Ja, czyli wańka-wstańka

O połowicznym anarchizmie, stosunku do władzy i opozycji w PRL oraz późniejszym byciu na marginesie mówi Piotrowi Kletowskiemu i Piotrowi Mareckiemu Piotr Szulkin. Fragmenty pochodzą z książki Piotra Kletowskiego i Piotra Mareckiego „Piotr Szulkin. Życiopis", która właśnie ukazała się nakładem Korporacji Ha!art.

Publikacja: 29.07.2012 19:00

Ja, czyli wańka-wstańka

Foto: Forum, Krzysztof Żuczkowski Krzysztof Żuczkowski

Red

P.M.: [...] Nie kusiło cię nigdy, żeby się przyłączyć do opozycji demokratycznej? Przy „komandosach" gdzieś tam się kręciłeś z tyłu.

P.Sz.: Być może doświadczenie „komandosów" nauczyło mnie: „Uważaj, żebyś nie został zmanipulowany. Jest wiele rzeczy, które robi się na pokaz, a za nimi gdzieś jest gra, w której ma się zasłonięte oczy". Ja byłem takim Che, który wierzył w prawdziwą rewolucję, a gdy się zaczął przypatrywać jej detalom, zobaczył, że rewolucja może też posiadać cyniczne oblicze. Miał rację, najprawdopodobniej Fidel Castro zdradził go, by wyeliminować konkurenta. Ja jestem rzeczowy oraz konkretny i wolałbym przyłączyć się do oporu, który stąpa po ziemi, który nie służy wejściu na pomnik, tylko szukaniu kompromisu i wywalczaniu go na jak największej płaszczyźnie. Nie lubię, gdy czyni się z walki potencjalny stos, który może ktoś przyjdzie i podpali, i wtedy stanę się święty. To tak jak z Listem 34. [...] Po latach się okazało, że tych pozycji, które miały być zabronione przez cenzurę, to było tyle, co kot napłakał – tak samo w filmach. Zabroniony był „Diabeł" Żuławskiego, ale to Kościół się sprzeciwił temu filmowi, jeden obraz Jurka Gruzy, który mi się bardzo podobał, ale władze uznały, że ten film był bardzo źle zrobiony, no i jedno wspaniałe dzieło Henryka Kluby „Słońce wschodzi raz na dzień" [...] zostało zaproszone do konkursu w Cannes. To był wybitny film, ale władza się do niego przyczepiła, mimo że Kluba był członkiem partii. Co utopiło ten obraz? Koledzy ze środowiska, którzy byli bardzo zadowoleni z tego, że mogą się przyczynić do pogrążenia Kluby, i on już się po tej porażce nie podniósł. Był jeszcze film Bugajskiego, który został ukończony w stanie wojennym. Basia Pec-Ślesicka uruchomiła tam produkcję kaset VHS, prawie masową produkcję, które zalewały całą Polskę, więc cenzura nad tym filmem była złudna.

P.M.: No to przeczysz samemu sobie, bo wcześniej mówiłeś, że dzięki cenzurze mieliście wroga, a w tym momencie mówisz, że to była taka atrapa.

P.Sz.: Ale to się potwierdza – jeżeli Gruza by się postawił, to ten film by wyszedł. Heniu Kluba nie mógł przebić cenzury, bo koledzy ją poparli. Gdyby Kluba spotkał się z większym poparciem kolegów, którzy jako Stowarzyszenie Filmowców Polskich wysłaliby protest przeciwko zatrzymaniu tego filmu, to coś by się zaczęło dziać, a nie stało się nic.

P.M.: Wydaje mi się, że nie należałeś do opozycji demokratycznej ze względu na postawę anarchistyczną.

P.Sz.: Oczywiście, że wszelkie formy organizacyjne były w sprzeczności z moją naturą. Tak, ja się nie nadawałem. Pamiętam, że byłem w harcerstwie jeden dzień, po pierwszej zbiórce mnie wyrzucili.

P.M.: Patrząc na instytucjonalne umocowanie twoich filmów, to „Oczy uroczne" powstały w Zespole Filmowym TOR, który robił najważniejsze filmy moralnego niepokoju i z którego też zaraz uciekłeś.

P.Sz.: Nie uciekłem – zostałem wyrzucony.

P.M.: Kolejny raz? Wańka-wstańka, jak sam o sobie powiedziałeś.

???

P.M.: Nie powinieneś gardzić władzą?

P.Sz.: Z gardzenia władzą nic nie wynika. Gardzić władzą z założenia? Jako anarchista nie mogę tworzyć założeń.

P.K.: „MFR" (dokument Szulkina z 1994 r., zrealizowany dla TVP o redaktorze „Polityki" Mieczysławie F. Rakowskim, nigdy nie został wyemitowany) jest próbą zrozumienia władzy i zrozumienia człowieka, który był w tę władzę uwikłany. Wartością tego dokumentu jest wydobycie z Rakowskiego szczerości, który broni swojego stanowiska, ale jest jednocześnie wobec siebie krytyczny.

P.M.: Ale to jedno: że władza jest zła...

P.Sz.: Sprowadzasz anarchizm do bakuninowskiego ciemnogrodu. Ja się na coś takiego nie piszę, bo to po prostu jest dziecinada. Anarchia polega na tym, że podchodzisz do świata bez założeń.

P.M.: To jest taki połowiczny anarchizm.

P.Sz.: No to niech będę połowicznym anarchistą. [...]

P.K.: Rakowski mówi w twoim filmie, że polityk powinien liczyć się z interesem jednostki, ale jednocześnie wiadomo, jakie to trudne, więc dlatego zastanawia się, czy w polityce jest w ogóle miejsce na moralność. Ale jednocześnie podsumowuje swoje życie jako pewnego rodzaju klęskę, przegraną: brutalny, polityczny pragmatyzm zmiażdżył jego idealistyczne nadzieje. W Rakowskim mogłeś w pewien sposób zobaczyć siebie.

P.Sz.: Może. Nie mam jednak poczucia, że jako artystę coś mnie zmiażdżyło.

P.K.: Chodzi mi o to, że uchwyciłeś w życiu Rakowskiego moment odstawienia na bocznicę.

P.Sz.: Pamiętaj, że robiłem ten film, kiedy jeszcze nie byłem na żadnej bocznicy. Odstawiłem się na bocznicę tym tekstem, o którym przed chwilą mówiłem – za napisanie tego artykułu stałem się wrogiem publicznym numer jeden.

P.K.: Zacytuję może z tego artykułu fragmenty, które rzuciły mi się w oczy: „Wolny Polak wytnie radosnego hołubca z powodu odzyskanej wolności, pokłóci się z kolegami i czym prędzej w zawstydzeniu zaczyna zmywać ślady swej polskości, biegnąc odkupić swe poczucie kulturowej wyższości w najbliższym McDonaldzie". Następny fragment: „Nasza radośnie odzyskana po raz kolejny suwerenność umiera z braku literackiego znaku, symbolu. Wyuczeni w odmalowywaniu kajdan, gdy przyszła pora, by nieskrępowanym i wolnym głosem powiedzieć sobie szczerze coś o nas samych, o naszych nowych minach, grymasach i maskach, okazało się, że jesteśmy niczym jarmarczni malarze. Potrafimy jedynie powtarzać wyuczony motyw, zaś w potrzebie zapisania czegoś nowego o teraźniejszości jesteśmy bezradni".

P.Sz.: Możesz mi podać datę tego tekstu?

P.K.: 9 czerwca 1994 r. Może jeszcze jeden fragment: „Żyjemy w kawiarnianym urojeniu i strachu, który sami sobie napędzamy. Naszym problemem jest to, że nie chcemy uwierzyć w naszą wolność. Demokrację pojmujemy jako odmianę jarzma i przejęcia władzy. Czy jedynym sensem bycia władzą, niezależnie od formacji ustrojowej, musi być buta? Nie ma w nas wiary, że świat może być taki, jakim go ukształtujemy, że narzędziem, by ze zbrylenia, w jakim jesteśmy, wyrzeźbić coś sensownego, jest właśnie demokracja".

P.Sz.: Ten tekst przyczynił się do całkowitego wycięcia mnie.

P.K.: Zwłaszcza że piszesz tam o kinie jako o jedynym medium, które może pozwolić na dotarcie do autentycznej wolności.

Fragmenty pochodzą z z książki Piotra Kletowskiego i


Piotra Mareckiego „Piotr Szulkin.  "Życiopis",


kto?ra właśnie ukazała się nakładem  Korporacji Ha!art

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski