Stephenie Meyer w „Zmierzchu” pisała: „Śmierć jest łatwa, prosta, życie jest trudniejsze”. Jak te słowa pasują do autora kryminałów?
Ryszard Ćwirlej: Śmierć jako granica, którą każdy musi przejść, zwyczajna, powszednia i cicha – to ta, z którą mamy do czynienia na co dzień. Śmierć transcendentalna, której nie sposób ogarnąć rozumem, ale dająca nadzieję – taką przedstawiają nam religie. Śmierć odarta z godności i niemająca w sobie nic z majestatu, brudna, bolesna, często brutalna – to śmierć z powieści kryminalnych. Ale to także śmierć ze świata, którego nie dostrzegamy na co dzień, który jest obok nas jak rzeczywistość równoległa. Boimy się jej, nie wierzymy, że może się nam przydarzyć, ale mamy świadomość tego, że może czyhać gdzieś w ciemnym zaułku. Dlatego unikamy tych podejrzanych miejsc. Ale lubimy się bać w komfortowych warunkach na własnej kanapie. Taki komfort z dreszczem emocji daje dobrze napisany kryminał, w którym śmierć skrojona jest na potrzeby użytkownika. O tej prostej śmierci nikt nie chciałby czytać, dlatego w kryminale musi być niecodzienna, nadzwyczajna, widowiskowa.