Cuda się zdarzają!

Korespondencja

Publikacja: 07.11.2008 07:54

Red

W 1973 roku Zbigniew Błażyński był dla mnie przede wszystkim interesującym dawnym pracownikiem Radia Wolna Europa, który swego czasu, między innymi, nagrał wielogodzinny wywiad dla tego radia ze zbiegłym z Polski na Zachód ubekiem, osławionym Józefem Światłą. Tylko starsi ludzie dzisiaj pamiętają, ile wywiad ten przysporzył władzom komunistycznym niebotycznych kłopotów i że zmusił je do przeprowadzenia wielu arcyważnych zmian w aparacie bezpieczeństwa i nie tylko.

Zbigniew Błażyński odszedł z Radia Wolna Europa, zanim ja do tej instytucji dotarłem, przeniósł się do Wielkiej Brytanii i pracował następnie w polskim oddziale Radia BBC. Poznaliśmy się telefonicznie i listownie. To on pierwszy nawiązał ze mną kontakt, kiedy doszły do niego wieści o moich początkowych różnych przykrych kłopotach w Monachium. Ponieważ wyniósł w tej materii z Monachium wiele podobnych doświadczeń, służył radami. Bardzo pomocnymi.

[i]Londyn, 17 września 1973 r.

Szanowny i Drogi Panie

Naprawdę niełatwo mi odpowiedzieć na dziesiątki Pańskich pytań, choć podzielam prawie wszystkie Pańskie wątpliwości i z wieloma podejrzeniami się zgadzam. Przez swą poczciwość (niech się Pan nie czuje urażony tym określeniem, nie używam go w stosunku do Pana w sensie negatywnym) wdepnął Pan do instytucji o dość dwuznacznych personaliach, choć przez swe istnienie i pracę niezwykle pożytecznej dla naszego kraju. A tak wdepnąć Pan nie musiał. Krok-Paszkowski mówił mi, że miał Pan kilka innych propozycji-możliwości poza polskimi kręgami, ale Pan je zlekceważył, bo z Berlina do Monachium blisko, bo zna Pan język niemiecki, a angielskiego nie chciało się Panu na nowo wkuwać, bo pewnie ma Pan nawet w Niemczech jakichś krewnych, no i że w Niemczech najwięcej Pana tłumaczą, długo można by wyliczać owe „bo”. Jak Pan widzi, wiem o Panu prawie wszystko. Gombrowicz był od Pana dużo rozsądniejszy, swą wielkością przez lata szantażował Nowaka i wyciskał z niego co się tylko dało, ale nie pozwolił załapać się na smycz. Pan zawierzył, niestety. No a teraz jest już tylko – albo dołączyć do „dworu” i mieć rzewny spokój, albo znaleźć się pod butem. Współczuję Panu!

Chociaż czasem myślę, że może jakoś Pan z tych trudności wybrnie, tym bardziej że Pańska sprawa z Nowakiem stała się aż tak głośna i że znalazł Pan kolosalne poparcie w gronie Polonii i zrozumienie dla swoich intencji. Dotyczy to zarówno wpadki z Mackiewiczem (zdumiewa mnie, że Pan nie miał pojęcia, jaka tam zaciekła wojna się między nimi toczy), jak Pańskiej współpracy z „Kulturą” paryską bez uzgadniania z Kierownictwem, czy sprawy stosunku do całego ubeckiego bagna, którego potężne ilości na prawo i lewo wciąż się szeroko rozlewają z tego, co Światło zdecydował się wyznać bardziej ku pożytkowi osobistemu niż pożytkowi naszego kraju.

Myślę, że się wreszcie spotkamy i te sprawy poroztrząsamy. Chociażby mityczne wędrówki Nowaka wzdłuż okupowanej przez Niemców Europy bez znajomości języka niemieckiego. No, ale cuda się zdarzają!

Zapewniam Pana, że w czym będę mógł, to pomogę. Zwłaszcza w znalezieniu dla Pańskiego amerykańskiego tłumacza D. Welsha także dobrego wydawnictwa angielskiego. Słyszałem od jednego ze znajomych, który ma bliskie kontakty z londyńskim Harvill Press, wydającym Pana już w latach sześćdziesiątych, że oni się dalej Panem interesują, choć – jak on mówi – Pana „wyprowadzenie się”z Polski na Zachód nie sprzyja tutaj powodzeniu książki. Oni wolą trzymanych za żelazną kurtyną męczenników. Bo na tym można zrobić kasę. Ale zobaczymy. To przykre, że Pan będzie się musiał w zachodnim świecie dużo jeszcze nauczyć, pozbyć wielu złudzeń i goryczy łyknąć co niemiara. Kiedy się zobaczymy?

Pozdrawiam serdecznie i kłaniam się młodej literaturze w Pana osobie

Zbigniew Błażyński[/i]

Czy już wówczas, kiedy zaczęła się moja przemiła znajomość ze Zbigniewem Błażyńskim, był on dyrektorem polskiego działu BBC w Londynie, tego nie pamiętam. Ale chyba tak. W każdym razie już od kilku lat mieszkał w Anglii. Chyba zainteresował się moją osobą w związku z „mackiewiczowskim” skandalem, jaki towarzyszył mojemu rozpoczęciu pracy w rozgłośni monachijskiej, moją próbą wprowadzenia nazwiska Józefa Mackiewicza do programu „wolnoeuropejskiego” radia (w „Kronice kulturalnej”, po otrzymaniu przez niego nagrody londyńskich „Wiadomości”). Pamiętam za to dobrze, że to właśnie jemu, Zbigniewowi Błażyńskiemu, zawdzięczałem, iż moje literackie dokonania i przygody leciały często na falach londyńskiej polskojęzycznej rozgłośni BBC do kraju. Dbał o to. Kilka razy mnie zrugał, że o czymś go tam nie powiadomiłem wcześniej. Byłem mu za to wdzięczny, bo u siebie w programie RWE raczej mówienia o sobie musiałem unikać. Mogłoby to być przecież uznane przez... za chwalenie się. A może też wymagało zgody Kierownictwa? Zbigniewa Błażyńskiego (zm. 1996) dobrze zachowałem w pamięci.

W 1973 roku Zbigniew Błażyński był dla mnie przede wszystkim interesującym dawnym pracownikiem Radia Wolna Europa, który swego czasu, między innymi, nagrał wielogodzinny wywiad dla tego radia ze zbiegłym z Polski na Zachód ubekiem, osławionym Józefem Światłą. Tylko starsi ludzie dzisiaj pamiętają, ile wywiad ten przysporzył władzom komunistycznym niebotycznych kłopotów i że zmusił je do przeprowadzenia wielu arcyważnych zmian w aparacie bezpieczeństwa i nie tylko.

Pozostało 91% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski