Autobiografia Niedenthala?

Pierwszy aparat otrzymałem jako jedenastolatek, gdy jakimś cudem zdałem bardzo ważny egzamin szkolny"

Aktualizacja: 08.05.2011 22:03 Publikacja: 06.05.2011 18:33

Autobiografia Niedenthala?

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

 

Tak rozpoczął się romans z obiektywem fotoreportera, którego zdjęcia zdobiły okładki prestiżowych tytułów prasowych, przynosząc mu wiele cennych nagród. Któż z nas nie pamięta fotografii skota przed kinem Moskwa w Warszawie, gdzie 13 grudnia 1981 r. miano wyświetlać – co anonsował gigantyczny afisz – „Czas apokalipsy". Za sprawą decyzji generała Jaruzelskiego seans odwołano, ale polscy widzowie dostali okazję bezpośredniej konfrontacji z tytułem... Pozytywy i negatywy fotograficznej przygody Chrisa Niedenthala odsłania jego monumentalna – nie tylko ikonograficznie – autobiografia.

Zobacz na Empik.rp.pl

„Urodziłem się w Anglii, ale nie czuję się Anglikiem, mam niemieckie nazwisko, ale nie czuję się Niemcem" – pisze ten syn wiceprokuratora, który jesienią 1939 roku przedarł się na Zachód via Skandynawia, oraz stenotypistki Polskiej Agencji Telegraficznej, której droga do Londynu wiodła przez Rumunię i Francję. Antykomunizm rodziców sprawił, że nigdy nie zdecydowali się na powrót do ojczyzny. Być może także dlatego, że ich macierzyste strony – odpowiednio Lwów oraz Łuck – po II wojnie światowej zmieniły przynależność państwową.

Skądinąd w Wielkiej Brytanii wiodło im się przyzwoicie. Nabyli własny dom, lecz długo nie przekonali się do lodówki, pralki czy telewizora. Z technologicznych nowości zainstalowali za to kuchenkę z gazowym opiekaczem, do dziś mało popularną w Polsce, rekomendowaną przez autora z entuzjazmem, a przy tym tak smacznie (jagnięcina, zapiekanki), że aż ślinka cieknie.

Zatem przyszłego wirtuoza migawki wychowywano może nie po spartańsku, ale w duchu staroświeckim – niewątpliwie. Dowodem krytyczny stosunek ojca do muzycznej pasji syna marzącego o karierze perkusisty na miarę swych idoli: Gingera Bakera oraz Mitcha Mitchella, i grającego w amatorskich formacjach (jedna z nich niefrasobliwie odrzuciła ofertę występu na scenie klubu Marquee, gdzie debiutowało wielu wybitnych rockmanów) – jak też zakaz żucia gumy ogłoszony przez matkę. „Co było robić, gdy jednak czuliśmy przeogromną chęć żucia? Zbieraliśmy ukradkiem wyplutą i przyklejoną do chodnika gumę, a potem w domu porządnie ją szorowaliśmy – i przysmak gotowy!!! (...) Nigdy nic nam się nie stało po takim tajemnym żuciu. A może to argument za tym, że nie powinno się dzieci zbytnio chronić przed bakteriami?".

Kontynuując wątek w krótkich spodenkach, jakie musiał wdziewać Chris do 14 lat, udając się do szkoły, pisze on: „Za moich czasów (lat 50. i 60. ubiegłego stulecia – przyp. TZZ)  bicie uczniów za karę – specjalną trzcinką bambusową w pośladki – było powszechne. (...) Czy mogło to tak bardzo zaszkodzić tym młodym chłopcom – którzy notabene bywali naprawdę niegrzeczni? Nie myślę. (...) Czasami, kiedy się drażnię na ten temat z przyjaciółmi i mówię im, że nie jest to takie złe, odnoszę wrażenie, że za sam ten pomysł spaliliby na stosie".

Chociaż wychował się w ojczyźnie futbolu, ta dyscyplina sportu jest mu szczególnie obca. Podobnie jak inne   z wyjątkiem Formuły 1. Jako nastolatek przeprowadził wywiad – do szkolnego periodyku – ze Stirlingiem Mossem, a jednym z elementów fotograficznego terminowania była sesja kolejnego tuza kierownicy – Grahama Hilla. Pozostałe osiągnięcia sportowe Niedenthala to pęknięte spodnie, co doprowadziło do rezygnacji z szermierki, nader pasywna postawa na boisku do rugby, tudzież etat rezerwowego w osadzie wioślarskiej ósemki.

Imponującej sylwetki nie zawdzięcza zatem treningom. Whisky chyba także raczej nie. Wprawdzie w jego kawalerce wynajmowanej przez kilka lat w jednym z najsłynniejszych artystycznych domów Warszawy – u zbiegu Tamki i Kopernika – zawsze była na podorędziu, lecz należała do Christophera Bobinskiego, innego Polonusa, który powrócił z Albionu do ojczyzny antenatów w charakterze korespondenta. Whisky ta stanowiła, naturalnie, pretekst do regularnych odwiedzin...

Działalność zawodową Niedenthala, który utrwalił w kadrze m.in. narodziny „Solidarności", kolejne papieskie pielgrzymki, aksamitną rewolucję i upadek muru berlińskiego, najoryginalniej skwitował Lech Wałęsa: „Słuchaj, Chris, ty się jakoś w ogóle nie rozwijasz. Ja byłem elektrykiem, potem związkowcem, noblistą i na koniec prezydentem Polski – a ty cały czas nic tylko fotografujesz i fotografujesz".

Chris Niedenthal „Zawód: fotograf". Marginesy, Warszawa 2011

Tak rozpoczął się romans z obiektywem fotoreportera, którego zdjęcia zdobiły okładki prestiżowych tytułów prasowych, przynosząc mu wiele cennych nagród. Któż z nas nie pamięta fotografii skota przed kinem Moskwa w Warszawie, gdzie 13 grudnia 1981 r. miano wyświetlać – co anonsował gigantyczny afisz – „Czas apokalipsy". Za sprawą decyzji generała Jaruzelskiego seans odwołano, ale polscy widzowie dostali okazję bezpośredniej konfrontacji z tytułem... Pozytywy i negatywy fotograficznej przygody Chrisa Niedenthala odsłania jego monumentalna – nie tylko ikonograficznie – autobiografia.

Pozostało 88% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski