Jan T. Gross, zachęcony komercyjnym sukcesem „Sąsiadów” nie tylko powtórzył wszystkie zawarte w poprzedniej książce błędy. Tym razem nie starał się o poszukanie nieznanych dotąd spraw. Zamiast tego przygotował na podstawie dostępnych i dawno przebadanych dokumentów wielki akt oskarżenia przeciwko Polakom, który ma niewiele wspólnego z rzetelnymi badaniami historycznymi czy nawet publicystyką historyczną.
Z nowej książki Grossa z trudem można wyczytać, że II wojna światowa była czymś więcej niż tylko rozprawą z Żydami. Ofiary polskie, jeśli są w ogóle wspominane, to głównie po to, by podkreślić, że przecenia się ich znaczenie. Albo by wskazać, że ich wyliczanie służy budowaniu niesprawiedliwej martyrologii. Informacje o niebezpieczeństwach ze strony hitlerowców, na jakie narażali się Polacy ratujący Żydów, także nie są specjalnie rozbudowane. Nieuważny czytelnik mógłby nawet wywnioskować, że najgroźniejsi dla Żydów byli Polacy, a Niemcy co najwyżej im od czasu do czasu pomagali.
Amerykańsko-polski historyk pokazuje w „Strachu”, że nie jest w stanie krytycznie przebadać dokumentów i świadectw, jakimi się posługuje. Pamięć ofiar (ewentualnie osób je ratujących) jest dla niego tak nienaruszalna, że nie próbuje nawet jej weryfikować na podstawie innych źródeł. Sprawia to, że oceny i odczucia osób uczestniczących jako ofiary w wydarzeniach opisywanych przez Grossa także są powtarzane bez jakiejkolwiek, choćby najsłabszej, próby oceny czy weryfikacji. Nie są więc osadzone w jakimkolwiek kontekście historycznym.
Nie istnieje również w tej książce choćby próba analizy nie zawsze prostych relacji polsko-żydowskich przed i w trakcie II wojny światowej. Rzetelny opis historii tych relacji w II RP zastępuje stwierdzenie, że Żydzi byli zawsze elementem państwowotwórczym, a katoendecy, dla odmiany, żywiołem niszczącym państwo. I wreszcie całkowicie zaskakujący brak choćby wzmianki o tym, że na początku komunizmu w Polsce (czyli w okresie, który m.in. opisuje Gross) mordowani byli nie tylko Żydzi, ale i Polacy, Rosjanie, Niemcy, Białorusini czy Ukraińcy. A sprawcami bywali i Polacy, i Żydzi, i Niemcy czy Ukraińcy. Wzmianki o wojennym zezwierzęceniu, upadku wartości nie przechodzą autorowi „Strachu” przez gardło.
Jest za to u Grossa czysty moralizm pozbawiony choćby minimalnej próby zrozumienia tego, co się wówczas wydarzyło. Być może wynika on z przekonania wielu badaczy Holokaustu, że jakiekolwiek zrozumienie oznacza usprawiedliwienie.