Z danych firmy Boston Consulting Group wynika, że w 2009 r. udział gospodarki internetowej w Polskim PKB wynosił 2,7 proc. W 2015 r. ma to już być 4,1 proc. co oznacza, że średnioroczne tempo wzrostu wyniesie aż 14 proc. - Pod względem dynamiki rozwoju Polska będzie należała do europejskich liderów. Dla porównania przewidywane tempo wzrostu tego sektora gospodarki w Czechach wyniesie ok 12 proc. a w Niemczech 8 proc. - mówi Grzegorz Cimochowski z firmy Boston Consulting Group.
We wszystkich krajach motorem tego sektora rynku jest handel elektroniczny, jednak zachowania konsumentów wbrew pozorom mocno się różnią.
W Wielkiej Brytanii głównym motywem do robienia e-zakupów są oszczędności - wskazuje je 60 proc. badanych gospodarstw domowych. Nic dziwnego skoro dzięki temu rocznie oszczędzają 18 mld funtów czy 1 tys. w przeliczeniu na gospodarstwo domowe korzystajace z sieci. - Z kolei w Czechach sklepy internetowe wypełniły lukę na rynku handlowym związaną z niedorozwojem tradycyjnych sieci sklepów - dodaje Grzegorz Cimochowski.
Z kolei w Hong-Kongu, gdzie infrastruktura internetowa jest bardzo dobrze rozwinięta klienci wolą robić zakupy w tradycyjnych centrach handlowych. E-zakupy stały się za to domeną firm, które w Polsce z dobrodziejstw sieci nie korzystają wciąż zbyt chętnie.
Z danych OECD wynika, że w 2010 r. jedynie 8 proc. używało go do wsparcia lub prowadzenia sprzedaży, a 11 proc. do zakupów. W Czechach wskaźniki wynoszą odpowiednio 15 oraz 27 proc., a w Wielkiej Brytanii 19 proc. oraz 29 proc.