Przełomem w tym względzie był bez wątpienia zbiór wierszy miłosnych „Listy do Edyty” z 2001 roku, zawierający utwory komunikatywne i czytelne, zrozumiałe dla jak najbardziej przeciętnego czytelnika, mającego ze współczesną poezją z rzadka do czynienia. Wydany dwa lata później tomik „Mówią i inne wiersze” dowodził, że zmiana, która dokonała się w poetyce tego autora, to zmiana na stałe, na rzecz twórczości szukającej bezpośredniego, niemal osobistego, porozumienia z odbiorcą. Najnowszy zbiorek, znacząco zatytułowany „Zatacza się krąg”, w całej pełni obserwację tę potwierdza. Składające się na tę książkę utwory powstały w polszczyźnie konwersacyjnej, potocznej. Poeta nie przebiera w słowach, słowo przylega do rzeczy jak w „Nagrobku Janka Himilsbacha”: „Nie powiem, żebym nie pił. / Życie widziałem przytomnie/ i można dostać kurwicy”.
Wiersz ten pochodzi ze stanowiącego pierwszą część zbioru cyklu „Nagrobki”, w którym poeta zastosował stylistykę liryki roli. W tych napisanych w pierwszej osobie liczby pojedynczej konfesjach poeta użycza swojego głosu swoim zmarłym przyjaciołom, mówi w ich imieniu. Poniekąd. Poniekąd, bowiem można te wiersze odczytać jeszcze inaczej, jako utwory, w których poeta występuje w roli medium, to nie on mówi, to poprzez niego mówi ktoś inny. Na przykład aktor Zbigniew Cybulski, krytyk literacki i filmowy Krzysztof Mętrak, dziennikarz i felietonista Marek Kasz czy zapomniany dzisiaj poeta przeklęty Kazimierz Ratoń, wyznający: „Nie było choroby,/ której bym nie miał”, a także: „Uciekałem w słowa,/ które ociekały krwią” i na koniec: „Umarłem młodo./ I nawet śmierć miałem bezdomną”. W innych utworach z tego cyklu poeta mówi już w trzeciej osobie o samobójczej śmierci poety Józefa Grochowiny, o śmiertelnej chorobie i umieraniu rzeźbiarki Aliny Szapocznikow, o sąsiedzie i zarazem tłumaczu Aleksandra Błoka – Adamie Galisie, wreszcie o kuzynie Stefanie, po którym zostało tyle co nic, zaledwie przezwisko „Aciu”, w którym to przezwisku wypowiada się jego, błagające o pamięć, istnienie.
Śmierć to także temat wierszy współtworzących dwa następne cykle książki „Zatacza się krąg”, a więc „Wiersze przywołane” oraz „Nowe wiersze”. W „Wierszach przywołanych” znalazły się utwory z pamiętnego 1981 roku oraz z początku lat 90., z których na szczególną uwagę zasługuje znamienna w politycznej i historiozoficznej wymowie „Rosja”, a także „Ballada o Cmentarzu Służewskim”, na którym w bezimiennych grobach grzebano nocą zakatowanych na śmierć w więzieniu na Rakowieckiej w Warszawie przez stalinowskich oprawców. W „Nowych wierszach”, wspominając tych, którzy odeszli, jak Julian Przyboś, z którym spotykał się w podwarszawskich Oborach, jak głosi tytuł wiersza „Kiedyś, przed laty”, wspominając przyjaciół, takich jak zapomniany poeta Józef Gielo w wierszu „Ach, te cholerne buty”, poeta myśli o własnym umieraniu, a ponadto: o oddalającej się od niego „urodzie świata” w wierszu „O, rzeko”, o czekającym go nieodwołalnym, aczkolwiek groteskowym, pląsie ze śmiercią opisanym w ironicznym „Tańcu z gwiazdami”. Gdy w jeszcze innym utworze poeta przywołuje nagle postać św. Szczepana, robi to nieprzypadkowo, bowiem chciałby tak jak on móc koniec końców powiedzieć:
Byłem mocny,
bo umierałem