Kobiety w stanie beznadziejnym

Bohaterkami powieści Rachel Cusk są sfrustrowane zamożne kobiety z Arlington Park, bogatego londyńskiego przedmieścia

Publikacja: 23.02.2010 10:42

Kobiety w stanie beznadziejnym

Foto: Materiały Promocyjne

Co za antypatyczne babsko! Pisze tak, jakby gardziła stworzonymi przez siebie postaciami. Nie lubi żadnej z pięciu kobiet, wokół których kręcą się opowiadania. I to uczucie udziela się czytelnikowi.

Rachel Cusk w „Arlington Park” z pasją wywleka wady, psychiczne pokręcenie i rozbuchane ambicje kilku pań, do których – podejrzewam – jest bardzo podobna. Przystojna brunetka urodzona w Kanadzie w 1967 roku, po studiach w Oxfordzie osiadła w Anglii; zamężna z finansowo „ustawionym” fotografem, matka dwóch córek.

Jej książki – ma już na koncie dziewięć, ale dopiero pierwsza, bynajmniej nie debiutancka, ukazała się po polsku – zdobyły dobrą sławę i nagrody dzięki… wylewającej się z nich frustracji. Krytycy, skłonni do porównań z najwyższą literacką półką, dorobili jej miano nowej Jane Austen i Virginii Woolf.

Mocna przesada. Jedyna wspólna cecha to złość kipiąca w bohaterkach – niby inteligentne i zdolne, a zawodowo nie osiągają nawet części tego, co ich partnerzy. Poświęcają się domowi, dzieciom, mężom, to cena za spokój i dobrobyt.

„Jaki pożytek z tego nieustannego zdobywania, skoro później nie można spojrzeć wstecz i powiedzieć, że żyło się naprawdę?” Na taką refleksję zdobywa się – pod wpływem alkoholu – Christine. Jednak jedyny odruch buntu, na jaki zdobywa się, to upicie się przy gościach.

Czytając „Arlington Park” miałam wrażenie, że książka mogłaby powstać zarówno dwa wieki temu, jak przed kilkudziesięciu laty. Wniosek z dzieła Cusk nasuwa się jeden: emancypacja i ruch women’s lib zdały się psu na budę. Kobieta wciąż jest Murzynem świata. Składa siebie w ofierze kapitalistycznemu społeczeństwu. Skoro się na to godzi, niech nie jojczy.

Cusk skomponowała powieść wedle modnego obecnie schematu: kilka osobnych historii, w ostatniej części splatających się we wspólnej akcji. Tym razem pomysł był prosty – znerwicowane panie przychodzą z mężami na kolację do jednej z malkontentek.

Bohaterki powieści są mniej więcej w wieku autorki (napisała „Arlington Park” cztery lata temu, mając niespełna 40 lat), lecz wyglądają i czują się staro. A przede wszystkim, są zawsze skwaszone. Doskwiera im monotonia życia. Gniją im wątroby z niechęci do siebie, współmałżonków, nieznośnych bachorów, których się dorobiły niejako wbrew sobie, zasobnych domów, w których tkwią i które urządzały wedle wymaganych w Arlington standardów. Za ten stan ducha obwiniają bliskich, nie znajdując sposobu na wyrwanie się z karuzeli obowiązków.

Trzeba przyznać, że Cusk przekonująco oddaje poczucie ogólnej żeńskiej beznadziei. Ich nastroje pogłębia dołująca pogoda – ulewa albo wiatr i chmury z ołowiu. Nie wiem, czy o to też autorce chodziło, lecz przy okazji uzyskała efekt „antybrytyjskości”: krytykuje fatalny klimat, nudnych jak flaki ludzi i ich konserwatyzm.

Dwie z bohaterek podjęły pracę zarobkową, jednak nie czerpią z nich satysfakcji. Energiczna Maisie, „przez trzy senne dni w tygodniu znalazła zajęcie w miejscowym studio filmowym”, lecz jak przyznaje, tylko dlatego, że pragnęła „trwonić i niszczyć”. Intelektualistce Juliet wróżono karierę akademicką – tymczasem skończyła jako belferka w żeńskiej szkole średniej dla bogatych, zblazowanych panienek. Jedyną przyjemnością są spotkania z kółkiem literackim, raz w miesiącu. Ale i wówczas doskwiera jej poczucie niespełnienia: „… Zastanawiała się, czy przypadkiem ukochane książki nie dodają jej otuchy właśnie dlatego, że stanowią wyraz jej własnej alienacji”.

Z lektury „Arlington Park” płynie jeden ważny wniosek. Co bystrzejsze uczennice Juliet gardzą matkami za pokorę, z jaką przystają na niszczący je, małżeński układ. Jedna z panienek deklaruje, że nigdy nie wyjdzie za mąż ani nie będzie miała dzieci, bo „małżeństwo, to synonim nienawiści”. Oto przyczyna, dla której mnożą się single.

[i] Rachel Cusk

Arlington Park

Tłum. Paweł Łopatka

Wydawnictwo Literackie

Kraków 2010[/i]

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski