Chcemy konsolidować rynek

Negocjujemy przejęcie kolejnych tytułów, w tym "Bloomberg Businessweek" – mówi Grzegorz Hajdarowicz, właściciel i prezes Presspubliki wydającej m.in. "Rzeczpospolitą"

Publikacja: 15.10.2012 03:35

Chcemy konsolidować rynek

Foto: ROL

Nie żałuje pan czasem, rok po przejęciu Presspubliki, decyzji o wejściu na rynek mediowy?



Grzegorz Hajdarowicz:

Nie, w ogóle nie żałuję. Trochę mi się prywatnie pogorszył standard życia, dzisiaj kursuję między dwoma miastami. Kiedyś miałem więcej wolnego czasu. Ale kiedy w maju zdałem sobie sprawę, że zmiany nie postępują tak, jak się tego spodziewałem, postanowiłem wejść osobiście do gry i zostałem prezesem Presspubliki. Zauważmy jednak, jak wiele się wydarzyło w ciągu tego roku, między innymi sprzedaliśmy drukarnie, z około 900 zatrudnionych w firmie osób dziś pracuję z 475, choć wydajemy o trzy tytuły więcej i co najważniejsze – myślimy o rozwoju – negocjujemy przejęcie kolejnych tytułów. Te zwolnienia były koniecznym i bolesnym skutkiem restrukturyzacji, ale funkcjonujemy w zmieniającym się rynku, do którego musimy się dostosować. Oceniam, że wykonaliśmy ok. 75 proc. założonego planu, straciliśmy tylko lub aż trzy miesiące. W tym tygodniu ruszamy z wizerunkową kampanią reklamową „Rz", od dzisiaj wydajemy nowy „Przekrój" pod kierownictwem Marcina Prokopa i Zuzanny Ziomeckiej. Wprowadzamy w nim spore zmiany, bo jego poprzednia formuła nie została dobrze przyjęta przez czytelników.

To kwestia góra pięciu lat, gdy liczba grup mediowych na polskim rynku nie będzie przekraczała pięciu

Presspublica będzie wydawała „Bloomberg Businessweek"?

Prowadzimy w tej sprawie rozmowy, współpraca musi opierać się na korzystnej dla obu stron umowie, a takiej nie da się podpisać impulsowo. Myślę, że w tym tygodniu umowa zostanie podpisana i że 22 października tytuł znajdzie się w kioskach. Do końca roku chcemy go wydawać jako dwutygodnik, ale docelowo, od stycznia, miałby być tygodnikiem.

Co przejmie Presspublica?

Negocjujemy licencję i dostęp do bardzo bogatych zasobów Bloomberga, które będą interesowały czytelników „Rz". Chcielibyśmy zaprosić do pracy nad tym tytułem także kilka osób, które dotychczas pracowały w tym tytule.

To znaczy, że po rywalizowaniu o „Wprost" jednak robi pan interesy z Point Groupem?

Nie nazwałbym tak tego – prowadzimy rozmowy, ale z Bloombergiem z Nowego Jorku, który zaproponował nam współpracę. Tytuł dobrze przystawałby do treści, które już publikujemy w „Rz" i „Parkiecie". Szkoda, że Point Group nie zwrócił się do nas o współpracę w tej sprawie wcześniej. Rynek mediów nieuchronnie będzie się teraz zmieniał i konsolidował – to skutek zmian technologicznych zachodzących w mediach, ale też kryzysu gospodarczego, który przyspiesza ten proces. Myślę, że to kwestia góra pięciu lat, gdy liczba grup mediowych na polskim rynku nie będzie przekraczała pięciu.

Co jeszcze może przejąć w mediach pana grupa?

Na razie nie wszystko jest jeszcze do upublicznienia. Mogę powiedzieć, że analizujemy i prowadzimy szerokie rozmowy dotyczące konsolidacji w branży. Głównym motorem działań będzie Presspublica, być może będzie do tego procesu zaangażowany także mechanizm giełdowy – czyli Presspublica upubliczniona na giełdzie. Łatwiej pozyskać kapitał i zaproponować różne rozwiązania, które są w takiej formie bardzo czytelne.

Jest teraz sens wprowadzać na giełdę kolejną grupę medialną, gdy kursy Agory i TVN sięgają historycznego dna?

Problem TVN i Agory to duży free-float i czasami nerwowo reagujący akcjonariusze mający w bankach zabezpieczenia pod akcje. Ja wprowadzając Presspublikę na giełdę, nie planuję sprzedaży swoich akcji, tylko nowe emisje pod pozyskanie kapitału na konsolidację rynku. Takie plany nie powinny spowodować spadku akcji na giełdzie. Jestem zdecydowany co do tych planów, bo albo my będziemy konsolidować, albo będziemy konsolidowani, trzeciego wariantu nie ma. Nie wyobrażam sobie błogiej stagnacji, w której będziemy sobie jako firma po prostu trwali. To byłby atrakcyjny wariant, ale mało realny w obecnym świecie i czasach technologicznej rewolucji. Wariant, aby prowadzić w spółce permanentną restrukturyzację w celu cięcia kosztów też nie jest dla mnie atrakcyjny, ale jeżeli tak, to ona musi się rozwijać. Organiczny rozwój przy obecnych warunkach rynkowych jest za wolny, więc konieczne jest pozyskiwanie nowych aktywów. To wszystko nie wynika z mojego temperamentu, ale z konieczności rynku.

Jak duże to by były emisje?

Myślę, że będzie ich kilka i każda będzie szła w dziesiątki milionów złotych. Debiut giełdowy to perspektywa najpóźniej 2014 roku, ale może się zdarzyć, że stanie się to w ciągu najbliższych miesięcy.

Wtedy w KNF musiałby już być złożony prospekt emisyjny...

Można to zrobić szybciej poprzez przejęcie już notowanej spółki. Rynek jest ich pełen, więc można wybrać najkorzystniejszą opcję.

Jakie są wyniki Presspubliki? Spółka jest na plusie?

Tak. Dużo zaoszczędziliśmy dzięki restrukturyzacji oraz zamknięciu nierentownych działalności związanych np. z prowadzeniem sprzedaży internetowej oraz z produkowaniem niegazetowych dodatków do gazety, np. płyty. W 2013 roku chcemy osiągnąć marżę EBITDA na poziomie 10–15 proc., a w tym: 5–8 proc. Ponosimy jeszcze ogromne koszty restrukturyzacji, a zamknięcie drukarń księgowo w tym roku negatywnie odbije się na wynikach spółki, ale gotówkowo sytuacja jest w firmie pozytywna.

Co jeszcze można na rynku teraz kupić?

Nie ma tych podmiotów wiele, ale np. różni mniejsi wydawcy chcą się części tytułów pozbyć. Są też tacy, którzy sobie w najbliższych latach nie poradzą z wydawaniem swoich tytułów z uwagi na koszty, oraz właściciele mediów – polscy i zagraniczni – którzy szukają związku z większym od siebie podmiotem. Wielu wydawców powinno już dziś o tym myśleć, czasami jest lepiej mieć kawałek dobrego tortu niż całe ciastko, ale z zakalcem. Ja jestem bardzo otwarty na takie rozmowy, chętnie też podejmę współpracę z mądrymi i kreatywnymi. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to jeszcze w tym roku portfolio Presspubliki zwiększy się o kilka medialnych aktywności.

Wydawniczych? Czy telewizja też pana interesuje?

Wszystko to, co jest związane z mediami i zawiera element synergii pozwalający na rozwój szczególnie w nowych technologiach, wszystko co da nam większe możliwości w aplikacjach tabletowych, jest w naszym kręgu zainteresowania. Chcę jednak utrzymać w spółce pakiet kontrolny, więc nie rozmawiamy o podmiotach, których wartość przekracza wartość Presspubliki.

Podtrzymuje pan plany mariażu z Agorą?

To nie są plany, to była analiza wskazująca na to, że z punktu widzenia biznesowego tego typu fuzja byłaby bardzo korzystna dla obu firm. Wydaje mi się, że ważne jest, by istniały na rynku polskie media. Ich liczba sukcesywnie topnieje, a nie jest do końca obojętne dla stabilizacji politycznej i gospodarczej kraju, czy są w nim media, których ośrodki decyzyjne znajdują się w kraju. W USA, nie będąc obywatelem amerykańskim, można kupić tylko 25 proc. mediowej spółki. W Turcji w rękach tureckich musi być 51 proc. spółki. Decydenci w naszym państwie powinni się wreszcie ocknąć i zastanowić, co będzie, jeżeli UE spotka większy kryzys lub w ogóle się rozpadnie? Przecież wtedy media z innych krajów UE niekoniecznie mogą mieć po drodze z racją stanu kraju nad Wisłą. Nie wszyscy sobie z tego zdają sprawę. Dziwi mnie, że nikt się nad tym nie pochyla, a nie tylko autostrady i bezpieczeństwo energetyczne jest ważne.

Presspublica ma środki na przejęcia?

Mamy wystarczające środki i pomysły, jak sfinansować poszczególne działania. Patrzymy na nasze decyzje długoterminowo. Wybór drukarni Agory był np. takim wyborem z długoterminowymi skutkami. Nie mieliśmy noża na gardle, ale skoro pojawiła się możliwość korzystnego sprzedania maszyn i zamknięcia własnych drukarni, za co spółka zainkasuje kilkadziesiąt milionów złotych, dlaczego z tego nie skorzystać. Poza tym to ważny sygnał na zewnątrz i wewnątrz pokazujący, że nie ma już odwrotu od tej technologicznej drogi. Dalej uważam, że za jakiś czas papier w tej branży będzie dobrem luksusowym. Podtrzymuję też, że wierzę w milion tabletów na polskim rynku na koniec tego roku i 12 mln na koniec 2015 roku. A im większa część dystrybucji będzie się odbywała za pośrednictwem tabletów, tym kosztowniejsze będzie wydawanie papierowego wydania.

Kiedy „Rz" i „Parkiet" będą miały nowe aplikacje tabletowe?

Te, które mamy, są proste, ale funkcjonalne. Nowe właśnie testujemy, wersja na Androida będzie dostępna od 2 listopada, wersja iOS ruszy w drugiej połowie listopada, bo musi dodatkowo zostać zatwierdzona przez AppStore. Dla nas ważne jest, by dobrze działały od 1 grudnia 2012 roku.

Na ile dzienników ogólnopolskich jest miejsce na rynku?

Na mniej niż obecnie. Myślę, że jest miejsce na dwa dzienniki i na dwa tabloidy. Tylko czym właściwie w obecnych realiach są dzienniki – dziś duża część ich czytelników czyta je na stronach internetowych. My w Internecie mamy już 3,4 mln unikalnych użytkowników. To nie jest mało, jeśli weźmie się pod uwagę, że to dobrze wykształcona grupa ludzi, którzy decydują o gospodarczym, społecznym i politycznym kształcie tego państwa. To jest nasz główny odbiorca, który chce też otrzymywać wysoko przetworzone informacje związane z kulturą, sportem oraz nauką i myślę, że my takie informacje dostarczamy.

To kiedy, pana zdaniem, gazety mogą zupełnie zrezygnować z papierowych wersji?

Myślę, że każdy wydawca będzie musiał rozważyć taki ruch już za kilka lat, i być może będzie to ok. 2017 roku. Niewykluczone, że wersje drukowane będą wtedy istniały, ale w zupełnie innej formie niż dziś, czyli np. do wydrukowania na żądanie w kiosku.

Nie żałuje pan czasem, rok po przejęciu Presspubliki, decyzji o wejściu na rynek mediowy?

Grzegorz Hajdarowicz:

Pozostało 99% artykułu
Media
Donald Tusk ucisza burzę wokół TVN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Media
Awaria Facebooka. Użytkownicy na całym świecie mieli kłopoty z dostępem
Media
Nieznany fakt uderzył w Cyfrowy Polsat. Akcje mocno traciły
Media
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Media
Gigantyczne przejęcie na Madison Avenue. Powstaje nowy lider rynku reklamy na świecie