„Obok »Cudy Jana Pawła« się walają, które ci podarowałem/ Nawet nierozpakowane, więc żaden cud tu Jana Pawła/ się nie stanie, bo z folii się nie wydostanie łatwo” – rapuje Masłowska, a cytat można odnieść również do niej. Znowu opisuje pułapkę, w jakiej tkwią od lat jej bohaterowie. Są jednak jeszcze bardziej depresyjni niż w poprzedniej powieści „Kochanie, zabiłam nasze koty”. Choć w rapie jest przecież miejsce na afirmację, a zwłaszcza na autoafirmację.
Główny bohater to Kamil Janik, lat 32, blokers, syn alkoholika zmarłego po zderzeniu z szybą w wyniku przecięcia aorty. Marzy o nagraniu hiphopowej płyty. Być może książka napisana w rapowanej, brutalnej formie powstała w jego głowie.
Kamil przypomina Silnego z głośnego debiutu pisarki „Wojna polska-ruska”. W szkole jadł kanapki z musztardą, bo wychowała go samotnie matka, której brakuje zęba na przedzie oraz pieniędzy na implanty. Miała za to licznych kochanków i partnerów do picia ciociosanu. Z matką Kamil kłóci się o nieuprzątniętą choinkę, której igliwie zalega na dywanie i jest ornamentem ilustracyjnym książki, ale też symbolem bałaganu, w jakim żyją Polacy na co dzień, między świętami.
Świat fekaliczny
Kamil przypomina Silnego również dlatego, że jest blokersem „patriotą” z tatuażem Małego Powstańca. Jego zasady to przykład kibolsko-chuligańskiej hipokryzji. Deklaruje się jako przeciwnik narkotyków, a dorabia na sprzedaży „kosmetyków”, czyli dragów. Siostrę ostrzega: „Dziewczyna pijana – dupa sprzedana”. Ale mając dziewczynę Anetę z Radzynia, pracownicę Rossmanna, romansuje z Iwoną. To partnerka Macieja, rozwiedzionego gwiazdora filmowego, narkomana, zdradzającego Iwonę z mejkapistką Klaudią Bochoń, lajkującą każdą jego brednię. Maciej „nienawidził PiS-owskich talibów, ale czasem niestety mają trochę racji…”.
Pogrążona w depresji Iwona też jest uzależniona – „połyka szybko dwa… połyka wszystkie, co zostały jej na listku”. Pigułki antydepresantu Xanax.