[b]Ruski survival, czyli miasto na krawędzi[/b] - [link=http://www.rp.pl/artykul/9131,498833_Ruski_survival__czyli_miasto_na_krawedzi.html]recenzja i konkurs dla czytelników[/link]
[b]Uchodzi pan w Rosji za wroga publicznego – ponoć książką o Putinie podpisał pan na siebie wyrok śmierci. Mimo to wciąż pan tam mieszka, a teraz jeszcze wydał "Ruski ekstrem. Jak nauczyłem się kochać Moskwę". Jest pan romantykiem, masochistą czy samobójcą? [/b]
[b]Boris Reitschuster:[/b] Wszystkim po trochu. Dotąd zajmowałem się rosyjską władzą i polityką. Często pytano mnie, jak wytrzymuję w tym strasznym kraju. Dlatego chciałem opowiedzieć o życiu, jego dobrych aspektach. Wprawdzie tytuł mówi o kochaniu, ale wielu Rosjan i tak uznałoby tę książkę za zbyt krytyczną. W myśl powiedzenia Puszkina: "Mnie w Rosji wolno krytykować wszystko, bo to moja ojczyzna. Ale obcokrajowcowi tego nie wolno".
[b]Poprzednie książki były ponure i pełne grozy. Ta jest dowcipna i lekka. Pana zdaniem istnieją dwie Rosje? [/b]
Inaczej – w Rosji istnieją dwie rzeczywistości: ta kremlowska, propagandowa, oraz ta prawdziwa. Nie opisuję dwóch różnych światów, ale ich relacje. Polityka i administracja wdzierają się w codzienność, utrudniają ją. Rosjanie przezwyciężają przeszkody poczuciem humoru.