W ubiegłym tygodniu TVN, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, ogłosił, że zamierza wyemitować obligacje senior notes o wartości nominalnej 485 mln euro. Środki pozyskane z tego ruchu wraz z pieniędzmi pozyskanymi ze sprzedaży Grupy Onet.pl grupie Ringier Axel Springer, miały posłużyć głównie do refinansowania dotychczasowego zadłużenia (także obligacje, ale o wcześniejszym terminie zapadalności – w 2017 r.). W piątek mediowa grupa podała jednak, że odsunie w czasie ofertę obligacji.

- Chcieliśmy wykorzystać warunki rynkowe, ale z powodu wzrostu niepewności wokół sytuacji na Cyprze, niestety nie mogliśmy uzyskać oprocentowania na poziomie uzasadniającym poniesienie kosztów wcześniejszego wykupu istniejących obligacji. Nie mamy żadnej potrzeby natychmiastowego refinansowania, w nadchodzących kwartałach będziemy wiec nadal obserwować sytuację na rynkach – skomentował John Driscoll, wiceprezes TVN odpowiedzialny za finanse.

Na rynku słychać, że powody takiej decyzji TVN mogły być różne. Np. taki, że w ubiegłym tygodniu agencja Moody's Investors Service ścięła perspektywę ratingów dla TVN do negatywnej ze stabilnej i potwierdziła rating kredytowy TVN na poziomie "B1" oraz rating odzwierciedlający prawdopodobieństwo spłaty zobowiązań na poziomie "Ba3". Obligacjom nadano ranking (P)B1.

– Pewnie czynników, które wpłynęły na decyzję TVN było kilka, a generalnie zapewne chodzi o to, że inwestorzy po prostu nie chcą kupić obligacji za cenę, jaką chciał uzyskać TVN. Akurat w tym samym czasie trwa debata na temat Cypru, ale czy to było główną przyczyną decyzji TVN, nie wiadomo – mówi Dominik Niszcz, analityk DM Reiffeisen.

Decyzja o odstąpieniu od emisji obligacji będzie miała wpływ na wysokość dywidendy – wyniesie 0,59 zł i zostanie wypłacona w maju (gdyby szybko doszło do emisji za jeden walor TVN wypłaciłby 0,72 zł, ale dopiero pod koniec roku). – Decyzja o odstąpieniu od emisji jest dla TVN negatywna, bo oznacza, że spółka wciąż będzie musiała płacić ogromne odsetki od obecnego długu – to 10 proc. od ok. 3 mld zł. – mówi Dominik Niszcz.