Jak pokazać kraj, w którym mało kto z nas był, a wszyscy wiemy, jak wygląda? Jest naszym sąsiadem, tyle że mało kto chce tam jeździć. Bo i po co? Wystarczy włączyć Internet, by zobaczyć defilady i demonstracje, funkcjonariuszy reżimu i opozycjonistów, sterylne fasady centrum i nieład peryferii.
Do sieci zdjęcia wrzucają amatorzy i wysłannicy mediów, choć coraz rzadziej można rozróżnić, które należą do kogo. Na naszych oczach odchodzi epoka wielkich fotoreporterów jako odkrywców nowych krain. One wszystkie są już dawno odkryte. Epoka wysłanników gazet, którzy pierwsi są na miejscu wydarzeń. Przecież najsłynniejsze zdjęcia upadających dyktatorów pochodzą z aparatów telefonów komórkowych przypadkowych świadków. Poza tym, kto w czasach photoshopa jeszcze ufa fotografii jako medium przedstawiającemu, jak „jest naprawdę".
„Stand By" to książka tyleż o Białorusi, co odpowiedź na sytuację, w jakiej znalazła się dzisiejsza fotografia. Jan Brykczyński udokumentował obrzeża Puszczy Białowieskiej i ślady, jakie zostawia w domach jej mieszkańców. Justyna Mielnikiewicz sportretowała kobiety, które zamieściły swe oferty w biurze matrymonialnym dla zagranicznych klientów, a Agnieszka Rayss weteranki Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Rafał Milach w kapitalnym cyklu zderzył zwycięzców konkursów państwowych (np. na najlepszą dojarkę krów) biorących udział w propagandzie sukcesu z murami pokrytymi grubą warstwą farby, pod którą kryją się niewygodne dla władzy hasła. Andrei Liankevich rozprawia się z cieniem, jaki wciąż rzuca II wojna światowa na dzisiejszy kraj (połowa ulic w Mińsku ma nazwy nawiązujące wprost do niej, a 30 procent poświęcona jest ówczesnym bohaterom, o których mieszkańcy dawno już zapomnieli).
Siedem fotoesejów pokazuje Białoruś jako kraj między totalitarną fasadowością a spontanicznością mieszkańców; dumą z historii, a chęcią wyrwania się z tego piekła beznadziei; siermiężnym komunizmem, a udawanym bogactwem. Jak pisze Wictor Martinowicz w eseju o Białorusi: „Na każdym kroku stykasz się z przykładami podwójnego systemu, są dwa związki literatów, między 1996 a 1999 r. były nawet dwa parlamenty, życie jest ciężkie, ale jednocześnie, gdy przyjeżdżasz do Mińska, wszystko jest czyste i zadbane". Siedem spojrzeń na Białoruś w zawieszeniu.