Mickiewicz przy naszym stole

Urodzony 24 grudnia 1798 r. poeta powrócił w klasycznie wierszowanym „Wypiórze" Grzegorza Uzdańskiego.

Publikacja: 23.12.2021 17:58

Adam Mickiewicz (1798–1855). Poeta w 1853 r.

Adam Mickiewicz (1798–1855). Poeta w 1853 r.

Foto: NAC

Autor „Pana Tadeusza" przyszedł na świat w Wigilię 1798 r., zmarł w 1855 r., co dla Uzdańskiego nie jest wcale takie oczywiste, wciąż zresztą jest z nami poprzez swoje dzieła.

Powiedział nam o tym w 2016 r. w Teatrze Narodowym poprzez „Dziady" litewski reżyser Eimuntas Nekrošius. Pokazał, jak Mickiewicz swoimi utworami zaprojektował nasze myślenie o Polsce, historii, narodzie, teatrze, literaturze, ale też o miłości. Zilustrował to mocnym metaforycznym obrazem. W scenografii sceny wycięta była sylweta poety. Była jedynym oknem na świat, a jednocześnie jej kształt profilował padające na nas z zewnątrz światło. Świetna ilustracja słów Krasińskiego o Adamie: „My z niego wszyscy".

Konrad kobietą

Gigant litewskiego teatru miał rację: od czasu premiery „Dziadów" i „Pana Tadeusza" komunikujemy się Mickiewiczem. Tak było w romantyzmie, ale i w pozytywizmie, o czym świadczy „Latarnik" Sienkiewicza, który sam stał się tak samo romantyczny jak Mickiewicz. Do Mickiewicza odnosił się „czwarty wieszcz" Stanisław Wyspiański i pierwszy inscenizator „Dziadów", a polemizując z nimi, napisał „Wyzwolenie". Po 1945 r. podczas narady u prezydenta Bolesława Bieruta dyskutowano, jak używać Mickiewicza i co można w ówczesnych realiach dopisać do „Dziadów".

Nie trzeba przypominać, że wokół „Dziadów" Dejmka rozegrał się Marzec '68, gdy PZPR dusiła wolność słowa podczas antysemickiej nagonki. Wzorzec Mickiewiczowskiej martyrologii powrócił po katastrofie smoleńskiej. Na próżno Paweł Demirski, uważany za jednego z najważniejszych dramatopisarzy po 1989 r., próbował pisać ironiczną, polemiczną wobec oryginału, wersję „Dziadów", skoro wokół oryginału rozegrała się kolejna polityczna afera, gdy Maja Kleczewska w Teatrze im. Słowackiego poprzez arcydramat zaproponowała pierwszego w historii Konrada-kobietę.

Bohaterka upostaciowana na Janinę Ochojską, cierpiąca w imieniu milionów Polek i Polaków w dobie konfliktów o niezależność sądów, Strajku Kobiet i zaostrzenia prawa aborcyjnego, a ma już pierwszą ofiarę, czyli Izę z Pszczyny. W spektaklu sportretowana została też pycha władzy oraz hipokryzja i grzechy Kościoła.

Książka Grzegorza Uzdańskiego „Wypiór" – tytuł znaczy tyle co upiór lub wampir, nawiązując do motywu nieszczęśliwego kochanka z „Dziadów", ale też do analiz Marii Janion o wampiryzmie romantyzmu – przenosi Mickiewicza ze sfery publicznej do prywatnej, choć pewnie do końca tak się nie da, bo przecież z naszej prywatności wyrasta wszystko to, co społeczne.

Czytaj więcej

Kobiece „Dziady” z siłą pioruna

Fascynujące jest to, że Grzegorz Uzdański napisał swoją dwustustronicową książkę w przeważającej części klasycznym wierszem. Nie zaskoczyło to być może czytelników, którzy znali najpierw z Facebooka, a potem z wersji książkowej „Nowe wiersze starych poetów", czyli rewelacyjne pastisze naszych klasyków poezji napisane właśnie przez Uzdańskiego.

„Wypiór" jest jednak książką współczesną. Autor opowiedział wierszem historię Łukasza i Marty, która zamieszkała w okolicach warszawskiego placu Zbawiciela – Zbawiksa, czyli epicentrum życia hipsterów, przejmując po wuju mieszkanie, gdzie w szafie... No właśnie: Uzdański ironicznie nawiązuje do motywu „trupa w szafie", lokując w meblu Adama Mickiewicza.

Dotrwał do naszych czasów jako wampir i nie jest to wyłącznie metafora, bo ssie z nas krew przy każdej możliwej okazji. Dla Łukasza, który jest poetą współczesnym i stara się zaistnieć na trudnym rynku poezji, ale też w świadomości swojej ukochanej Marty, to wyjątkowo trudne tło, a i konkurencja. Tym bardziej że Marta pracuje w Muzeum Mickiewicza.

Próbuje też pisać powieść „Towianka", udowadniając, że zarzuty wobec guru Mickiewicza Andrzeja Towiańskiego, założyciela Koła Sprawy Bożej, są nieuczciwe. Dlatego warto odrodzić jego myślenie o duchowej rewolucji, co jest polemiką Marty z książkami o Mickiewiczu Krzysztofa Rutkowskiego i powieścią „Mesjasze" Györgya Spiró.

Nie kłóćmy się

Co robi Mickiewicz u Uzdańskiego? Zarażony wampiryzmem w Stambule – ależ rozrabiał, gdy trumna z nim płynęła do Francji! – kryje się przed słońcem, może wykonywać tylko nocne prace i szuka krwi w szpitalach. Ale ostrzegam też przed jego nocnymi łowami bywalców Pól Mokotowskich czy parkietu Cafe Kulturalna.

Więcej nie zdradzę, wspominając tylko, że autor w stylu dygresyjnego poematu Słowackiego „Beniowski" opisuje wierszem, jak przebiegają dzisiejsze akty seksualne, co myślą kochankowie w ich trakcie, czego szukają na Tinderze i jakie są tego konsekwencje. Pełno jest też odwołań do modnych seriali, piosenek, mamy też stylizowane zapiski samego Mickiewicza i jego maile do przyjaciela z Litwy Ignacego Domeyki.

Może ktoś się oburzy na mieszanie Tindera – apki randkowej, z życiem narodowego poety, ale jednym z celów książki jest pokazanie Mickiewicza, wyzwolonego ze schematu naszego wieszcza. Żył przecież w miłosnym trójkącie, wetując sobie chorobę psychiczną żony Celiny, tylko trochę uśmierzaną przez praktyki Andrzeja Towiańskiego, romansem z opiekunką dzieci Ksawerą Deybel. Wszystko to byłoby bardziej znane, gdyby nie syn Adama, Władysław, niszczący świadectwa o ojcu.

Tym zaś, którzy ciekawi są życia Mickiewicza poza wymiarem narodowo-pomnikowym, warto polecić książkę „Baket" Jarosława Marka Rymkiewicza z 1989 r. Można tam wyczytać, że konstruując martyrologiczną wizję Polski w „Dziadach", Mickiewicz nie napisał, że główną przyczyną przesłuchań, jakie zarządził w Wilnie Nowosilcow, była nie szlachetność Polaków, tylko donosy na rodaków, wynikające z kłopotów finansowych lub chorych ambicji o karierze.

Jak wiadomo, Mickiewicz, tworząc wzorce patriotyczne, po wyjeździe z Wilna nie miał w towarzystwie samych piewców niepodległości Polski, a podczas powstania listopadowego romansował z Konstancją Łubieńską. Im bardziej był wtedy ludzki w emocjach, tym bardziej, gdy pisał „Dziady", dramatyzował rolę swoją i Polaków.

Ale może to nie jego wina, że Polacy inspirowane historią dzieło zaczęli traktować jak świadectwo historii. Może to nasza, że nie potrafimy odróżnić fikcji od faktów. Pewnie będziemy rozmawiali o tym przy Wigilii. Byle nie skończyło się na kłótniach. Uszanujmy w ten sposób nie tylko urodziny Jezusa, ale także i naszego największego poety, który pisał w „Panu Tadeuszu": „Kochajmy się!".

Autor „Pana Tadeusza" przyszedł na świat w Wigilię 1798 r., zmarł w 1855 r., co dla Uzdańskiego nie jest wcale takie oczywiste, wciąż zresztą jest z nami poprzez swoje dzieła.

Powiedział nam o tym w 2016 r. w Teatrze Narodowym poprzez „Dziady" litewski reżyser Eimuntas Nekrošius. Pokazał, jak Mickiewicz swoimi utworami zaprojektował nasze myślenie o Polsce, historii, narodzie, teatrze, literaturze, ale też o miłości. Zilustrował to mocnym metaforycznym obrazem. W scenografii sceny wycięta była sylweta poety. Była jedynym oknem na świat, a jednocześnie jej kształt profilował padające na nas z zewnątrz światło. Świetna ilustracja słów Krasińskiego o Adamie: „My z niego wszyscy".

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Literatura
Dzień Książki. Autobiografia Nawalnego, nowe powieści Twardocha i Krajewskiego
Literatura
Co czytają Polacy, poza kryminałami, że gwałtownie wzrosło czytelnictwo
Literatura
Rekomendacje filmowe: Intymne spotkania z twórcami kina
Literatura
Czesław Miłosz z przedmową Olgi Tokarczuk. Nowa edycja dzieł noblisty
Literatura
Nie żyje Leszek Bugajski, publicysta i krytyk literacki