* * * *
Krzysztof Potaczała,
,
Aktualizacja: 08.07.2012 19:00 Publikacja: 08.07.2012 19:00
Foto: Przekrój
wyd. Bosz,
272 s.
Gdy myślimy o Bieszczadach, zwykle stają nam przed oczami odludne tereny i przemierzająca dzikie knieje zwierzyna. Niewiele osób kojarzy ten oddalony od centrów władzy obszar z polityką czy przełomowymi wydarzeniami historycznymi. Tymczasem dzieje tych ziem oraz przybyłych tu po II wojnie światowej pionierów i osadników stanowią echo najważniejszych momentów historii PRL. Z jednej strony był to dla Bieszczad czas industrializacji i rozwoju gospodarczego, z drugiej zaś – haniebnego zacierania wielokulturowej tradycji rejonu i bezmyślnego niszczenia niepowtarzalnego dziedzictwa kulturowego.
Opowieści zebrane w tomie „Bieszczady w PRL-u" przedstawiają historię regionu z perspektywy ludzi, którzy byli jej świadkami, a niekiedy i aktorami. Zasługą Krzysztofa Potaczały jest ocalenie przed zapomnieniem świadectw, które mają wymiar nie tylko anegdotyczny czy folklorystyczny, lecz także wiernie oddają ducha minionych czasów.
Choćby taka historia: jedną z flagowych inwestycji prowadzonych w górach przez Lasy Państwowe była budowa hotelu robotniczego w Mucznem. Ludzie pracy mieli zamieszkać tu w nieznanych dotąd wygodach – za takie po kwaterowaniu w obskurnym baraku musiały uchodzić eleganckie pokoje z czystą pościelą i bieżącą wodą. Niestety, ledwo robotnicy wprowadzili się do wybudowanego własnymi rękoma budynku, wpadł on w oko pułkownikowi Kazimierzowi Doskoczyńskiemu, despotycznemu zarządcy tych terenów. Robotnicy znów zamieszkali w prowizorycznych pawilonach, hotel robotniczy zamieniono zaś w luksusowy ośrodek dla notabli. Na polowanie przyjeżdżali tu Piotr Jaroszewicz, Josip Tito, a nawet brat szacha Iranu. Zakres władzy pułkownika był tak szeroki, że nazywano go „księciem", zaś jego ulubioną miejscowość przemianowano na Kazimierzowo...
Po 1977 r. zmieniono zresztą nazwy wielu tutejszych miejscowości, szczególnie te będące świadectwem wielokulturowej przeszłości: Stuposiany stały się Łukasiewiczami, Horodek – Grodkiem, Dwernik – Przełomem, Smerek – Świerkowem, Uherce – Nową Wsią... Miejscowi z uporem stosowali jednak dawne nazwy: „Pan mi sprzeda bilet do Łukasiewicz, a ja i tak wysiądę w Stuposianach". Dawne nazwy po protestach środowisk kulturalnych przywrócono (ileż zbędnej biurokracji – dwukrotnie w ciągu paru lat zmieniać wszystkie dokumenty i pieczątki!), lecz zniszczenia świątyń i cmentarzy nie dało się cofnąć jednym dekretem... Paradoks Bieszczad polegał na tym, że ściągali tu licznie żądni przygody i zarobku osadnicy z całej Polski i chyba jedynymi, którzy nie wzięli udziału w zagospodarowaniu na nowo tego regionu, byli ich rdzenni mieszkańcy. W ramach akcji „Wisła" wywieziono stąd bowiem Łemków, Bojków i Rusinów, na ich miejsce sprowadzając pochodzących z nizin Zabużan. PRL-owska władza z jednej strony budowała domy, drogi i szkoły, z drugiej zaś – z premedytacją fałszowała historię tych ziem i niszczyła ich kulturowe dziedzictwo.
Na murach w połowie rozebranych świątyń i zdewastowanych cmentarzy jeszcze przez długie lata niewidzialne ręce zapalały w nocy znicze. Za tym skromnym gestem skrywały się nostalgia za minionymi czasami i chęć zachowania pamięci o nich. Każdy z reportaży składających się na książkę „Bieszczady w PRL-u" jest rodzajem lampki zapalonej tym, którzy po II wojnie światowej przyjechali w Bieszczady: budowniczych, myśliwych, harcerzy, łowców żmij, artystów, literatów oraz wszelkiej maści outsiderów, wagabundów i poszukiwaczy przygód.
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Przekrój
W nowym odcinku podcastu „Rzeczy o książkach” jeden z najpopularniejszych polskich pisarzy i scenarzystów opowia...
Książkę Percivala Everetta „James”, która otrzymała Pulitzera 2025, czyta się świetnie. Chociaż opowiada o jedny...
Czytanie poezji w ciemności, literackie spotkania z twórcami, trzy koncerty, a nawet poetycka gra w bule - to ty...
Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie (15–18 maja) odbędą się w przestrzeni Pałacu Kultury i Nauki oraz po ra...
W tym odcinku „Rzeczy o książkach” historyk i krytyk literacki Wojciech Stanisławski omawia „Niegdysiejsze śnieg...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas