dla nich ogromną stratą wartości. W efekcie tracą darmowy, organiczny ruch z Google’a, prowadzący np. do rezerwacji. A użytkownicy, w wyniku tych zmian, muszą przechodzić znacznie częściej przez platformy pośredniczące, takie jak Booking lub Kayak, które pobierają od faktycznych sprzedawców prowizje 15–30 proc. Są to koszty, które np. hotele często są zmuszone przerzucić na konsumentów.