Witold Gadowski,
,
Aktualizacja: 11.11.2012 15:00 Publikacja: 11.11.2012 15:00
Foto: Uważam Rze, Rafał Zawistowski Rafał Zawistowski
Zysk i S-ka
Książkę Witolda Gadowskiego „Wieża komunistów" czyta się jak dobrą powieść, czyli szybko. Fabuła jest wciągająca. Historia zmagań dziennikarza śledczego Andrzeja Brennera jest literacką fikcją, ale poszczególne wydarzenia, w których uczestniczy, zdarzyły się naprawdę. Stąd po jej lekturze wrażenie jest dwojakie. Z jednej strony mile i przyjemnie spędzonego czasu. Z drugiej – wcale nie było mi wesoło. Momentami było nawet przygnębiająco. Zdecydowanie jest to jednak zaletą, a nie wadą tej powieści.
Gadowski jest kolejnym dziennikarzem, który przeszedł do pisania dłuższych historii. Jako autor książki debiutował „Tragarzami śmierci", napisanymi razem z Przemysławem Wojciechowskim. Była to jednak czysta reporterska robota. Teraz uznany dziennikarz śledczy od czystych faktów przechodzi do powieści i świata literackiej fikcji. Ten element jest silnym atutem „Wieży komunistów". Terroryzm, handel bronią, mafia paliwowa, kulisy prywatyzacji PZU. Tym wszystkim zajmował się jako reporter. Echa tych spraw odnajdziemy w powieści.
„Dziennikarz nie wszystko może opublikować. To oczywiste. Powieść natomiast jest inną formułą. W niej można więcej. »Wieża komunistów« zawiera w sobie to, czego nie mogłem zamieścić w reportażach śledczych" – tłumaczył na portalu Rebelya.pl.
Klucz do lektury jest czytelny. Na przykład bracia Andrzej i Paweł Wydrowie z Wiednia robią interesy z panem Edwinem Lazurem z Chicago. Albo inny „bohater" powieści: „Józef Uchlanz, naczelny tygodnika »Śmieć«, uchodził za największego w Polsce cynika. Z cynizmu o ostentacji uczynił swój znak firmowy. Jego pismo atakowało Kościół katolicki i każdy przejaw patriotyzmu". Przynajmniej trochę interesując się ciemniejszymi kartami PRL, a potem III RP, bez trudu się domyślamy, kto kryje się za tymi postaciami.
Pracując jako dziennikarz, Gadowski spotkał się również w Düsseldorfie z Josefem Tkaczickiem, człowiekiem, który jako pierwszy złożył doniesienie do prokuratury w sprawie największej polskiej afery gospodarczej. Usłyszał, jak pieniądze z tego przekrętu zasilały media i biznesy w Polsce czasu transformacji. To ważna informacja, ponieważ szkicem fabuły jest właśnie afera z Funduszem Obsługiwania Zadłużenia Zagranicznego, nazywana „matką wszystkich afer III RP". Bohater powieści – również dziennikarz – odkrywa kulisy Funduszu Budowy Gospodarki.
To wszystko umożliwiło autorowi przedstawienie w atrakcyjnej dla czytelnika formie mechanizmów, jakie rządzą w Polsce po 1989 r., a także gruntu, na którym wyrastała III RP. Kto w latach 90. po Okrągłym Stole był zwycięzcą.
I dlaczego w tym zwycięstwie tak bardzo liczyli się oficerowie służb specjalnych PRL. Jak w „nowej Polsce" od początku wyglądały media. Kto i jak sączył w nie informacje.
Lekkie i zarazem głębokie opisywanie świeżej historii Polski. Akcentowanie skrywanych aspektów tej historii. Pod tym względem „Wieża komunistów" wyraźnie kojarzy się z „Doliną nicości" Bronisława Wildsteina. Obie są kijami wkładanymi w mrowisko. Obie są świadectwami, które obok książek historyków (których nie ma zbyt wielu) będą cennym dopełnieniem obrazu „Polski dzisiejszej".
Z kolei główny bohater Andrzej Brenner przypomniał mi trochę Tomasza B., czyli bohatera powieści „Przerwa w pracy" Pawła Lisickiego. Wiadomo, że różnią się od siebie w szczegółach. Mają jednak bardzo ważną wspólną płaszczyznę. To dziennikarze, którzy nie tylko przedstawiają swoje środowisko, ale są także bohaterami z krwi i kości.
W wyraźny sposób autor „Wieży komunistów" przedstawił Andrzeja Brennera jako dziennikarza, za którym tęskni. Na tym idealistycznym tle wyraźnie rysuje się mocne oskarżenie środowiska dziennikarskiego. Gadowskiemu trudno odmówić doświadczenia. Pracował dla wielu redakcji, m.in. współtworząc w stacji TVN program „Superwizjer". Powieść odsłania to, co regularnie ujawnia się w działaniu głównych mediów III RP. Zależność od władzy, coraz ściślejsze relacje z biznesem czy też podatność na manipulację np. służb specjalnych.
Jako czytelnik czułem niedosyt informacji, które zyskałem na temat Andrzeja Brennera. Wydał mi się zbyt płaski. Chciałbym się dowiedzieć, co spowodowała bombowa publikacja, nad którą pracował w powieści. A przede wszystkim, czym zajmował się wcześniej. Co przeżył i co go ukształtowało. Nie wiem, na ile sprowokowanie moich zarzutów nie jest celowym zabiegiem autora, który już zapowiedział, że kończy drugą powieść z akcją na Bałkanach. Głównym bohaterem będzie znów Andrzej Brenner.
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Uważam Rze
Środowisko kultury żegna Stanisława Tyma, odbiorcy jego filmów, sztuk, felietonów nie mogą się pogodzić ze śmiercią artysty. Warto przypomnieć jego związki z naszą gazetą.
Całe dakady dla recepcji Franza Kafki zostały stracone – mówi Reiner Stach, autor trzytomowej biografii autora „Procesu”.
W zamkowych Arkadach Kubickiego w czwartek rozpoczęły się Targi Książki Historycznej, organizowane przez Fundację Historia i Kultura.
„Rozdroże kruków" to zapowiadana na 29 listopada nowa część przygód Geralta. Książka, którą wyda SuperNOWA, jest zaskakującym prequelem. Fragment poznali już czytelnicy „Nowej Fantastyki”.
Bank wspiera rozwój pasji, dlatego miał już w swojej ofercie konto gamingowe, atrakcyjne wizerunki kart płatniczych oraz skórek w aplikacji nawiązujących do gier. Teraz, chcąc dotrzeć do młodych, stworzył w ramach trybu kreatywnego swoją mapę symulacyjną w Fortnite, łącząc innowacyjną rozgrywkę z edukacją finansową i udostępniając graczom możliwość stworzenia w wirtualnym świecie własnego banku.
„Niewygodna” Patrycji Volny, córki „barda Solidarności”, to oskarżenie rzucone słynnemu ojcu, ale i innym mężczyznom z życia modelki, wokalistki, aktorki.
Lekceważący stosunek Geralta do mamony, odziedziczony chyba po Philipie Marlowe, jest nierealistyczny i niestosowny. Wiedźmin to bowiem niesłychanie ryzykowna profesja. Może czas pomyśleć o ubezpieczeniu?
Amerykańscy jurorzy docenili historię polskiego producenta ciężarówek.
Środowisko kultury żegna Stanisława Tyma, odbiorcy jego filmów, sztuk, felietonów nie mogą się pogodzić ze śmiercią artysty. Warto przypomnieć jego związki z naszą gazetą.
„Psy gończe” Joanny Ufnalskiej miały wszystko, aby stać się hitem. Dlaczego tak się nie stało?
Choć nie znamy jego prawdziwej skali, występuje wszędzie i dotyka wszystkich.
Lubię też wyrażać swoich bohaterów poprzez muzykę – ich upodobania pomagają mi ich lepiej zbudować.
System szkolnictwa za panowania Ludwika XVI wypuszczał najlepiej wykształconych naukowców i technokratów na świecie.
Na papierze „Dzień” brzmi jak telenowela o nowojorskim patchworku. Za sprawą talentu Michaela Cunninghama staje się dramatem o tym, jak pandemia zwolniła wielu ludzi z uciążliwych obowiązków. Nie muszą już chodzić do biura czy odprowadzać dzieci do szkoły, ale stają się jeszcze bardziej samotni.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas