Zaryzykuję twierdzenie, że mistrz z Nowego Jorku nie przejdzie do historii jako dramaturg. Niemniej sztuki, które ukazują się teraz w tomie „Allen na scenie”, gwarantują świetną rozrywkę. Ostrzegam jednak: proszę starannie wybrać czas na lekturę. Książka stanowczo nie nadaje się do czytania w środkach komunikacji miejskiej. Trudno bowiem zapanować nad wesołością, a widok pokładającego się ze śmiechu człowieka może zaniepokoić współpasażerów.
Dla Allena – podobnie jak dla brytyjskich komików z Monty Pythona – nie ma świętości. W sztuce „Pytanie” opowiada o tajnym zadaniu, jakie Abraham Lincoln powierzył Jenningsowi, swemu sekretarzowi prasowemu. Podczas konferencji miał podnieść rękę i zapytać, jakie długie – zdaniem prezydenta – powinny być ludzkie nogi. Jennings wykazał niezrozumienie i zadziwiający brak poczucia humoru, co doprowadziło Lincolna na skraj załamania. Pani prezydentowa przypatrywała się mężowi z niepokojem: „Ostatnio jesteś taki znerwicowany. To ta cholerna wojna domowa”.
W znakomitym filmie „Annie Hall” ukochana Alvy’ego narzeka, że dostawała od niego wyłącznie książki ze słowem „śmierć” w tytule. „Bo to istotny temat” – ripostuje Alvy. Na tyle istotny, że Allen podjął go także w dramatach. Kostucha okazuje się gamoniem niezgrabnie przeciskającym się przez okno. Nieproszony gość narzeka, że nie wiele brakowało, a skręciłaby sobie kark.
W „Gdy śmierć zastuka” można dopatrzyć się ironicznych nawiązań do „Siódmej pieczęci” Bergmana – jednego z ulubionych reżyserów Allena. Nat, dla którego wybiła ostatnia godzina, usiłuje wytargować choć jeden dzień. Niestety, okazuje się, że ponury żniwiarz nie grywa w szachy. Ma inne hobby. „Grasz w remika?” – dziwi się szczerze Nat. „Czy gram w remika? – słyszy w odpowiedzi. – A czy Paryż jest miastem?”.
Inny z dramatów – zatytułowany po prostu „Śmierć” – jest historią polowania na grasującego w miasteczku maniaka dusiciela. W akcji biorą udział ochotnicy, ale ponieważ nie potrafią przyjąć sensownego planu działania, po kolei giną – bądź to ukatrupieni przez szaleńca, bądź przez zwolenników innych metod prowadzenia pościgu. To z tej czarnej komedii pochodzi znany cytat: „To nie tak, że boję się śmierci. Po prostu nie chciałbym tam być, kiedy to się dzieje”.