Skład główny to piękny komiks kanadyjskiego duetu autorów

„Skład główny" francuskiego duetu Loisel & Tripp to przepiękna opowieść graficzna, przy tym gotowy scenariusz na antywestern

Publikacja: 28.03.2011 12:50

„Skład główny" francuskiego duetu Loisel & Tripp

„Skład główny" francuskiego duetu Loisel & Tripp

Foto: materiały prasowe

Dwaj wytrawni rysownicy, obecni w zawodzie od prawie 40 lat (Loisel rocznik 1951, Tripp siedem lat młodszy) wykrzesali historię sprzed ponad 90 lat. Wykreowali świat egzotyczny, choć niby bliski europejskiej kulturze; powołali do życia typy przeciętne, acz wyraziste, przekonujące. Banał, który dzięki ich talentom zyskał barwy życia i przygody.

Pamiętacie „Ucztę Babette"? Kucharski geniusz tytułowej bohaterki filmu (według powieści Karen Blixen) zmiękczył twarde serca i rygorystyczne obyczaje małej duńskiej osady. W „Składzie głównym" znalazłam wiele zbieżności. Wprawdzie historia rozgrywa się pół wieku później, ale warunki bytowe w zapyziałej kanadyjskiej dziurze we francuskojęzycznym Quebeku niewiele różnią się od tych opisanych przez Blixen.

Społeczność purytańska do przesady, zarazem niezbyt sobie życzliwa. O jedzeniowym wykwincie nie ma mowy, po prostu chodzi o zaspokojenie fizjologicznych potrzeb. Monotonną egzystencją kilkunastu mieszkających w sąsiedztwie rodzin burzy męski odpowiednik Babette.

To Serge Brouillet. Pojawia się na motocyklu, w latach 20. XX wieku technicznym novum. Co sprowadza go do zapomnianych przez czas okolic? Poszukuje swego miejsca na ziemi. Po I wojnie światowej losy rzuciły do Paryża. Miał tam okazję zapoznać się z kunsztem szefa kuchni „U Maxima". Choć z zawodu weterynarz, w restauracji odkrył kucharskie powołanie. Okoliczności sprawiają, że może zabłysnąć talentem przed mieszkańcami Notre-Dame-Des-Lacs, jak nazywa się kanadyjska miejscowość. Podobnie jak Babette w duńskim filmie, Serge olśniewa miejscowych kmiotków najpierw oprawą uczty, aurą, oświetleniem; potem smakiem serwowanych dań, doborem win, kulturą podawania, całą celebrą.

Zanim jednak do tej kulminacyjnej sceny doszło, wydarzyły się dwa pogrzeby: starego księdza i niezbyt wiekowego sklepikarza. On to przez lata prowadził tytułowy „skład główny", czyli swoisty GS, gdzie można było nabyć mydło i powidło oraz inne niezbędne na co dzień produkty. Sklep wielobranżowy w tamtych czasach i warunkach uchodził za instytucję równie ważną jak kościół.

Czy po śmierci kierownika składu Felixa Ducharme owdowiała Marie poradzi sobie z handlem, zaopatrzeniem i filantropijną działalnością, do której predestynuje ją anielski charakter? Młoda jeszcze i niebrzydka kobieta jest zagubiona, samotna, zdana sama na siebie. Nie wie nawet, że małżonek komentuje z zaświatów jej zachowanie. Cóż, spojrzenie z góry bynajmniej nie poszerza horyzontów Felixa. Pozostaje zatwardziałym tradycjonalistą, mającym za źródło mądrości... przysłowia ludowe. Gada, jak typowy samiec-szowinista, do tego cymbał.

Na szczęście Marie nie może go słyszeć. A my – dzielić jego poglądów.

Za to docierają do jej uszu uwagi sąsiadów. A ci mają wiele do powiedzenie. Zwłaszcza oburza ich komitywa między wdową a przybyszem z „wielkiego świata", za jakiego uważają Serge'a. Tymczasem to bliskość pozorna: mężczyzna sypia w szopie obok domu Marie i nawet nie dąży do zakłócenia jej spokoju ducha. Zależy mu na czym innym – na wyżywaniu się przy garach. Wespół z gospodynią, przerabiają sklep na restaurację o nazwie intrygującej mieszkańców: „Ravioli". Pierwsze promocyjne kolacje gratis. Pierwsze koty za płoty – panie, starcy, młódź oraz duszpasterz dają się uwieść gastronomicznej przygodzie.

Ale nie z prawdziwymi mężczyznami te numery! Wiosną z zimowego wyrębu wracają twarde chłopy. Musi dojść do konfrontacji z francuskim pieskiem, który namącił w lokalnych obyczajach. Po ręcznej wymianie zdań nie jest z nim tak źle. Tylko trochę spuchnięty nochal, opatrzony czułą ręką Marie. No i zdewastowana szopa, gdzie sypiał. Ale i na to Marie ma sposób – udostępnia własne łóżko. Jednak z tej oferty mistrz rondli nie skorzysta...

Nie zdradzę powodu, rzecz jasna. Loisel i Tripp też zawieszają opowieść, jakby pobierali lekcje u Hitchcocka. Jednak u nich suspens wynika po prostu z zakończenia trzeciego tomu. Ma być ciąg dalszy, wierzymy. Na opublikowaną dotychczas trylogią autorzy pracowali bez mała trzy lata.

Właściwie, do czego tęsknić? Na pozór, akcja nudna, jak flaki z olejem. Drugoplanowi bohaterowie nieciekawi – głąby, kumochy, plotkarze. Plus jeden przygłup, jeden inwalida wojenny, jeden ateista. Co do postaci pierwszoplanowych – Marie przyzwoita do nieprzyzwoitości, ksiądz bystry, wyrozumiały, współczujący i rozumiejący. Wręcz ideał duszpasterza. Wreszcie – Serge. Przystojny, zaradny, inteligentny. Ale z nim kłopot. Same zalety, lecz czemuś mętny, skrywający jakiś sekret. To wyczuwa się od początku. A poszukiwanie przyczyny wprowadza do lektury napięcie.

Aktorzy są doskonale scharakteryzowani nieco zdeformowaną kreską. Ale właśnie to lekkie skrzywienie w stronę karykatury idealnie dopełnia skąpe dialogi – sygnalizuje nastroje, poglądy, uczucia postaci.

Nie gorzej dopracowane jest tło akcji. Także godne uwagi. Kanadyjska przyroda z pietyzmem oddana we wszystkich sezonach. Sceneria osadniczej wioski. Architektura domków. Wyposażenie wnętrz. Przedmioty. Wszystko z epoki, bez błędów. Można wczuć się w warunki, sytuację i czas. Do tego perfekcyjne rozplanowanie całej rozkładówki, przemyślane rozmieszczenie dymków, zróżnicowanie zbliżeń i dalszych planów.

„Skład główny" składa się niechętnie. Jak zawsze, gdy mamy do czynienia z dziełem wybitnym, chciało by się je dłużej smakować.

Pomysł: Régis Loisel

Scenariusz i rysunki: Régis Loisel i Jean-Louise Tripp

Skład główny

Tłumaczenie: Katarzyna Wójtowicz

Wyd. Egmont, Warszawa, 2010

 

Dwaj wytrawni rysownicy, obecni w zawodzie od prawie 40 lat (Loisel rocznik 1951, Tripp siedem lat młodszy) wykrzesali historię sprzed ponad 90 lat. Wykreowali świat egzotyczny, choć niby bliski europejskiej kulturze; powołali do życia typy przeciętne, acz wyraziste, przekonujące. Banał, który dzięki ich talentom zyskał barwy życia i przygody.

Pamiętacie „Ucztę Babette"? Kucharski geniusz tytułowej bohaterki filmu (według powieści Karen Blixen) zmiękczył twarde serca i rygorystyczne obyczaje małej duńskiej osady. W „Składzie głównym" znalazłam wiele zbieżności. Wprawdzie historia rozgrywa się pół wieku później, ale warunki bytowe w zapyziałej kanadyjskiej dziurze we francuskojęzycznym Quebeku niewiele różnią się od tych opisanych przez Blixen.

Pozostało 87% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski