"Trzydziestu czterech poważnych ludzi wymierzyło mi głęboki cios, z którego się nie podniosę, może nawet w historii" (...) "Nie wyjechałem z Warszawy – uciekłem".
Słowa dotyczące "Listu 34" – intelektualistów, którzy w 1964 r. zaprotestowali przeciwko cenzurze – są jak motto trzeciego tomu dzienników pisanych przez Iwaszkiewicza do śmierci w 1980 r. Jeden z największych pisarzy i poetów stworzył fascynujący zapis pomieszania talentu, egoizmu i oportunizmu.
Jego głównym powodem wydaje się megalomania. Prezes Związku Literatów Polskich sądził, że los powierzył mu obowiązek opieki nad niesfornymi, niegodnymi jego przyjaźni luminarzami, a wiele wskazuje, że miał większe ambicje. Szokująco genialne jest zdanie z Watykanu: "Z jakimi uczuciami patrzyłem na ten plac, na te schody, na te fontanny. To ja powinienem był zostać papieżem".
Oceniając Jana Pawła II i Edwarda Gierka, wywyższał się: "jak zwyczajni są ludzie, którym "Bóg powierzył honor Polaków"". Ironizując, że zawsze walczą o rząd dusz całego świata, pyta: "Czy Karolek potrafi walczyć o całe Universum?".
Polska jak Ikar
Przekleństwem jego kariery stała się historia. "Jakże może myśleć o szczęściu człowiek należący do narodu, którego głównym mitem jest mit powstania w przeciwieństwie do śródziemnomorskiego mitu szczęśliwości". Wolał od historii utopię, czego Polacy nie akceptują. Co było jego utopią? Ucieczki z PRL-owskiej rzeczywistości.