Co za debil powiedział, że powieść skończyła się wraz z XIX wiekiem! Ostatnia powieść Irvinga – mimo pozorów autobiografizmu absolutnie fikcyjna – dowodzi, że jeśli potrafi się opowiadać, a ma do powiedzenia coś naprawdę ciekawego, i dziś powstać może powieść porywająca. A czytelnicy takie historie jak ta, którą na ponad 570 stronach snuje w swej dwunastej z kolei powieści autor „Świata według Garpa” – kochają.
[wyimek] [link=http://empik.rp.pl/ostatnia-noc-w-twisted-river-irving-john,prod56450926,ksiazka-p]Zobacz na Empik.rp.pl[/link] [/wyimek]
[srodtytul]Debilny świat[/srodtytul]
Nieprzypadkowo tekst ten rozpocząłem od słowa funkcjonującego jako epitet, tak się bowiem składa, że to ono, że to „debil” jest w „Ostatniej nocy w Twisted River” słowem kluczem. Używa go, czy raczej nadużywa, jedna z ważniejszych postaci powieści, niejaki Ketchum, przez lata flisak, potem myśliwy, przyjaciel protagonistów całej historii: pisarza i jego ojca – kucharza.
Ketchum jest zdania, że w debilnym świecie, który w XX wieku zgłupiał doszczętnie, a w XXI stacza się już na samo dno debilizmu, najbardziej debilnym krajem są Stany Zjednoczone. „Odkąd sięgam pamięcią – powiadał – jesteśmy podupadającym imperium”, w którym do władzy dochodzą, a któżby inny, jak nie debile. Przykład? George W. Bush, „mały, kłamliwy skurwiel”.