Reklama
Rozwiń

Fragment powieści "Ptasiek" Williama Whartona

Początek powieści „Ptasiek” Wiliama Whartona w tłumaczeniu Jolanty Kozak, dzięki uprzejmości Domu Wydawniczego REBIS

Publikacja: 30.10.2008 10:14

Red

– Ty, Ptasiek, co się zgrywasz! Przestań sobie robić jaja! To ja, Al, przyjechałem aż z Dix, wyobrażasz sobie? Daj spokój, co!

Odchylam się w tył i wystawiam głowę na korytarz. Podejrzany typas w białej marynarce o urodzie klawisza-salowego ciągle sterczy w przeciwległym końcu. Zerkam za kratę. Ptasiek siedzi w kucki na samym środku, nawet na mnie nie spojrzy. Tak samo kucał w gołębniku, kiedy obszywał piórami ten swój pierdolony kostium gołębia. Jak się kiedyś dowie o tym kostiumie naczelny psychiatra, doktor-major, przykują Ptaśka łańcuchem do podłogi, jak amen w pacierzu.

Czasami to się mało nie zesrałem ze strachu. Włażę sobie na stryszek popatrzeć do gołębi – a tam Ptasiek zgarbiony pod tylną ścianą, po ciemku obszywa piórami kalesony. Ptasiek miał czasem pomysły nie z tej ziemi.

No i teraz znowu – kuca sobie na samym środku białego pokoju, a mnie ma za nic. Jeszcze raz zapuszczam żurawia w korytarz.

– Ptasiek, daj sobie spokój. Starczy już! Ja i tak wiem, że ty nie jesteś ptakiem. Odpuść sobie te gówniane numery na kategorię D, już po wojnie, jak Boga kocham! Hitler, Mussolini, Tojo, całe to szambo – kaput!

Nic. Hej. może on naprawdę jest szurnięty. Ciekawe, czy ten psychiatra wie, że mówiliśmy na Ptaśka Ptasiek? Ptaśka stara by nie wygadała; pewnie nawet sama nie wie.

Ptasiek odwraca się do mnie plecami. Robi to w przysiadzie. Okręca się w miejscu, przyciskając ręce do boków. Patrzy w górę na niebo przez małe, wysoko umieszczone okienko naprzeciwko drzwi.

Doktor-major kazał mi nawijać o tym, co Ptasiek i ja robiliśmy wspólnie. Przetransportowali mnie tutaj aż ze szpitala w Dix. Twarz mam nadal całą w bandażach. Czekam na kolejną operację. Przy jedzeniu i przy gadaniu boli jak jasna cholera, a ja tu ględzę jak palant od dziewiątej rano. Już nic nowego nie umiem wymyślić.

– Ty, Ptasiek! A pamiętasz, jak zbudowaliśmy gołębnik na tamtym drzewie w lesie? Może to go ruszy. Ptaśka stara kazała nam zburzyć pierwszy gołębnik, ten na podwórku. Dom Ptaśka należał do posiadłości Cosgrove’ów, kiedyś był stróżówką. Dworek i stodoła Cosgrove’ów spłonęły wiele lat temu. Ptaśka dom stoi tuż za ogrodzeniem boiska baseballowego, mniej więcej w środku lewego boku. Boisko urządzili na dawnym pastwisku Cosgrove’ów. Był to ostatni wolny kawałek miejsca w okolicy.

- Ty, Ptasiek! Gdzie ta twoja cholerna stara wsadziła te wszystkie piłki baseballowe?

Ptaśka stara zgarniała każdą jedną piłkę, która jej wleciała przez płot na podwórko. Chłopaki już nawet nie próbowali. Nawet półzawodowcy. Strzeliłeś za płot na Ptaśka podwórko – no to cześć, piłeczko! Trzeba było wrzucać nową i tyle. Dla tych, co strzelali długie rzuty z prawej ręki, było to mocno kosztowne boisko.

Co ona, do jasnej niespodziewanej, robiła z tyloma piłkami? Ptasiek i ja przeszukaliśmy wszystkie kąty w gospodarstwie. Może je zakopywała, a może sprzedawała – wielkie czarnorynkowe źródło używanych piłek baseballowych. – Ty, Ptasiek! A pamiętasz Greenwoodów, skurwysyny jedne? Nie trafili na nasz gołębnik na drzewie. Kurczę, ile tam było szajbusów w tej naszej okolicy! Te szczyle Greenwoodów dobierały się do wszystkiego, co im wpadło w łapy. Kradły rowery, gołębie, wszystko, czego się nie upilnowało. Tamten gołębnik był fantastycznym miejscem dla gołębi; nikt o nim nie wiedział. W jednej dziurze pod krzakami trzymaliśmy sznurową drabinkę. Na jej koniec założyliśmy hak, hak zarzucało się na gałąź, a potem się właziło.

– Ty, Ptasiek, co się zgrywasz! Przestań sobie robić jaja! To ja, Al, przyjechałem aż z Dix, wyobrażasz sobie? Daj spokój, co!

Odchylam się w tył i wystawiam głowę na korytarz. Podejrzany typas w białej marynarce o urodzie klawisza-salowego ciągle sterczy w przeciwległym końcu. Zerkam za kratę. Ptasiek siedzi w kucki na samym środku, nawet na mnie nie spojrzy. Tak samo kucał w gołębniku, kiedy obszywał piórami ten swój pierdolony kostium gołębia. Jak się kiedyś dowie o tym kostiumie naczelny psychiatra, doktor-major, przykują Ptaśka łańcuchem do podłogi, jak amen w pacierzu.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Literatura
„Bałtyk” Tora Eysteina Øveråsa: tajemnice twórców bałtyckiego kręgu
Literatura
„Świat zagubiony”czyli Polska Ludowa przenosi się w kosmos
Literatura
„Czarodziej śmierci” – nowy kryminał Katarzyny Bondy jak „Breaking Bad” po polsku
Literatura
Jakub Małecki ujawnia szczegóły nowej powieści – „Fabuła wynika z intymności”
Literatura
Ernest Hemingway zabawny i dowcipny. Jest nowy przekład