Zamiast 9,2 mld euro specjalne narzędzie przygotowane przez unijną komisarz Neelie Kroes do wspierania cyfrowych usług w Europie będzie miało wartość 1 mld euro. – Taka mała suma nie zostawia miejsca na inwestycje w sieci szerokopasmowe – napisała na blogu Kroes. Jej zdaniem 1 mld euro wystarczy na usługi elektronicznych rozliczeń i fakturowania, które wspierają powstanie jednolitego cyfrowego rynku.
Cięcie tzw. Connecting Europe Facility (CEF) to efekt decyzji unijnego szczytu z piątku, dotyczącego budżetu Unii Europejskiej w latach 2014–2020. Komisarz żałuje, że jej propozycja nie przeszła, choć – zaznacza – są ciągle inne źródła finansowania, z których infrastruktura może być rozbudowywana.
To m.in. własne środki krajów członkowskich, w tym Polski, czy unijne fundusze strukturalne. Kroes liczy też na kapitał Europejskiego Banku Inwestycyjnego podniesiony o 10 mld euro.
To nie zmienia faktu, że zdaniem Neelie Kroes poszczególne kraje będą musiały poświęcić teraz więcej wysiłku, aby spełnić wymagania Agendy Cyfrowej 2020. Zakłada ona m.in., że w zasięgu sieci szybkiego Internetu (o prędkości ponad 30 Mb/s) w 2020 r. znajdą się wszyscy obywatele Unii Europejskiej. W realizacji tego planu Polska jest mniej więcej w połowie.
Podzielone zdania
Anna Streżyńska, była prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, uważa, że nad decyzją w sprawie CEF nie warto załamywać rąk. – Jeśli ścięto tylko specjalny środek finansowy CEF, to zostaną nam środki strukturalne. Z CEF miały być finansowane sieci transeuropejskie. Widziałam ten projekt głównie jako wsparcie dla będących w złej kondycji tzw. narodowych telekomów, zastrzyk dedykowany, zapowiadany przez komisarza Almunię – mówi Streżyńska.