Carlos Ruiz powiedział kiedyś: „Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to co, już masz w sobie”. Po napisaniu kilkunastu świetnych dzieł, choćby po „Okularniku”, czy ostatnio wydanym „Czerwonym Pająku”, jak można odnieść się do tych słów z z perspektywy autorki?
Katarzyna Bonda: Są to oczywiście tzw.święte słowa. Zawsze je powtarzam osobom, które czegoś nie zrozumiały, bo jest za dużo wątków, postaci czy skomplikowanych elementów. Nie piszę dla każdego. Jeżeli ktoś ma w sobie podobną percepcję świata, wrażliwość, ten rodzaj przestrzeni emocjonalnej; wtedy jest połączenie między mną, a czytelnikiem i to wszystko trafia. Poza tym uważam, że pomiędzy autorem a czytelnikiem zawsze jest jakieś połączenie, jak między kochankami. Oczywiście nie należy tego czytać dosłownie; chodzi mi o poziom bliskości. Najważniejsze jest to, czego nie widać; jakiś rodzaj emocji, który napędza fabułę. I nie tylko w to wierzę, po prostu wiem, że tak jest.