Opaski monitorujące pracę serca, zegarki mierzące tempo biegu czy spalane w trakcie uprawiania sportu kalorie nie nudzą się Amerykanom. Wręcz przeciwnie. Według eMarketera ich sprzedaż ma skoczyć w tym roku prawie o 60 proc., dzięki czemu przynajmniej jeden ubieralny gadżet będzie mieć za oceanem już 39,5 mln ludzi.
W 2019 roku liczba ta podskoczy do 86,7 mln, a to oznacza, że co trzecia osoba będzie nosić na sobie jakiś poręczny sprzęt monitorujący jej aktywność.
Apple, producent AppleWatch, który miał według analityków pomóc rozruszać tę część rynku, nie podał w swoim raporcie za IV kwartał, ile inteligentnych zegarków sprzedał w tym czasie. Wpływy ze sprzedaży „innych produktów" (kategoria obejmująca AppleWatch, ale także np. słuchawki Beats) skoczyły jednak w IV kwartale o 61 proc. do ponad 3 mld dol.
Największymi fanami „wearablesów" są młode osoby od 25 do 34 roku życia (w tym roku co czwarta z nich przynajmniej raz z miesiącu skorzysta z takiego urządzenia) oraz ich o dekadę starsi koledzy (35-44 lata), wśród których ubieralny gadżet ma 23 proc. Za cztery lata te odsetki w obu grupach będą wynosiły ok. 50 proc. Z czasem do traktowanych dziś jeszcze przez wiele osób jak kosztowne rynkowe nowinki gadżetów będą się przekonywać coraz starsze osoby, w tym seniorzy. Za cztery lata ubieralny gadżet będzie wkładać co piąty Amerykanin powyżej 65 roku życia.
Przeszkodą w szybszym rozwoju tego rynku są ceny ubieralnych gadżetów i fakt, że wciąż wiele osób uważa je za mało potrzebne w codziennym życiu.