Reklama
Rozwiń
Reklama

Improwizacja wokół „Bolera”

Jean Echenoz za napisaną trzy lata temu fingowaną biografię Ravela dostał Nagrodę Francois Mauriaca

Publikacja: 06.11.2009 00:09

Jean Echenoz Ravel przeł. Anna Wasilewska Noir sur Blanc, Warszawa 2009

Jean Echenoz Ravel przeł. Anna Wasilewska Noir sur Blanc, Warszawa 2009

Foto: Rzeczpospolita

We Francji sławny, u nas prawie nieznany. Z wykształcenia socjolog i inżynier, ma 62 lata, tuzin powieści, dziesięć poważnych nagród.

„Ravel” to czwarta książka Echenoza przełożona na polski. Ale jak! Anna Wasilewska bezbłędnie oddała finezję, humor i językowe bogactwo tej prozy. Objawienie w dziedzinie biografii. Na niespełna 100 stronach jest wszystko – bohater odmalowany co do włosa, tapicerka w kajucie liniowca, którym podróżował, deseń na sukience jego przyjaciółki. Podane lekko, bez zanudzania detalami. W swobodnej, jakby improwizowanej formie. Na pohybel wymęczonym biocegłom.

Książka skrzy się inteligencją, zachwyca precyzją fabuły. Trzeba nieustannie dodawać i odejmować lata. Oś akcji: rok 1927. Wahadło narracji co rusz cofa się o kilka lat, potem leci na łeb na szyję do przodu i znów wstecz. Mimo paroksyzmów rytmu zapis losów Ravela sunie do przodu. Do grudnia 1937 roku, kiedy zespół neurochirurgów zajrzał kompozytorowi do głowy. Nie znaleziono guza, zaszyto cięcie brązową nicią.

Mam wrażenie, że to Echenoz dokonał prawdziwej operacji na Ravelu. Pociął go, od garderoby poczynając, a na jestestwie kończąc. Co więcej, dokonał tego zaocznie, prawie 70 lat po śmierci muzyka. Majstruje też w ciele, duszy i materialnych przyległościach kompozytora. Rekonstruując fakty, wnika w jaźń autora „Bolera”. Niby napisał życiorys fikcyjny; wiele drobnych wydarzeń wyssał z palca; dodał rozmowy, których być może nigdy nie prowadzono; „kupił” anegdoty, co do wiarygodności których można mieć wątpliwości. Mimo to portret uderza prawdą. W takiego Ravela wierzy się – tym bardziej że wizerunek zgadza się z dokumentami.

Pisarz nie po raz pierwszy wcielił się w inną osobę. W „Odchodzę” był marszandem dziwakiem, w „Przy fortepianie” – wirtuozem przeżywającym katusze tremy. Jakby sam doskonale radził sobie z klawiaturą, doświadczył emocji publicznych występów i dopuszczał do konfidencji czytelnika.

Reklama
Reklama

Z „Ravelem” miał trudniej. To nie twór fantazji, lecz konkret. Jeden z najgenialniejszych kompozytorów XX wieku. Przy tym postać niejasna, skryta, nietowarzyska. Smakosz, intelektualista, dandys. Zakompleksiony kurdupel z za dużą, lecz piękną głową, który mimo warunków fizycznych w 1914 roku poszedł walczyć na własne żądanie. Wysłany został na front jako kierowca ciężarówki „z trudem uczepiony zbyt wielkiej kierownicy, niczym szczur wędrowny na słoniu”.

Czy kogokolwiek kochał? Autor powątpiewa, choć powtarza wieści o dwukrotnych oświadczynach Maurice’a i koszach, które dostał. Nie wierzy również w ploty o jego homoseksualizmie (efekt kontaktów z Diagilewem). Ot, mizantrop, choć z racji pozycji miał elitarne znajomości. Kiedyś spotkał się z Josephem Conradem, także mrukiem. Rezultat: towarzyska katastrofa.

Kiedy zaczęła się choroba objawami przypominająca alzheimera? Kilka lat po tym, gdy w ciągu miesiąca skomponował „Bolero” – swoje sztandarowe arcydzieło. Lekceważył je: „partytura bez muzyki, bezprzedmiotowa fabryka orkiestralna, samobójstwo, którego orężem jest wyłącznie narastanie dźwięku”. Los bywa kapryśny.

[i] podyskutuj z autorką

[mail=m.malkowska@rp.pl]m.malkowska@rp.pl[/mail][/i]

We Francji sławny, u nas prawie nieznany. Z wykształcenia socjolog i inżynier, ma 62 lata, tuzin powieści, dziesięć poważnych nagród.

„Ravel” to czwarta książka Echenoza przełożona na polski. Ale jak! Anna Wasilewska bezbłędnie oddała finezję, humor i językowe bogactwo tej prozy. Objawienie w dziedzinie biografii. Na niespełna 100 stronach jest wszystko – bohater odmalowany co do włosa, tapicerka w kajucie liniowca, którym podróżował, deseń na sukience jego przyjaciółki. Podane lekko, bez zanudzania detalami. W swobodnej, jakby improwizowanej formie. Na pohybel wymęczonym biocegłom.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Literatura
Marek Krajewski: Historia opętań zaczęła się od „Egzorcysty”
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Literatura
Marek Krajewski: Historia pewnego demona. Zaczęło się od „Egzorcysty"
Literatura
Powieść o kobiecie, która ma siłę duszy. Czy Tóibín ma szansę na Nobla?
Literatura
Marta Hermanowicz laureatką Nagrody Conrada 2025
Materiał Promocyjny
Raport o polskim rynku dostaw poza domem
Literatura
Żona Muńka o jego zdradach: dobry grzesznik
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Reklama
Reklama