Kinowego widza coraz trudniej jest zaskoczyć. Lubi testować nowości, ale szybko go nudzą. To m.in. dlatego strategia Cinema City International (CCI), jednego z trzech największych operatorów multipleksów w Polsce i trzeciego w Europie, zakłada innowacje.
Po gigantycznych ekranach kin iMax i filmach trójwymiarowych (3D) jeszcze raz stawia na coś nowego. Warszawskie kino Arkadia ma od wczoraj salę, w której fotele się ruszają w rytm toczącej się akcji, a z ekranu trysnąć potrafi woda. Koszt inwestycji – 1 mln euro, dwa razy więcej niż zwykła sala kinowa.
Spacer konkurentem
Niby nie tak dużo, jak na trzecią w Europie sieć kin, ale firma takich sal może uruchomić docelowo około 30, co sprawia, że w sumie zainwestuje ponad 120 mln zł. Sala w Arkadii jest trzecia.
– Nie konkurujemy już z usługami dla domu. Dajemy widzom inny rodzaj doświadczenia. Konkurujemy z restauracjami, z wydarzeniami sportowymi, z teatrami, ze spacerem w parku. Dlatego, od czasu do czasu, i nie zawsze jest to nasz wybór, musimy spróbować dać widzom nową atrakcję, pokazując, że kino to podstawowy sposób na obejrzenie filmu. Dziś nie tylko dajemy konsumentowi wybór, który film obejrzeć, ale też wybór – jak go obejrzeć – tłumaczy Mooky Greidinger, prezes CCI.
– Kiedy otwieraliśmy pierwszy multipleks w Izraelu, nasze kina działały dobrze. Ale zastanawialiśmy się, jak sprostamy przyszłości, w jaki sposób będziemy konkurować z rozrywką w domu i innymi rodzajami rozrywki – wyjaśnia Greidinger. Tak samo, według niego, było z kinami Imax. Takim obiektem CCI zadebiutowało w Polsce w 2004 roku.