Sekrety najlepszych tytułów

O dobry tytuł trudno, bo olśnienia nie zdarzają się zbyt często

Publikacja: 28.12.2010 17:44

Sekrety najlepszych tytułów

Foto: ROL

Jedne zawdzięczają siłę prostocie – "Proces", "Biesy". Inne – umiejętnemu wykorzystaniu cytatów: "Komu bije dzwon", "Na wschód od Edenu". Są wreszcie i takie, które odwołują się do tradycji poetyckiej: "Serce tak białe", "Jutro w czas bitwy o mnie myśl". Jednak wszyscy pisarze zgodziliby się, że tytuł to wizytówka powieści. W ten sposób autor przedstawia się czytelnikowi.

[srodtytul]Zawsze jedno słowo [/srodtytul]

– Bardzo jestem zadowolony z tytułu "Moc truchleje", ale ze skruchą wyznaję, że go nie wymyśliłem – powiedział "Rz" Janusz Głowacki. – Nieźle poszło też ze scenariuszem dla Kuby Morgensterna. Tekst nazwałem "Odliczanie czasu". Kuba orzekł, że to beznadziejne, bo w tytule musi być albo miłość, albo zbrodnia. Zaproponowałem: "Trzeba zabić tę miłość". Strasznie się ucieszył.

Wbrew radom reżysera trudno wskazać jakiekolwiek reguły dotyczące tytułu. – Maszynopis "Zielonego domu" Mario Vargas Llosa posłał do Julia Cortázara z prośbą o ocenę – mówi Carlos Marrodán Cassas, tłumacz i poeta. – W liście, który otrzymał, przeczytał, że tytuł nie oddaje istoty powieści, jest za suchy i nie wiadomo, co się za nim kryje. Llosa nie zdecydował się na zmianę i źle na tym nie wyszedł.

Zdaniem Głowackiego spośród polskich pisarzy niesamowite ucho do tytułów miał Marek Hłasko.

– Co strzał, to trafiony – mówi z podziwem. – "Ósmy dzień tygodnia", "Drugie zabicie psa", "Palcie ryż każdego dnia" – wszystko dobre.

Zapytany o tę tajemnicę Hłasko wyjawił: "Najlepszym tytułem jest zawsze jedno słowo, o co najciężej. (…) Zazwyczaj, kiedy mi się chce coś pisać, tytuł mam już od razu w móżdżku i rzadko zmieniam". Dodał, że stara się, aby tytuł był kontrowersyjny wobec tematu książki. Dobrze też, by pojawiał się w treści, najlepiej w dialogu. Tak było z tym, który został wykuty na nagrobku pisarza – "Wszyscy byli odwróceni".

– Często tytuł istnieje poza książką – zauważa Andrzej Bart. – Zwrot "w poszukiwaniu straconego czasu" znają miliony ludzi, którzy nie zajrzeli do Prousta.

Podobną karierę zrobiły tytuły Jamesa Jonesa – przede wszystkim "Stąd do wieczności", oraz Gabriela Garcii Márqueza – zwłaszcza "Miłość w czasach zarazy". To do tej powieści nawiązał zespół Myslovitz, wydając płytę "Miłość w czasach popkultury". Inny przykład: przy okazji każdego mundialu (na etapie ćwierćfinałów) w gazetach pojawiają się artykuły donoszące o "Pożegnaniu z Afryką". Dowiadujemy się z nich, że z gry odpadła ostatnia drużyna z Czarnego Lądu.

Wbrew temu, co się sądzi, tak chwytliwego hasła nie wymyśliła Karen Blixen. Jej wspomnieniowa proza o Kenii ukazała się w 1937 r. jako "Out of Africa" (dosłownie "Poza Afryką"), a autorem genialnego polskiego przekładu – i tytułu, który zrobił karierę w sporcie i branży kawowej – jest Józef Giebułtowicz.

Niekiedy tłumacz staje przed zadaniem niewykonalnym. Bronisław Zieliński nie mógł oddać dwuznaczności tytułu powieści Ernesta Hemingwaya "A Farewell to Arms". Bo "the arms" – co istotne w kontekście tragicznie zakończonej historii miłosnej rozgrywającej się podczas pierwszej wojny światowej – oznacza zarówno broń, jak i ramiona.

[srodtytul]Kolej na edytora [/srodtytul]

– Żyjemy w cywilizacji bestsellerów – twierdzi Carlos Marrodán Cassas. – Po sukcesie powieści Carlosa Ruiza Zafóna "Cień wiatru" pojawiło się wiele książek, na których okładkach słowa "wiatr" oraz "cień" odmieniano przez przypadki. Tymczasem mocny i chwytliwy tytuł nie może być efektem naśladownictwa, kalkulacji. Czasem decyduje przypadek.

– Zależało mi, aby korespondencję miłosną między Agnieszką Osiecką a Jeremim Przyborą wydać jak najstaranniej – przyznaje Magda Umer, autorka wstępu do książki. – Kiedyś stosowano papier czerpany, elegancki, ale kosztowny. Pomyślałam, że skoro nie mogę sobie na to pozwolić, może uda się z papierem "wyczerpanym" – wykończonym wszystkim, czego doznał: pretensjami, łzami, atramentem.

I tak powstały "Listy na wyczerpanym papierze".

– Tytuł to rezultat olśnienia – uważa Jerzy Illg, redaktor naczelny Znaku. – Mnie to się przydarzyło, kiedy wydawaliśmy książkę księdza Jana Twardowskiego. Zaproponowałem tytuł "Niecodziennik". Ksiądz sugerował, aby dać tam w środku dywiz. Argumentowałem, że to udaremni cudowną grę wielu znaczeń. Bo w ten sposób uzyskaliśmy skromny nieco dziennik (czyli nie dziennik w pełnym tego słowa znaczeniu), dziennik niezwykły oraz dziennik pisany nie codziennie, tylko z przerwami. I wszystko udało się zawrzeć w jednym tytule. W końcu udało mi się księdza przekonać. Bardzo jestem z tego dumny, bo wiem, że otrzymałem dar. Raptem coś rozświetliło mi się w głowie i pojąłem, że tytuł może wyglądać tylko tak.

Jedne zawdzięczają siłę prostocie – "Proces", "Biesy". Inne – umiejętnemu wykorzystaniu cytatów: "Komu bije dzwon", "Na wschód od Edenu". Są wreszcie i takie, które odwołują się do tradycji poetyckiej: "Serce tak białe", "Jutro w czas bitwy o mnie myśl". Jednak wszyscy pisarze zgodziliby się, że tytuł to wizytówka powieści. W ten sposób autor przedstawia się czytelnikowi.

[srodtytul]Zawsze jedno słowo [/srodtytul]

Pozostało 91% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski