Dwaj wytrawni rysownicy, obecni w zawodzie od prawie 40 lat (Loisel rocznik 1951, Tripp siedem lat młodszy) wykrzesali historię sprzed ponad 90 lat. Wykreowali świat egzotyczny, choć niby bliski europejskiej kulturze; powołali do życia typy przeciętne, acz wyraziste, przekonujące. Banał, który dzięki ich talentom zyskał barwy życia i przygody.
Pamiętacie „Ucztę Babette"? Kucharski geniusz tytułowej bohaterki filmu (według powieści Karen Blixen) zmiękczył twarde serca i rygorystyczne obyczaje małej duńskiej osady. W „Składzie głównym" znalazłam wiele zbieżności. Wprawdzie historia rozgrywa się pół wieku później, ale warunki bytowe w zapyziałej kanadyjskiej dziurze we francuskojęzycznym Quebeku niewiele różnią się od tych opisanych przez Blixen.
Społeczność purytańska do przesady, zarazem niezbyt sobie życzliwa. O jedzeniowym wykwincie nie ma mowy, po prostu chodzi o zaspokojenie fizjologicznych potrzeb. Monotonną egzystencją kilkunastu mieszkających w sąsiedztwie rodzin burzy męski odpowiednik Babette.
To Serge Brouillet. Pojawia się na motocyklu, w latach 20. XX wieku technicznym novum. Co sprowadza go do zapomnianych przez czas okolic? Poszukuje swego miejsca na ziemi. Po I wojnie światowej losy rzuciły do Paryża. Miał tam okazję zapoznać się z kunsztem szefa kuchni „U Maxima". Choć z zawodu weterynarz, w restauracji odkrył kucharskie powołanie. Okoliczności sprawiają, że może zabłysnąć talentem przed mieszkańcami Notre-Dame-Des-Lacs, jak nazywa się kanadyjska miejscowość. Podobnie jak Babette w duńskim filmie, Serge olśniewa miejscowych kmiotków najpierw oprawą uczty, aurą, oświetleniem; potem smakiem serwowanych dań, doborem win, kulturą podawania, całą celebrą.
Zanim jednak do tej kulminacyjnej sceny doszło, wydarzyły się dwa pogrzeby: starego księdza i niezbyt wiekowego sklepikarza. On to przez lata prowadził tytułowy „skład główny", czyli swoisty GS, gdzie można było nabyć mydło i powidło oraz inne niezbędne na co dzień produkty. Sklep wielobranżowy w tamtych czasach i warunkach uchodził za instytucję równie ważną jak kościół.