Niewidoczna?
Dorastałam w Walii, tam indyjskich dzieci było jak na lekarstwo. Czułam się przez innych ignorowana. Dotknęła mnie izolacja na tle rasowym, a po części wycofałam się sama. Dzięki zainteresowaniu matematyką czułam, że żyję, że jestem wyjątkowa. Zdobyłam umiejętność niezwiązaną z moim pochodzeniem. Myślę, że miałam szczęśliwe dzieciństwo. W domu czułam się bezpieczna, bo rodzice byli raczej liberalni. Ale w latach 80. do Wielkiej Brytanii napłynęło wielu imigrantów, epoce Margaret Thatcher towarzyszył nastrój nieufności wobec tego nagłego najazdu. Ostatnio podejrzliwość powróciła, ale teraz jest powodowana strachem przed terroryzmem. Tymczasem w Anglii wyrosło nowe pokolenie, moje pokolenie – imigrantów, którzy na siebie zarabiają, głosują i są integralną częścią społeczeństwa.
Rumika dorasta pod presją wielkich oczekiwań. Ma być nie tylko matematycznym geniuszem, ale ucieleśnieniem idealnej Hinduski. Opisana przez panią rodzina jest szczególnie konserwatywna czy przeciętna?
Na pewno daleka od stereotypu. Ojciec stawia na wykształcenie córki, nie stara się za wszelką cenę wydać jej za mąż. Sam dzięki nauce zapewnił sobie przyszłość i wolność. A to udaje się w Indiach niewielu.
Znalazł pracę w Wielkiej Brytanii i założył tam rodzinę. Jednak on i najbliżsi żyją w oderwaniu od rzeczywistości – mają niewielu znajomych, do kina chodzą tylko na indyjskie filmy.
Ojciec wycofuje rodzinę z życia, ponieważ wszyscy wokół traktują ich nieufnie. Moi bohaterowie znaleźli się w próżni, osamotnieni. Żyją w świecie, który nie podziela ich wartości. Trudno im odróżnić dobro od zła. Tak samo zagubiona byłaby angielska rodzina w Indiach. To, że przenosisz się do jakiegoś kraju, nie znaczy, że musisz przyjąć jego kulturę.