To oznaczać będzie znaczne przyspieszenie wzrostu bazy klientów, bo w ub.r. Inea, jedna z dziesięciu największych kablówek w kraju, powiększyła ją tylko o 3 tys. i na koniec 2010 roku obsługiwała 137 tys. klientów. To mniej niż zakładał zarząd jeszcze na początku 2010 r., gdy zapowiadał pozyskanie 10 tys. abonentów i zwiększenie ich ogólnej liczby do 142 tys.
Jak podaje Inea, w grudniu co drugi korzystał przynajmniej z dwóch usług: telewizji i Internetu. 57 proc. abonentów telewizji korzystało z wersji cyfrowej. Ten odsetek był jeszcze wyższy wśród abonentów pakietów podstawowych i wyższych (analogowych i cyfrowych) i wynosił 80 proc.
Rośnie liczba klientów telefonii stacjonarnej: Inea podaje, że zbliża się do 22 tys. Z kolei z telefonii komórkowej, wprowadzonej w ub.r. korzystało na początku lutego blisko 3 tys. osób. Liczba jednostek generujących przychody (tzw. RGU), czyli pojedynczych usług świadczonych przez Ineę ma skoczyć w tym roku do 331 tys. z 267 tys. na koniec grudnia ub.r.
Choć klientów nie przybyło tylu, ile miało przybyć, to Inea zrealizowała założenia finansowe na ub.r. Zakończyła go z 117 mln zł przychodów(plan mówił o 116 mln zł)i 50 mln zł EBITDA (zysk operacyjny powiększony o amortyzację). Plan na ten rok zakłada, że przychody powiększą się do 131 mln zł, a EBITDA do 53 mln zł. Inea planuje przejęcia, ale ich szczegółów nie ujawnia.
- Nie jest tajemnicą, iż Inea intensywnie rozwija się w regionie wielkopolskim, współpracując z szeregiem operatorów lokalnych przy okazji świadczenia zaawansowanych usług telekomunikacyjnych z wykorzystaniem technologii kablowej, jak i bezprzewodowo – mówi Kinga Podraza, rzeczniczka kablówki.