Nieodgadniony uśmiech pana Ryszarda

Domosławski dąży do pokazania prawdy o autorze "Cesarza". Momentami bywa mało elegancki

Publikacja: 17.02.2010 19:00

Ryszard Kapuściński

Ryszard Kapuściński

Foto: Fotorzepa, Andrzej Wiktor And Andrzej Wiktor

Wiedziałem, że pan Ryszard był skryty. Powiedział mi kiedyś: – U nas na Polesiu powtarzają: "Tisze jedziesz, dalsze budiesz". Wierzył w to.

A jednak zaskakuje mnie, że niektórzy starzy przyjaciele, których Artur Domosławski prosił, by o nim opowiedzieli, mieli poważne kłopoty z wyłowieniem anegdot, sytuacji, rozmów. "O Boże – mówili – znaliśmy się kilkadziesiąt lat, a ja tak mało o nim wiem, tyle co nic. Jakie to smutne!".

[srodtytul]Tajemnice i mity[/srodtytul]

Nad książką Domosławski pracował trzy lata. Wykonał ogromną pracę researcherską, odbył liczne podróże szlakiem swego bohatera. Pisząc biografię – i to jest znakomity pomysł – skorzystał z metody, jaką Kapuściński posłużył się w "Szachinszachu". W warstwie stylistycznej literackich aluzji jest tu mnóstwo – i do "Podróży z Herodotem", i "Hebanu".

Szczególnie ciekawy jest rozdział poświęcony zaangażowaniu Kapuścińskiego w budowę komunizmu. Wiem, że na początku naprawdę wierzył w tę ideologię, a PRL do pewnego czasu uznawał za swoje państwo. Mimo to niektóre z wykopanych przez Domosławskiego młodzieńczych utworów pana Ryszarda czytam z ciężkim sercem:

"Rozpalamy w sercach/ naszej woli płomień/ Mocniej się/ ramię Pokoju/ napina./ My –/ silniejsi miliardem dłoni,/ potężniejsi/ myślą Stalina".

Domosławski stawia ciekawą i – w moim przekonaniu – wysoce prawdopodobną tezę, że dzięki wyniesionej z Polski wiedzy o mechanizmach rewolucji Kapuściński mógł potem przenikliwie pisać o rewolucji ajatollahów w Iranie.

Intrygujący jest rozdział poświęcony mitom na swój temat, których Kapuściński nie prostował. W angielskim wydaniu "Wojny futbolowej" znalazła się nota tej treści: "Przyjaźnił się z Che Guevarą w Boliwii, z Salwadorem Allende w Chile i Patrice'em Lumumbą w Kongu". Domosławski twierdzi, że "spośród tej trójki Kapuściński spotkał – prawdopodobnie – Salvadora Allende". Reporter nie sprostował błędu wydawcy: "Mitotwórcza "metoda" polegała na sugerowaniu, stwarzaniu przeświadczeń w umysłach odbiorców – pisze Domosławski. – Kapuściński nie wchodził w szczegóły, nie dopowiadał do końca, w razie przyparcia do ściany mógł się wycofać; nie można mu było zarzucić kłamstwa. Dopowiadali inni. Dopowiadaliśmy…". Nie ulega wątpliwości, że Kapuściński kreował swoją legendę. Ja nie czyniłbym z tego zarzutu i nie miałbym o to pretensji.

Autor biografii twierdzi, że Kapuściński, pracując nad swymi najwybitniejszymi dziełami – w tym mistrzowskim "Cesarzem" – ubarwiał rzeczywistość. Etiopczycy, z którymi rozmawiał Domosławski, twierdzili, że reporter powtarzał uliczne plotki, że deformuje obraz kraju i ludzi, "że piesek Lulu nie mógł sikać na buty dworzan, bo w kulturze etiopskiej byłoby to – jak mówią – upokorzenie nad upokorzeniami". Autor rozmawia też z prof. Marcinem Kulą, który twierdzi, że czytanie "Cesarza" jako monografii o czasach Hajle Sellasje czy "Szachinszacha" jako podręcznika historii najnowszej Iranu nie ma sensu.

Domosławski podsumowuje (i trudno się z nim nie zgodzić): "Kłopot z Kapuścińskim polega na tym, że niektóre z jego dzieł mogą stanowić niepodważalny wzór dla dziennikarzy, a niektóre – niekiedy pod względem literackim wybitniejsze – niekoniecznie. Te ostatnie są raczej książkami z półki "literatura piękna" – i to tej najwyższej; lepiej chyba, by nie "sprzedawano" ich publiczności jako dzieł reporterskich".

Najbardziej zdumiały mnie odkrycia, których Domosławski dokonał w Angoli. Dzięki rozmowom z bohaterem książki "Jeszcze dzień życia" ustalił, że na froncie, dokąd Kapuściński trafił z żołnierzami marksistowskiej partyzantki MPLA, wyszedł z roli reportera i chwycił za broń. W jednym z archiwalnych wywiadów mówił: "Nie można być wyrozumiałym dla kogoś, kto cię bierze na muszkę. Nie można przyznać mu nawet odrobiny racji. Chcesz żyć, strzelaj…".

Domosławski powołuje się na opinię przyjaciela Kapuścińskiego, który twierdzi, że swoją odwagę reporter kreował w literaturze. Autor dodaje, że co prawda pan Ryszard podróżował do niebezpiecznych miejsc, ale opowieści o jego niedoszłych egzekucjach są mocno przesadzone. W innym miejscu z pełnym przekonaniem pisze, że gdy Kapuściński zapadł na malarię mózgową, nie chciał wracać do Polski. Wolał być leczony w najbiedniejszym szpitalu dla tubylców, byle tylko zostać w Afryce. Wiedział bowiem, że PAP nie zainwestowałby potem w dziennikarza o słabym zdrowiu. No to jak? Był odważny czy nie?

[srodtytul]O kilka zdań za dużo [/srodtytul]

Pisząc o sprawach bolesnych (trudne relacje z córką Zojką, która nie chciała mieszkać z rodzicami w Meksyku i w wieku 17 lat sama wróciła do kraju; długotrwały romans pisarza), Domosławski stara się zachować taktownie. Podkreśla, że ojciec dążył do poprawy relacji z Zojką. Że najważniejsza była dla Kapuścińskiego żona Alicja, której nigdy by nie opuścił.

Ale czasem coś go ponosi, pisze o kilka zdań za dużo. Odnoszę wtedy wrażenie, że za wszelką cenę chciał wywołać sensację. Tymczasem pewne informacje o życiu rodzinnym Kapuścińskich nie są mi (i wielu innym chyba też) do niczego potrzebne. Wiem natomiast, że ujawnienie ich sprawi ból najbliższym pana Ryszarda.

Biografię otwierają słowa: "Przede wszystkim rzuca się w oczy uśmiech. Zawsze uśmiech, wszędzie uśmiech". Potem następuje wypowiedź "starej przyjaciółki": "Uśmiech, o którym pan mówi, był maską, która z upływem lat stała się jego naturą".

Domosławski docieka: "Gdy ktoś ma taki sam uśmiech dla wszystkich, to nie może to być sama życzliwość; musi być w tym coś jeszcze". Owszem, pan Ryszard czasem tym uśmiechem usiłował sobie kogoś zjednać. Ale to przecież nie najważniejsze. Co prawda dalej w książce czytamy mądre zdania o życzliwości pana Ryszarda, o jego szacunku dla innych, optymizmie. W którymś momencie w wypowiedzi bohatera pada nawet – w moim przekonaniu – kluczowe dla rozumienia jego natury zdanie: "Miłość bliźniego jest naszą największą racją". Ale Domosławski zdaje się tego nie dostrzegać, nie podejmuje tego tropu.

Czym był ten uśmiech? Odpowiedzi nie znajdziemy w biografii. Jak sądzę, należałoby jej szukać w "Lapidarium", w scenie podróży przez Saharę. Kapuściński towarzyszył grupie koczowników. "Nie potrafiliśmy się porozumieć językowo, ale pozostaliśmy razem. Nie zamienialiśmy ze sobą słów, ale dzieliliśmy doświadczenie przyjaźni, braterstwa. Nagle powstało niezwykle mocne odczucie, że twoi bracia i siostry są wszędzie, ale ty po prostu nie zdajesz sobie sprawy z ich egzystencji – cudowne uczucie". I taki był pan Ryszard.

[ramka]Spór o książkę

Wdowa po pisarzu chce zablokować publikację biografii Artura Domosławskiego. Zapowiedziana na 3 marca premiera "Kapuściński nonfiction" może nie dojść do skutku. Alicja Kapuścińska złożyła pozew, w którym domaga się zakazu rozpowszechniania książki. Chce zabezpieczenia powództwa, co może skutkować wydaniem przez sąd zakazu dystrybucji. Świat Książki twierdzi jednak, że biografia znajdzie się w sprzedaży zgodnie z planem. Działania Alicji Kapuścińskiej Domosławski określił jako cenzurę prewencyjną. Dodał, że "nie da się napisać prawdziwej biografii jakiegokolwiek człowieka i zarazem nie sprawić nikomu przykrości".[/ramka]

Wiedziałem, że pan Ryszard był skryty. Powiedział mi kiedyś: – U nas na Polesiu powtarzają: "Tisze jedziesz, dalsze budiesz". Wierzył w to.

A jednak zaskakuje mnie, że niektórzy starzy przyjaciele, których Artur Domosławski prosił, by o nim opowiedzieli, mieli poważne kłopoty z wyłowieniem anegdot, sytuacji, rozmów. "O Boże – mówili – znaliśmy się kilkadziesiąt lat, a ja tak mało o nim wiem, tyle co nic. Jakie to smutne!".

Pozostało 94% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski