[b]Rosyjska dusza umiera - [link=http://www.rp.pl/artykul/9131,498823_Rosyjska_dusza_umiera.html] z pisarzem rozmawia Paulina Wilk[/link] [/b]
W moskiewskiej dżungli zamiłowanie do ładu i porządku jest zbędnym bagażem. Pozdrawianie sąsiadów, uśmiechanie się do obcych i jakiekolwiek oznaki życzliwości mogą okazać się groźne dla zdrowia. Trzeba się nauczyć nowego savoir-vivre'u - na pytania reagować milczeniem, ostrym spojrzeniem albo gburowatą odzywką. Parkować tak, by zastawić kilka innych samochodów, a przepisy łamać, omijać lub opłacać. Dla Niemca, który w przejrzystości i nienaruszalności reguł widział zabezpieczenie wolności, przeprowadzka do Moskwy była szokiem.
Na Wschodzie poznał ludzi, którzy wszystko robią odwrotnie: walczą z wdzierającą się w ich życie władzą i biurokracją, swobodę znajdują naginając przepisy, oszukując je i bawiąc się w berka z bezlitosną rzeczywistością. To, co autora (który spędził w Rosji połowę życia) wciąż prowadzi na skraj załamania nerwowego, jego znajomi Moskwianie znoszą z wytrwałością i spokojem. Więcej: widzą w swej codzienności wiele zalet, które ludzie Zachodu utracili.
Weźmy okresowe przerwy w dostawie ciepłej wody - ich efektem jest zacieśnianie znajomości. Krewni i przyjaciele z drugiego końca miasta przyjeżdżają w odwiedziny, by się gościnnie wykąpać, a przy okazji pogadać. Zaś powszechnie przyjmowane przez milicjantów łapówki za łamanie przepisów drogowych są nie tylko lepsze od zachodnich reguł, powodujących natychmiastową utratę prawa jazdy. Są po prostu logiczną konsekwencją tego, że i prawa jazdy większość Moskwian kupiła wcześniej na czarnym rynku.
Reitschuster przytacza dziesiątki anegdot o absurdach i paradoksach metropolii, która od kilku lat wygrywa światowe rankingi jako „najgorsze miasto do życia”. Widzi w Rosjanach dzielnych bohaterów siermiężnej codzienności, którzy z dowcipu i śmiechu wykuli sobie ochronną tarczę. Choć to książka lekka, rozbrajająca, przypominająca wesołe bajdurzenie nad kieliszkiem wódki, to jest w niej sporo goryczy. Rosjanie szukają ratunku w uśmiechu, ale także w fatalizmie - i tak jak potrafią śmiać się ze swojego cierpienia, umieją też obojętnie przejść nad cudzą rozpaczą.