Ostatni tom trylogii Pynchona

Wygląda nieomal, jakby Thomas Pynchon wyciągnął z szuflady remanent z lat 70. i teraz go opublikował jako powieść „Wada ukryta". No, może trochę dopisał o komputerach.

Publikacja: 09.09.2011 15:56

Jedno z nielicznych zdjęć Pynchona

Jedno z nielicznych zdjęć Pynchona

Foto: Corbis

Red

Krytyk „New York Timesa" określił powieść w 2009 roku, kiedy się ukazała – ostatnie jak dotąd dzieło pisarza – jako Pynchon Lite. Inny uznał, że Pynchon zrealizował marzenie jakoby każdego poważnego autora napisania czarnego kryminału w stylu przygód detektywa Philipa Marlowe'a wymyślonego przez Raymonda Chandlera.

Bohaterem u Pynchona istotnie jest prywatny detektyw, były hipis, zwany Doc, chociaż jego prawdziwe imię brzmi Larry, co jest zdrobnieniem od Lawrence, jak do Doca pod koniec powieści z należną rewerencją mówi, ożywiony na chwilę na portrecie, ojciec założyciel Stanów Zjednoczonych Thomas Jefferson. Albo może naćpanemu Dockowi tylko tak się wydaje. Doc prowadzi śledztwo, które właściwie, nie wiadomo, kto mu zlecił, gdy snuł się, podobnie jak Marlowe, po południowej Kalifornii, a głównie w okolicach Los Angeles z jednym wypadem do Las Vegas. Jego protagonistą-prześladowcą-przyjacielem-manipulatorem w jednym jest traktujący Doca bardzo instrumentalnie policjant Bjornsen, zwany Wielką Stopą; i u Chandlera w każdej powieści jest taki, mniej lub bardziej życzliwy prywatnemu detektywowi stróż prawa. Nawet konkretne epizody i ich rozwiązania są podobne. I Marlowe, i Doc, zdarza się, zostają ogłuszeni albo podtruci (z Dokiem łatwiej, bo jest ćpunem), po czym skuci kajdankami leżą zamknięci w ciemnicy, grozi im niechybna śmierć, ale jednak sprytem i determinacją przezwyciężają te niesprzyjające okoliczności. I jeden, i drugi detektyw, mimo łagodnego obejścia i nadużywania alkoholu u Chandlera, a trawki u Pynchona, potrafią zrobić użytek i z pięści, i z broni palnej.

W powieści Pynchona panują mgła i smog – na zewnątrz – bo pomieszczenia toną w kłębach dymu z marihuany i innych rzeczy do palenia (zażywa się też kwas i inne środki). Ludzie palą bez przerwy, częstują się skrętami jak w amerykańskich filmach papierosami, wszyscy są mniej lub bardziej odurzeni, oszołomieni i zdezorientowani. Ta chaotyczna jazda po okolicach Los Angeles przypomina nieprzytomną podróż na trasie Moskwa – Pietuszki w powieści Wieniedikta Jerofiejewa pod takimż tytułem. Z tym że tamta podróż odbywała się w oparach alkoholu spożywanego równie obsesyjnie i kompulsywnie jak trawka w Kalifornii. Gdyby podliczyć butelki kubańskiej wypite w krótkim czasie u Jerofiejewa i kilogramy trawki wypalone u Pynchona, to doszlibyśmy pewnie do ilości wystarczających do wysłania na tamten świat kilku osób.

Skojarzenie z Jerofiejewem przypomina o znacznie ważniejszym rosyjskim pokrewieństwie Pynchona – Władimirze Nabokowie, na którego wykłady Pynchon uczęszczał podczas studiów na uniwersytecie Cornella w Ithaca w stanie Nowy York. Do szeregu wspaniałych, intrygujących postaci kobiecych stworzonych przez Nabokowa dołączają w powieściach Pynchona Edypa Maas z „Nr 49 idzie pod młotek", Frenesi Gates z „Vineland" i Shasta Fay Hepworth z „Wady ukrytej". Nie są to istoty anielskie, jak i bohaterka Nabokowa Ada. Frenesi, na przykład, z hipiski staje się informatorką FBI.

Nurt kalifornijski

Te trzy powieści tworzą w twórczości Pynchona nurt kalifornijski. Są krótsze od pozostałych, łatwiejsze w czytaniu, słowem, Pynchon Lite, chociaż jest to łatwość zwodnicza. Akcja ich umiejscowiona jest w Kalifornii potraktowanej jako wyspa wolnego ducha, która kiedyś zatonie jak Atlantyda albo jej odpowiednik na Pacyfiku – Lemuria. Książki mają jednolitą narrację. Są, albo w każdym razie udają, że są, tradycyjnymi gatunkami popularnymi: detektywistyczną powieścią noire albo mieszanką takiej powieści z dziełem obyczajowym czy nawet romansem, jak „Nr 49 idzie pod młotek". W rzeczywistości to pełne spisków (chociaż napomykanych zaledwie aluzyjnie) literackie logogryfy, a właściwie bezdenne kopalnie literackich, filozoficznych, mitologicznych i każdych innych tropów, jak utwory Nabokowa, który niewątpliwie patronuje tej twórczości.

Innym powieściom Pynchona patronuje raczej Joyce. „V" i „Tęcza grawitacji", na przykład, to powieści historyczne z końca drugiej wojny światowej. Szczególnie „Tęcza" jest labiryntem mającym kilkadziesiąt wątków i kilkaset postaci. Narracja jest tu urozmaicona: obok tradycyjnej występuje suchy, nieomal żołnierski raport albo strumień świadomości.

Trzeba zresztą powiedzieć, że sam Pynchon wypowiadał się – trudno ocenić, czy szczerze, czy kokieteryjnie – dość pogardliwie o „Numerze 49" jako o dziele zaprzeczającym poglądom na literaturę, które wyznawał, i stylowi, który wypracował. Czytelników poglądy autora na jego dzieło nie muszą na szczęście obowiązywać. Tym bardziej że „Numer 49" był dopiero drugą powieścią Pynchona – opublikowaną w 1965 r.; pierwszą była „V".

TW FBI!

Numer 49" rozgrywa się w arkadyjskim, niewinnym okresie kontrkultury kalifornijskiej. W czasie „make love not war" i dzieci kwiatów. Kolejna rzecz – „Vineland" – przeskakuje do orwellowskiego roku 1984, w którym na drugą kadencję wybrany został prezydent Reagan. Jest tu przedstawiona, przybierająca faszystowskie rysy, reakcja kultury na kontrkulturę: dwudziestoletnia historia represji – wojna z narkotykami będąca pretekstem do wzmożonej kontroli i ograniczania praw obywatelskich – wprowadzonych przez prezydenta Nixona i kontynuowanych przez prezydenta Reagana. Wojna narkotyków nie pokonała, ale spowodowała odkształcenie kultury amerykańskiej. Postać powieściowa, były hipis, aby utrzymać uprawnienia do korzystania z opieki społecznej przysługujące psychicznie niezrównoważonym – co jest jego podstawowym źródłem utrzymania – musi raz do roku zrobić coś wyjątkowo szalonego, na przykład wyskoczyć przez okno, wezwawszy uprzednio lokalną telewizję. A jego była żona, piękna Frenesi, jest TW FBI. Zagadkowy tytuł „Vineland" może być po prostu wyimaginowaną nazwą rzeczywiście istniejącej miejscowości w Kalifornii, ale jest to też nazwa pierwszej, częściowo mitycznej, kolonii wikingów w Ameryce, na wschodnim wybrzeżu, 500 lat przed Kolumbem. Albo aluzją do pewnej postaci z „Ady, czyli Żaru" Nabokowa. Albo miejscowością w stanie New Jersey, która miała być, według założyciela, szczęśliwą utopią – bez alkoholu. Wbrew temu, kiedy odkryto, że gleba tam jest szczególnie żyzna, tam właśnie powstały pierwsze w Ameryce uprawy winorośli. Itd.

Epoka Mansona

W końcu mamy ostatnią część trylogii, tj. „Wadę ukrytą" napisaną już w XXI w., ale wracającą do okresu pomiędzy „Numerem 49" a „Vineland". Nie jest to już epoka dzieci kwiatów, ale rodziny Charliego Mansona. Wspomina się o nim wielokrotnie, a T-shirty z wizerunkami członkiń jego morderczej drużyny są pożądanymi przedmiotami kolekcjonerskimi. Tu napomyka się też o Nixonie, a czarnym charakterem jest gubernator Kalifornii Reagan, który dziesięć lat później został prezydentem. Mogłoby z powyższych opisów wynikać, że te trzy powieści są utworami politycznymi. Na szczęście nie jest tak w najmniejszym stopniu. Postaci polityków czy rzeczywiste polityczne wydarzenia potraktowane są marginesowo, aluzyjnie, mniej nawet konkretnie niż postaci z masowej kultury. Służą raczej temu, by czasowo umocować akcje powieści i są słabym łącznikiem ze światem pozapowieściowym. Świat powieściowy toczy się od niego kompletnie niezależnie.

Edypa, wspaniała bohaterka „Numeru 49", młoda mężatka i gospodyni domowa, którą poznajemy, gdy przygotowuje nadzienie do awokado, zostaje wciągnięta w paranoidalne śledztwo. W XIX wieku, w okresie kalifornijskiej gorączki złota, powstawały liczne prywatne firmy kurierskie, czyli pocztowe. Jedna z nich, Trystero, uległa w walce konkurencyjnej, być może nieuczciwej. Edypa zaczyna odkrywać ślady, poszlaki, nawet w barowej toalecie, z których wynika, że Trystero może jednak przetrwało podziemnie i czeka na swój czas. Trystero ma swoje skrzynki w najbardziej nieoczekiwanych miejscach, a jej logo – stylizowaną pocztową trąbkę z podwójnym wylotem – uważny obserwator odnajdzie w różnych dziwnych miejscach. Edypą powoduje – choć zza grobu – jej dawny kochanek, bogacz z branży nieruchomości. Intryga rozpoczyna się bowiem, gdy umiera i w testamencie wyznacza Edypę na realizatorkę swej ostatniej woli. Edypa porzuca swój dostatni dom, rusza na południe i zaczyna dochodzić do wniosku, że Trystero istnieje. W chwilach otrzeźwienia podejrzewa, że wszystko to jest próbą dawnego kochanka, by przezwyciężyć śmierć i przetrwać w formie paranoi.

Chcę całować twoje stopy

Powieść usiana jest aluzjami, odniesieniami. Ponieważ rozgrywa się w czasie beatlemanii w Ameryce, gra w niej zespół nazywający się jednak The Paranoids, a słynny przebój The Beatles „Chcę trzymać cię za rękę" tu występuje jako „Chcę całować twoje stopy". To, że każde słowo, nazwa czy nazwisko może być znaczące i odsyłać do innego zjawiska, dzieła czy historii, świadczy o usiłowaniu zawarcia w powieści wszystkiego, pełnego opisu świata. Edypa, kiedy jej mąż odpływa od niej i od świata na fali kokainy, nawiązuje romans z prawnikiem Metzgerem. Ich pierwszy raz wygląda tak, że Edypa celowo zakłada kilkadziesiąt warstw ubrań i kiedy Metzger w końcu zdejmie je z niej, będzie u kresu sił. Naczelną metaforą „Numeru 49" jest szwankująca komunikacja między ludźmi.

Scena erotyczna w „Wadzie ukrytej": Doc przybywa z panią prokurator do jej mieszkania, po drodze kupiwszy pizzę; w mieszkaniu Penny wychodzi do drugiego pokoju, mówiąc: muszę poszukać odpowiedniego stroju. Po chwili wraca bez niczego na sobie.

W ostatniej scenie powieści Doc wychodzi z zadymionych trawą, herą i czym tam jeszcze pomieszczeń, wsiada do samochodu i usiłuje wyjechać na południe, do San Diego. Natychmiast dopada go gęstniejąca z każdą chwilą mgła. Po chwili przestaje widzieć cokolwiek poza słabymi światłami pozycyjnymi jadącego przed nim auta. Co jakiś czas z kolumny samochodów ktoś włącza prawy kierunkowskaz, by spróbować zjechać z autostrady, i znika.

Tytuł powieści oznacza grzech pierworodny, ukrytą usterkę, która powoduje, że świat nie jest solidny, trwały, trzymający się kupy, mający sens. W sensie prawnym, jak wiadomo, istnienie wady ukrytej zwalnia producenta, sprzedawcę, ubezpieczyciela, kimkolwiek by byli, od odpowiedzialności.

Thomas Pynchon „Wada ukryta".

Przeł. Andrzej Szul. Wydawnictwo Albatros Andrzej Kuryłowicz, Warszawa 2011

Krytyk „New York Timesa" określił powieść w 2009 roku, kiedy się ukazała – ostatnie jak dotąd dzieło pisarza – jako Pynchon Lite. Inny uznał, że Pynchon zrealizował marzenie jakoby każdego poważnego autora napisania czarnego kryminału w stylu przygód detektywa Philipa Marlowe'a wymyślonego przez Raymonda Chandlera.

Bohaterem u Pynchona istotnie jest prywatny detektyw, były hipis, zwany Doc, chociaż jego prawdziwe imię brzmi Larry, co jest zdrobnieniem od Lawrence, jak do Doca pod koniec powieści z należną rewerencją mówi, ożywiony na chwilę na portrecie, ojciec założyciel Stanów Zjednoczonych Thomas Jefferson. Albo może naćpanemu Dockowi tylko tak się wydaje. Doc prowadzi śledztwo, które właściwie, nie wiadomo, kto mu zlecił, gdy snuł się, podobnie jak Marlowe, po południowej Kalifornii, a głównie w okolicach Los Angeles z jednym wypadem do Las Vegas. Jego protagonistą-prześladowcą-przyjacielem-manipulatorem w jednym jest traktujący Doca bardzo instrumentalnie policjant Bjornsen, zwany Wielką Stopą; i u Chandlera w każdej powieści jest taki, mniej lub bardziej życzliwy prywatnemu detektywowi stróż prawa. Nawet konkretne epizody i ich rozwiązania są podobne. I Marlowe, i Doc, zdarza się, zostają ogłuszeni albo podtruci (z Dokiem łatwiej, bo jest ćpunem), po czym skuci kajdankami leżą zamknięci w ciemnicy, grozi im niechybna śmierć, ale jednak sprytem i determinacją przezwyciężają te niesprzyjające okoliczności. I jeden, i drugi detektyw, mimo łagodnego obejścia i nadużywania alkoholu u Chandlera, a trawki u Pynchona, potrafią zrobić użytek i z pięści, i z broni palnej.

Pozostało 84% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski