* * * *
,
,
Aktualizacja: 01.07.2012 19:00 Publikacja: 01.07.2012 19:00
Wydawnictwo Literackie,
544 s.
Powstanie warszawskie w ostatnich latach stało się narodowym mitem – przede wszystkim za sprawą Lecha Kaczyńskiego, który podniósł rangę lokalnego wydarzenia, jakim był zryw warszawiaków w 1944 r. Pozycja Muzeum Powstania Warszawskiego (jednego z najpopularniejszych miejsc turystycznych w Warszawie) świadczy o tym, że pewien sposób myślenia o świecie w Polsce się utrwalił. Świadczy też o tym nowa książka Łukasza Orbitowskiego „Widma".
Powieść jest reklamowana jako alternatywna historia o Warszawie bez powstania warszawskiego. 1 sierpnia 1944 r. broń znajdująca się w rękach zarówno Niemców, jak i Polaków przestaje działać. Ludzie są zdezorientowani, okupanci myślą o wycofaniu się z miasta. W tym samym czasie jedna z głównych bohaterek spotyka znajomego, który przekazuje jej tajemnicze pudełko. Basia ma co miesiąc otrzymywać pieniądze, które pomogą jej przetrwać niepewne powojenne czasy. Dowiaduje się też, że po otwarciu pudełka Warszawa zniknie.
Basia jest żoną poety Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, który po wojnie uwierzył w budowę nowego ładu w Polsce. Niestety, świeżość i talent, którym szczycił się przed i w czasie wojny, straciły swój wyraz: obecnie jest zaliczany do grona przeciętnych twórców, być może dlatego, że walczył w Armii Krajowej, za co został tuż po wojnie wsadzony do więzienia. A być może dlatego, że był zawsze słabym poetą.
Wszystkich bohaterów książki łączy jedno: są w jakiś sposób związani z Cudem Dnia Pierwszego (CDP). Orbitowski dokonuje trafnej analogii do funkcjonowania mitu powstania w PRL: władza nie dopuszcza do jego uprawomocnienia, opozycja szerząca wiedzę o CDP jest torturowana, osadzana w więzieniach. Mechanizm opisu niewygodnego dla władzy czy też pewnych grup społecznych wydarzenia jest trafny i atrakcyjny dla czytelnika. Ale nagle okazuje się, że pudełko zostało otwarte. Wtedy osoby, które miały zginąć w powstaniu warszawskim – umierają, dzieci, które im się urodziły – znikają, Warszawa pogrąża się w chaosie.
Po tym wydarzeniu Krzyś (zdrobnienie imienia nadaje postaci infantylności, słabości, zagubienia w świecie) ma w głowie dziurę – od kuli, która zabiła go na placu Teatralnym, jego żonie robi się dziura w brzuchu, matce gniją ręce, dziecko przestaje istnieć. I poeta ucieka na plac, aby tam zginąć. Dąży do bohaterskiej śmierci, która utrwali na zawsze postać poety oddającego życie za Warszawę, za Polskę.
Po przeczytaniu książki zadałem sobie pytanie, po co została napisana. Orbitowski precyzyjnie buduje fabułę, która nie pozostawia śladów nieprzemyślanych wątków. Pojawiają się mit, Maryja, która depcze głowę węża, fantomowy król i przyroda, która ma dać wytchnienie po morzu krwi. Jeżeli jednak świadomość Orbitowskiego pozwoliła mu na napisanie powieści o alternatywnej historii Polski, która i tak kończy się rzezią społeczeństwa (pesymizm? ironia?) – to dlaczego ta wersja również nie daje poczucia ulgi, chwilowego zapomnienia, wymazania? Cel Orbitowskiego nie jest dla mnie jasny: z jednej strony pisarz pokazuje, że Polakami jest w stanie zawładnąć każdy, nawet najbardziej irracjonalny mit, z drugiej – mit ten powtarza, doprowadzając do momentu, kiedy jego książka spokojnie może być sprzedawana w Muzeum Powstania Warszawskiego.
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Przekrój
W nowym odcinku podcastu „Rzeczy o książkach” jeden z najpopularniejszych polskich pisarzy i scenarzystów opowia...
Książkę Percivala Everetta „James”, która otrzymała Pulitzera 2025, czyta się świetnie. Chociaż opowiada o jedny...
Czytanie poezji w ciemności, literackie spotkania z twórcami, trzy koncerty, a nawet poetycka gra w bule - to ty...
Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie (15–18 maja) odbędą się w przestrzeni Pałacu Kultury i Nauki oraz po ra...
W tym odcinku „Rzeczy o książkach” historyk i krytyk literacki Wojciech Stanisławski omawia „Niegdysiejsze śnieg...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas