A może zwrócenie uwagi na różne rodzaje zapamiętywania i ukłon w kierunku tych, którzy lepiej pamiętają to, co usłyszeli, niż zobaczyli. Lenistwo czy rozsądek?
[b]Krótka historia audiobooka[/b]
A ma on już sporo lat. Za prekursora „książki słuchanej” uważa się amerykańskiego antropologa, J.P. Harringtona, który w 1933 roku przemierzał Amerykę Północną wzdłuż i wszerz i nagrywał legendy i mity rdzennych mieszkańców kontynentu. Do rejestrowania opowieści Indian wykorzystywał aluminiową płytę, odpowiednik obrotowego talerza gramofonu, zasilaną akumulatorem samochodu.
Kilkanaście lat później, w latach 50. XX wieku, Biblioteka Kongresu Stanów Zjednoczonych zajmowała się popularyzacją uwieczniania literatury na płytach winylowych, z przeznaczeniem dla podopiecznych Amerykańskiej Fundacji na rzecz Niewidomych. Jej działaczem był Robin Whitten, założyciel magazynu AudioFile, jedynego periodyku poświęconego wyłącznie publikacjom audio. On również był założycielem firmy Caedmon Records, obecnie filii wydawnictwa Harper Collins specjalizującej się w nagraniach żywego słowa.
Dobrze udokumentowaną historią powstania audiobooka jest ta, która mówi o zarejestrowaniu wersji audio poezji słynnego amerykańskiego poety, Dylana Thomasa. Miały w tym przedsięwzięciu swój udział Barbara Cohen i Marianne Roney, związane z Caedmon Records.