Reklama

Antybaśniowa polska fantasy?

Jeśli coś może pójść źle, pójdzie źle, a nawet jeszcze gorzej – takie motto jak ulał pasowałoby do wilżyńskich opowiadań pierwszej damy polskiej fantastyki Anny Brzezińskiej

Publikacja: 01.04.2011 16:19

Antybaśniowa polska fantasy?

Foto: Archiwum

Bardzo swojskie to historie, mocno odległe od potocznych wyobrażeń  na temat fantasy. Literaturę tę kojarzy się przecież z tytanicznymi bojami dobra ze złem, heroicznymi wyprawami rycerzy bez skazy oraz knowaniami złowrogich czarodziejów.

W świecie Wilżyńskiej Doliny jest inaczej, przez co z początku czytelnik bywa mocno zdezorientowany:  komu kibicować, skoro każdy bohater to obwieś lub głupek, a w najlepszym razie postać moralnie dwuznaczna?  Kupcy oszukują, władcy ciemiężą, rycerze rabują i krzywdzą, a  kmiecie nie są lepsi – każda okazja, by dopiec bliźniemu, zostanie wykorzystana. Co gorsza, wszyscy wykazują przy tym pamięć jętki jedno dniówki, bo nawet najgorsze tarapaty, które bohaterowie ściągają sobie na głowę, nie są ich w stanie skłonić do poprawy. Całkiem jak w  monologu Jana Pietrzaka: „historia uczy jednego – że jeszcze nigdy nikogo niczego nie nauczyła".

Żeby było przewrotniej, mieszkańcy Wilżyńskiej Doliny za jedyną prawdziwą pomoc i kompas moralny mają wiedźmę

– starą, wredną i złośliwą Babunię Jagódkę, której mizantropia dorównuje uzdolnieniom. To ona zaradzi, gdy gromada cymbałów łowiących smoka zacznie pustoszyć okolicę albo kiedy trzeba będzie wyswatać drwala i rusałkę. Ale stosowane przez nią recepty są tylko odrobinę lepsze od przypadłości, które kuruje. W tym świecie nie ma szczęśliwych zakończeń, są jedynie zakończenia nie do końca złe.

W zbiorze siedmiu opowiadań na szczególną uwagę zasługują „Babie lato" oraz „Powrót kmiecia". Pierwsze jest przepiękną historią miłosną skrzyżowaną z jadowitą satyrą. Drugie to historia trójkąta  „ich dwóch i dziewczyna", przy czym zrządzenie losu sprawi, że obaj są jej prawowitymi mężami. Szczególnie dobre jest to ostatnie: prosta historia znakomicie opowiedziana, z minimalną liczbą magicznych dodatków.

Reklama
Reklama

Zwykło się uważać fantasy za literaturę eskapistyczną, Brzezińska udowadnia, że bywa na odwrót: jedną ręką chwyta czytelnika za kark, drugą podsuwa mu niepiękne obrazy małości, tchórzostwa i plugastwa, a do ucha szepcze po cichu: „Poznajesz? To przecież także ty".

Anna Brzezińska „Wiedźma z Wilżyńskiej Doliny", Agencja Wydawnicza Runa 2010, 434 str.

Bardzo swojskie to historie, mocno odległe od potocznych wyobrażeń  na temat fantasy. Literaturę tę kojarzy się przecież z tytanicznymi bojami dobra ze złem, heroicznymi wyprawami rycerzy bez skazy oraz knowaniami złowrogich czarodziejów.

W świecie Wilżyńskiej Doliny jest inaczej, przez co z początku czytelnik bywa mocno zdezorientowany:  komu kibicować, skoro każdy bohater to obwieś lub głupek, a w najlepszym razie postać moralnie dwuznaczna?  Kupcy oszukują, władcy ciemiężą, rycerze rabują i krzywdzą, a  kmiecie nie są lepsi – każda okazja, by dopiec bliźniemu, zostanie wykorzystana. Co gorsza, wszyscy wykazują przy tym pamięć jętki jedno dniówki, bo nawet najgorsze tarapaty, które bohaterowie ściągają sobie na głowę, nie są ich w stanie skłonić do poprawy. Całkiem jak w  monologu Jana Pietrzaka: „historia uczy jednego – że jeszcze nigdy nikogo niczego nie nauczyła".

Reklama
Literatura
Ewa Woydyłło i jej szczęśliwa trzynastka
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Literatura
„Zmora” Roberta Małeckiego, czyli zanim zobaczymy Magdę Cielecką jako Kamę Kosowską
Literatura
Noblista László Krasznahorkai, krytyk „gulaszowego komunizmu" i Orbána, lekceważony w Polsce
Literatura
„Nie ma już obywateli świata, bo do tego potrzebny byłby świat, a świata nie ma – są tylko rynki”. Wywiad z László Krasznahorkaiem
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Literatura
Literacka Nagroda Nobla 2025. Poznaliśmy nazwisko laureata
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama