Karol May jeszcze za życia spotykał się z krytyką, stał się ofiarą licznych procesów i prasowych spekulacji. Przez długi czas uparcie twierdził, że przygody Old Shatterhanda są po części jego własnymi. Tymczasem najsłynniejsze powieści napisał w więzieniu, dokąd trafił za drobne kradzieże. Mimo że bardzo wiernie oddał realia geograficzne, obyczajowe i kulturowe czasów, o których opowiadał, zarzucano mu, że miał przygotowanie czysto teoretyczne. Stany Zjednoczone odwiedził w wieku 66 lat, w 1908 roku, już po napisaniu swoich książek. Ograniczył się wtedy do kilku dni spędzonych w dziewiczych rejonach stanu Massachusetts, a pierwszego w życiu Indianina spotkał w Buffalo, po czym wrócił do rodzinnej Saksonii.
Za to ze swoim bohaterem Old Shatterhandem pisarz utożsamił się niemal całkowicie. Odpowiadał na listy od czytelników w jego imieniu, a na drzwiach swojego domu w Radebeul, na przedmieściach Drezna, umieścił wizytówkę: „Karol May zwany Old Shatterhandem”.
W ślady autora idą dzisiaj jego rodacy. 50-letni Jurgen Michaelis z Radebeul ma w swoim przydomowym ogródku niewielki indiański wigwam. Rozpala przed nim ognisko i w kociołku gotuje wodę na poranną kawę. Sam uszył sobie kurtkę ze skóry jelenia, ma czarną, długą perukę i kolekcję kolorowych piór. Jego indiańskie imię to Samotny Człowiek.
Ludzi pasjonujących się dziejami Dzikiego Zachodu w Niemczech nie brakuje. Co roku na terenie całego kraju odbywają się pow-wow, indiańskie zebrania, ale rodowicie niemieckie. Na kilka dni tysiące Niemców przebiera się w szaty Komańczów i Apaczów: wkłada turkusowe ozdoby, pije wodę ognistą i tańczy wokół ognisk. Są magazyny dla miłośników Indian, kluby, a nawet karty kredytowe. Wielką popularnością cieszą się niemieckie filmy o Dzikim Zachodzie i sztuki teatralne odgrywane na świeżym powietrzu. Najsłynniejsze z nich odbywają się na piaskowych klifach wznoszących się nad średniowiecznym miastem Rathen w Saksonii. Na przedmieściach Templina w Brandenburgii, rodzinnego miasta kanclerz Angeli Merkel, ostatnio powstało Eldorado, miasteczko na wzór westernowych. Codziennie od 19 marca do 21października (w weekendy miasteczko jest czynne do północy) odbywają się tu pokazy kaskaderskie z udziałem Indian i kowbojów, koncerty, pokazy sokołów, można przejechać się dyliżansem albo zamówić przyjęcie urodzinowe w indiańskim stylu. W miasteczku są oczywiście wszystkie westernowe lokale odtworzone z dużą dokładnością: sklep kolonialny, bank, fryzjer, biuro szeryfa, teatr i saloon.