Dużym zainteresowaniem odwiedzających Pałac Kultury cieszył się pierwszy w Polsce automat z książkami do słuchania. W przyszłości ta forma kontaktu z literaturą będzie się stawać w Polsce coraz popularniejsza.
– Wyraźniejszy staje się dziś podział społeczeństwa na dwie grupy: tych, którzy nie czytają w ogóle, i bogacących się wielbicieli literatury – powiedział „Rz” Roman Czejarek z Ars Polony, organizatora zakończonych w niedzielę międzynarodowych targów. – Ci ostatni kupują coraz więcej książek. Z tej przyczyny wydawcy nie chcą dawać rabatów tak znacznych jak dawniej. Ludzie i tak zapłacą żądaną cenę.
Czejarek ocenia, że frekwencja na targach wyniosła blisko 45 tys. osób. Jest więc lepsza niż rok temu.
Najdłuższa kolejka czytelników ustawiła się do Sławomira Mrożka. Przez półtorej godziny swą ostatnią powieść „Marsz Polonia” (Świat Książki) podpisywał Jerzy Pilch.
– Takie spotkania wzmacniają – powiedział. – Ludzie przychodzą licznie, co jest argumentem za literaturą i wydawnictwem. Pilnuję, aby zachować pozory kindersztuby – z każdym staram się zamienić kilka słów. Często słyszę: „Jestem ewangelikiem”. Lub: „Mam dziadka w Wiśle”. Dzięki targom mogę więc zetknąć się z krajanami.