Rafał Ziemkiewicz - „Myśli nowoczesnego endeka"

„Myśli nowoczesnego endeka” Rafała A. Ziemkiewicza mogą się okazać podzwonnym dla niemyślącego nowoczesnego bęcwała

Publikacja: 27.10.2012 01:01

Rafał Ziemkiewicz - „Myśli nowoczesnego endeka"

Foto: Uważam Rze, Rafał Zawistowski Rafał Zawistowski

Red

Tekst z tygodnika "Uważam Rze"

Żadnej krwi rozlewanej w imię romantycznych porywów. Zero insurekcji i prowadzenia ludzi na barykady albo zamykania w kolejnych redutach Ordona. Zamiast porywów serca kierowanie się rozumem i zdrowym rozsądkiem. Pragmatyzm ponad wzniosłość, ideologiczne wojny i światopoglądowe nawalanki. I patriotyzm codzienny zamiast tego odświętnego, akcyjnego, bodźcowego (gdy skakał Adam Małysz, biegła Justyna Kowalczyk czy wygrywali lekkoatleci i piłkarze).

A efektem powinno być realnie obywatelskie społeczeństwo. Realnie, czyli organizowane nie wokół mętnej ideologii obywatelskości, lecz wokół praktycznego działania dla osiągania zrozumiałych i pożądanych celów wspólnoty. Najkrócej tę filozofię, którą Rafał Ziemkiewicz w swojej nowej książce nazywa „myślami nowoczesnego endeka", można by streścić zasadą: poświęć cztery godziny w tygodniu na pracę dla wspólnoty, dla osiągania wspólnych celów.

Obywatelskość obecnie rządzącej partii byłaby w tym kontekście interpretowana jako zwykła kastowość czy też ideologia nowej klasy – w znaczeniu, jakie nadał temu pojęciu w późnych latach 50. jugosłowiański dysydent Milovan Dżilas. Niewielu, a szczególnie ci wszyscy wychowankowie współczesnych szkół specjalizujących się w lansie i fajansie, czyli większość, dostrzeże w takim programie samo jądro endeckości. Nawiązanie do słynnych „Myśli nowoczesnego Polaka" Romana Dmowskiego jest przez Ziemkiewicza zamierzone i celowe. Ma prowokować do przewietrzenia stęchłych, a często bezgranicznie głupich legend i kłamstw na temat Dmowskiego i endecji, jakie pokutują w kręgach współczesnej inteligencji.

Brednie na temat endecji trwają z tego powodu, że inteligencja często funkcjonuje obecnie w obiegu celebryckim. A to zwalnia z konieczności posiadania wiedzy, z sumienności i przyzwoitości, a często nawet z zajrzenia do Wikipedii. I to jest znamienny znak czasu. Tak jak znakiem czasu jest fascynacja milionów banalnym skokiem Austriaka Feliksa Baumgartnera z wysokości 39 km nad Ziemią – ponad 43 lata po tym, gdy człowiek stanął na Księżycu. Ten skok to zaiste gigantyczny krok ludzkości – krok wstecz. Na fali trywializowania, głupienia oraz szalonej progresywizacji inteligentów celebrytów Jakub Wojewódzki obwieścił światu, że Roman Dmowski w swoim fundamentalnym dziele fascynował się Hitlerem. Tak, tak – 30 lat przed dojściem Hitlera do władzy fascynował się, bo antycypował.

Kanon nowoczesnego endeka

Dla wielu może być zaskoczeniem, że kanon nowoczesnego endeka jest bardzo podobny do oryginalnego programu narodowej demokracji z czasów Jana Ludwika Popławskiego, Romana Dmowskiego czy Zygmunta Balickiego. Może to być zaskoczeniem, bo zarówno w czasach PRL, jak i w oświeconej III Rzeczypospolitej endecję porównywano prawie wyłącznie do faszyzmu, formułowano tendencyjne, a często niedorzeczne oskarżenia o „dziki antysemityzm", z twórców narodowej demokracji robiono zaś kogoś w rodzaju politycznych ludożerców. Tymczasem była to bodaj najbardziej republikańska formacja w najnowszych dziejach Polski i najmniej podatna na klasyczne polskie „wariactwa", czyli skłonność do masochizmu i samobiczowania, zbiorowych depresji i „dołów", mało podatna na kompleksy z jednej i manię wielkości z drugiej strony. Była też formacją w pełni znaczenia tego słowa demokratyczną.

Nieprzypadkowo endecy byli najbardziej prześladowani zarówno przez hitlerowców, jak i przez komunistyczną bezpiekę. Głównie ze względu na to, że stanowili realne zagrożenie jako piewcy oddolnego organizowania się społeczeństwa, jako zwolennicy pełzającego republikanizmu, jako patrioci codziennych obowiązków, jako realni wrogowie porządku okupacyjnego czy kolonialnego opartego na przyjęciu statusu więźnia bądź poddanego.

Nowoczesny endek w opinii nowoczesnego ignoranta nie może posiadać cech przypisywanych zwykle pozytywistom w rodzaju Aleksandra Świętochowskiego, piewcom koncepcji pracy organicznej. Kompletnie opacznie postrzega się też (głównie przez intelektualne i biograficzne ograniczenia tzw. elit i tzw. autorytetów) patriotyzm endecki – jako prymitywny nacjonalizm, podczas gdy jest to i był patriotyzm codziennych obowiązków: od poziomu rodziny do poziomu państwa i wspólnoty narodowej.

Kompletnie absurdalnie jest również interpretowany endecki nacjonalizm, bo poza doraźnym wojowaniem na polu gospodarki, handlu i edukacji z żydowską konkurencją (nie miało to nic wspólnego ze zbrodniczymi pomysłami hitlerowców, a podobne hasła głosił na przykład Winston Churchill) endecy nie chcieli zdominować czy prześladować żadnego innego narodu. Ta formacja, w przeciwieństwie do piłsudczyków, nigdy nie formułowała w swoich programach jakiejś formy przymusowego federowania innych narodów w ramach Rzeczypospolitej, była daleka od piłsudczykowskich idei prometeizmu, czyli Federacji Europy Środkowo-Wschodniej. Dlatego m.in. Ziemkiewicz w „Myślach nowoczesnego endeka" proponuje mówienie w odniesieniu do endeków o „nacjonizmie" zamiast „nacjonalizmie", bo nie zakładał on w swojej kanonicznej wersji wywyższania się nad inne narody.

Endeccy modernizatorzy Grabski i Kwiatkowski

Nie jest przypadkiem, że największe osiągnięcia gospodarcze II Rzeczypospolitej są dziełem endeckich polityków – dwukrotnego premiera Władysława Grabskiego (także ministra skarbu i ministra rolnictwa) oraz wicepremiera Eugeniusza Kwiatkowskiego (także ministra przemysłu i handlu oraz skarbu). Grabski, autor reformy walutowej, która stworzyła silny polski pieniądz, oraz twórca zrównoważonego budżetu, a także podstaw reformy rolnej, był endekiem oczywistym, a wręcz programowym. Kwiatkowski, twórca koncepcji modernizacji Polski, gospodarczego scalenia zaborów i ekonomicznej suwerenności oraz takich sztandarowych inwestycji jak Centralny Okręg Przemysłowy, Gdynia, Stalowa Wola czy Mościce, endekiem tak oczywistym jak Grabski nie był, ale jednak. I to nie tylko przez przynależność na studiach do Związku Młodzieży Polskiej „Zet", założonego przez Zygmunta Balickiego, jednego z liderów endecji. Kwiatkowski bywa politycznie identyfikowany z Obozem Zjednoczenia Narodowego, do którego zgłosił akces, tworzonym wokół Edwarda Rydza-Śmigłego, ale w gruncie rzeczy zawsze był endekiem.

Łączenie z endekami największych zasług i osiągnięć w modernizacji Polski przed wojną nowej klasie III RP oraz jej różnym satelitom nie mieści się w główkach, bo jest to sprzeczne z czytankowo-agitkowym wizerunkiem tej formacji. A to jedyny wizerunek, jaki zdołali przyswoić, bo najlepiej się nadaje do stygmatyzowania wszystkiego, co narodowe i patriotyczne jako faszyzmu i dzikiego nacjonalizmu. Powód jest prosty. Także nowa klasa III Rzeczypospolitej, podobnie jak hitlerowscy okupanci i sowieccy koloniści, dostrzegła wielkie zagrożenie dla siebie w ideach narodowej

demokracji, bo one wprost wiodą do odbudowania wspólnoty – ponad politycznymi podziałami, ponad samozwańczymi elitami. Ona zagraża nowej klasie nie tylko odebraniem rządu dusz, ale także jej uprzywilejowanej ekonomicznej pozycji, zdobytej po Okrągłym Stole, a umocnionej dzięki kolejnym falom kooptacji z różnych środowisk PRL-owskiej opozycji oraz pierwszej „Solidarności", a potem z kręgów Unii Demokratycznej, Unii Wolności i ostatnio Platformy Obywatelskiej.

Nowa polityzacja mas

Ziemkiewicz twierdzi, że zmianę w polskiej polityce może zagwarantować tylko nowa „polityzacja mas". To oczywiste nawiązanie do endeckiej idei z początków XX w., kiedy to chodziło przede wszystkim o wyzute z własności i politycznej podmiotowości masy chłopskie. Polega to na włączeniu do odgrywania czynnej politycznej roli oraz na przywróceniu politycznej samoświadomości tym wszystkim, których specyficzna demokracja III RP wykluczyła, uczyniła biernymi albo obojętnymi na sprawy publiczne bądź nie potrafiła polityczności z nich wydobyć. To oni decydują o niskiej frekwencji w wyborach. Nowa polityzacja mas ma być sposobem na obudzenie tej części społeczeństwa. I to ona ma być nie tylko wciągnięta w obręb społeczeństwa obywatelskiego, ale wręcz stać się jego filarem.

Nie wydaje się przypadkowe, że budzenie Polaków, czyli nowa polityzacja mas, było też celem wielkiej manifestacji 29 września 2012 r., zorganizowanej przez Radio Maryja i telewizję Trwam, „Solidarność" oraz Prawo i Sprawiedliwość. W dużej mierze chodzi bowiem o budzenie, czyli polityzację tych samych grup społecznych. Ziemkiewicz twierdzi, że obecny układ sceny politycznej nie ma szans na nowe spolityzowanie mas ani tego nie gwarantuje. Nie gwarantują tego rzecz jasna także ustanowione w Polsce elity, czyli nowa klasa. Ustanowione, bo przecież III RP nie wykształciła żadnego mechanizmu demokratycznego wyłaniania elit na zasadzie wolnej konkurencji. Elity zostały najpierw przeszmuglowane ze starego systemu, a potem update,owane o część kontrelit solidarnościowych i przykościelnych, które z czasem stały się hegemonem i potocznie zostały nazwane salonem. Dla elity III RP najkorzystniejszy jest obecny, postkolonialny podział społeczeństwa: na tubylców i kreoli.

Absolutnie uzasadnione jest pytanie, kto w takim razie ma dokonać nowej polityzacji mas, skoro przez 23 lata nic takiego się nie udało, a podział na tubylców i kreoli wcale nie był mniej ostry, niż jest obecnie. Tym bardziej że nie jest tak, iż istniejące partie prawicowe nie zdają sobie sprawy z tego, że nowa polityzacja mas jest kluczem do trwałej zmiany w Polsce. Lewicowe  partie zdają się nic nie rozumieć ani z omówionych tu kategorii, ani z istniejących podziałów, bo wciąż tkwią w XIX-wiecznym paradygmacie (czy raczej dogmacie) podziału na lewicę i prawicę. Poza partiami ten proces może się nie dokonać w wyobrażalnej przyszłości, bo żmudna praca organiczna i wspólnotowa sama się nie wykona. Nawet gdy wznowi się podręczniki samoorganizacji, takie jak przywoływana przez Ziemkiewicza „Historia Ligi Narodowej" Stanisława Kozickiego.

Instrukcja obsługi republikanizmu

„Myśli nowoczesnego endeka" mają wiele zwodniczych obliczy. Przez większą część lektury można odnieść wrażenie, że jest to analiza nowej klasy w Polsce. Można by powiedzieć, że są to „Rodowody pokornych" – w nawiązaniu do głośnej książki Bohdana Cywińskiego z 1971 r. pt. „Rodowody niepokornych". Pokorni byliby czwartym pokoleniem opisywanych przez Cywińskiego przedstawicieli lewicy laickiej i niepokornych chrześcijan. Pokoleniem całkowicie zblatowanym i dogadanym w sprawie utrzymania w Polsce fundamentalnego podziału postkolonialnego. Pokoleniem zdemoralizowanym przez pozycję społeczną, jaką okupowali przez większą część istnienia III RP. I pokoleniem kompletnie rozleniwionym intelektualnie, które przypisany inteligencji krytycyzm zamieniło na dworskość i lokajstwo. Jest chichotem historii, że symbolem czy wręcz emblematem pokornych mógłby być Adam Michnik, który odnosił się do niepokornych Cywińskiego w swojej głośnej książce „Kościół, lewica, dialog".

Mają „Myśli nowoczesnego endeka" także oblicze instrukcji obsługi republikanizmu i to zarówno w klasycznej wersji Arystotelesa, jak i w komunitariańskiej wersji Charlesa Taylora, Alasdaira MacIntyre'a czy Roberta Putnama. Nazwa „komunitarianizm" wprawdzie nie pada, ale nowoczesna endeckość  Ziemkiewicza jest do niego zadziwiająco podobna. Inteligentom celebrytom spod znaku Jakuba Wojewódzkiego takie rzeczy w głowach się nie zmieszczą, ale nie z powodu tych zaskakujących podobieństw, tylko dlatego, że o żadnym republikanizmie nie mają oni po prostu pojęcia. Im dobrze się żyje w rolach nowych kolonizatorów epoki postkolonialnej.

Zasługą Ziemkiewicza jest nie tyle ponowne odkrycie endecji jako nurtu wspólnotowego i demokratycznego, ile przede wszystkim wykorzystanie endeckich kategorii do analizy współczesnej polskiej rzeczywistości. Wnioski z tej analizy nie są optymistyczne. Pod względem zaawansowania społeczeństwa obywatelskiego znajdujemy się w nie lepszej sytuacji niż 100 lat temu. A znakomite narzędzia, którymi obecnie dysponujemy (np. wiedza, technologia czy bogactwo), są wykorzystywane właściwie głównie do rozrywki. „Myśli nowoczesnego endeka" mogą się więc okazać podzwonnym dla niemyślącego nowoczesnego bęcwała.

Październik 2012

Myśli nowoczesnego endeka, Rafał A. Ziemkiewicz, Fabryka Słów

Tekst z tygodnika "Uważam Rze"

Żadnej krwi rozlewanej w imię romantycznych porywów. Zero insurekcji i prowadzenia ludzi na barykady albo zamykania w kolejnych redutach Ordona. Zamiast porywów serca kierowanie się rozumem i zdrowym rozsądkiem. Pragmatyzm ponad wzniosłość, ideologiczne wojny i światopoglądowe nawalanki. I patriotyzm codzienny zamiast tego odświętnego, akcyjnego, bodźcowego (gdy skakał Adam Małysz, biegła Justyna Kowalczyk czy wygrywali lekkoatleci i piłkarze).

Pozostało 96% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski