Raport firmy wskazuje, że większość oglądających treści wideo w internecie ściąga filmy (73 proc.). Spora jest także grupa amatorów seriali i transmisji sportowych (odpowiednio 49 i 45 proc.). Wartość PKB utraconego z tytułu piractwa internetowego treści wideo szacowana jest na około 700 mln zł rocznie. Analitycy twierdzą, że w 2018 roku straty mogą sięgnąć nawet dwukrotności całego budżetu MKiDN.
- Jeszcze kilka lat temu piractwo internetowe dotyczyło jedynie wąskiej grupy użytkowników. Dziś to już zjawisko powszechne, a jego negatywny wpływ na gospodarkę jest coraz bardziej widoczny – mówi Piotr Baranowski, partner i lider zespołu ds. mediów i nowych technologii w PwC. Jego zdaniem usługi nielicencjonowanego dostępu do treści są przeważnie doskonale zorganizowane i realizowane w celu czerpania korzyści finansowych. - Sektor takich usług urósł do skali przewyższającej legalne serwisy internetowe oferujące w Polsce treści wideo – ostrzega.
Internauci na oglądanie filmów z nielegalnych źródeł poświęcają 13 godz. miesięcznie. W ciągu roku, poprzez nielegalne źródła następuje 400-500 milionów odtworzeń filmów, 650-750 milionów odtworzeń odcinków seriali oraz 150-180 milionów odtworzeń transmisji sportowych. - W Polsce skala piractwa jest znacząco wyższa niż na rynkach rozwiniętych Europy Zachodniej czy świata, przy czym należy pamiętać, że koszty tego zjawiska są odczuwalne nie tylko przez twórców, lecz także Skarb Państwa i rynek pracy. Podobną skalę zjawiska w przeliczeniu na jednego Internautę możemy zaobserwować jedynie w Hiszpanii i we Włoszech. Na drugim krańcu, ze stosunkowo niską popularnością piractwa plasują się Niemcy, Wielka Brytania i Japonia, czyli kraje charakteryzujące się jednocześnie stabilnością gospodarczą, jak i poszanowaniem prawa i ochrony własności – wyjaśnia prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC.
Jak wynika z szacunków PwC, wartość piractwa stanowi 0,04 proc. całkowitego PKB Polski, z czego między 170 a 250 mln zł traci bezpośrednio Skarb Państwa. Straty te stanowią równowartość 6-9 proc. budżetu Ministerstwa Kultury lub całość wydatków Ministerstwa na teatry. Ponadto, ograniczenie korzystania z nielegalnych treści mogłoby spowodować utworzenie dodatkowych 6000-6500 miejsc pracy.
Anna Kobylańska, adwokat, przekonuje, że dynamicznie rosnąca wirtualna sfera aktywności wymaga regulacji prawnej, która pozwoliłaby na odpowiednie wyważenie i zabezpieczenie słusznych interesów poszczególnych podmiotów w niej funkcjonujących. - Tymczasem, prawo nie nadąża za rozwojem technologicznym, a istniejące regulacje nie zawsze pozwalają na rozstrzygnięcie problemów cyfrowej rzeczywistości, która dawno już przekroczyła założenia przyjęte przy projektowaniu instytucji takich jak np. dozwolony użytek prywatny – komentuje.