Rzeczpospolita: Jak skazaniec w celi śmierci może nawiązać kontakt ze światem zewnętrznym?
Linda Polman: Korespondencyjnie. Pracując nad książką, nie miałam innego wyjścia i też do nich pisałam. Bardzo szybko próbowali mnie wciągnąć w swoje życie, nawiązać silną relację. Ale trudno ich winić, to są techniki przetrwania. A przy tym niektórzy są naprawdę samotni, urwały im się kontakty, rodzina i przyjaciele porzucili ich.
Kobiety nie obawiają się, że mogą mieć do czynienia z psychopatami?
Wiele rozpoczyna korespondencję, by potem ją przerwać. Wyczuwają, że coś jest nie tak albo że to nie dla nich, ta relacja jest zbyt intensywna. Z drugiej strony są kobiety, które przyciągają niebezpieczni mężczyźni. Charles Manson miał wiele fanek.
Jak pani trafiła na ten temat?